Podróż mijała w miarę
spokojnie i oprócz kilku niespodziewanych mini wybuchów spowodowanych przez
dwie siostrzyczki, małego tornada i minutowej burzy śnieżnej, obyło się bez
większych strat.
Gruchot okazał się znacznie ciekawszym pojazdem niż
mogłoby się zdawać. Wymijał wszystkie samochody z gracją baletnicy, zaś
prędkość jaką rozwijał (miejscami 200 km/h), była iście magiczna.
Ewelina przez pewien czas grzecznie siedziała na
swoim miejscu rozmawiając z Zuzanną oraz Aniką. Niestety, niespokojna natura
oraz wrodzona ciekawość popchnęły ją na tył do przyjaciółek. Wcisnęła się jako trzecia i z niesmakiem
zaczęła się przyglądać kropkom wymalowanym na ich nagłówkach. Jak się okazało,
każda miała przydział w innej wieży.
Ania dostała się do czarnej, co Ewelina uznała za
całkiem słuszny traf, a na pytanie, co to miało znaczyć tylko się roześmiała.
Sandra również miała pasujący do siebie przydział. Wieża fioletowa wydawała się
dostojną i tajemniczą, tak jak bywało to z blondynką.
Niezadowolenie przyjaciółek było tym większe, gdy
okazało się, że obie siostry siedzące tuż przed nimi miały przydział
pomarańczowy. Dziewczyny wściekały się, że nie zajęły właśnie tamtych siedzeń,
które były wolne w momencie wsiadania.
Przeznaczenie bywa przewrotne, a podjęte decyzje
nieodwracalne.
Kiedy w końcu złość im nieco przeszła, Ewelina
powróciła na swoje miejsce i pogrążona w ciszy wyglądała przez szybę. Myśli
dotyczące szkoły kłębiące się w głowie a także pytania o matkę odseparowały ją
od grupki uczniów integrujących się podczas drogi. Cóż… Czasami początki bywają
trudne.
Autokar zahamował i w końcu znieruchomiał. Daniel z
ociąganiem zamknął czytaną książkę, podniósł się z fotela i przeciągnął.
– No, to jesteśmy na
miejscu. Każdy nakleił tatuaż? Wszyscy oznakowani? Dobra, to po kolei. Wasze
rzeczy już są przetransportowane do wybranych dla was pokoi. Nie ma zmian,
wymian i podmian, nawet w obrębie waszych wież. Wasze pokoje znajdują się na
najniższej kondygnacji, czyli po ludzku mówiąc, na parterze. Każdy ma swój
oddzielny pokój z pokojem wspólnym i łazienką dla czterech pokoi razem. Mam
nadzieję, że to dla was jasne, jak nie, zrozumiecie po zobaczeniu. No, a teraz
ustawiamy się parami i idziemy za mną.
Wszyscy zaczęli powoli wygrzebywać się ze swoich
miejsc i już niebawem stali na parkingu w Czersku.
Ewelina ustawiła się tuż za opiekunem, chłonąc otaczający
ją widok. Za autokarem znajdował się niewielki placyk z miniparkiem. Dookoła
były dwa sklepy i kilka domostw z pewnością mających lata swej świetności
daleko za sobą.
Anika stojąca za nią klepnęła ją w ramię.
– No ruszże się! – pchnęła
dziewczynę, aby ta podążyła za Danielem i wyrównała do Zuzanny, z którą była w
parze.
Przez chwilę Ewelinie zdawało się, że kilka zasłonek
w oknach nieznacznie się poruszyło. Ludzie przypatrywali się grupie z dziwnym niepokojem
wymalowanym na twarzach.
– Czy oni wiedzą, że tu
mieści się nasza szkoła? – Ania wypowiedziała dręczące Ewelinę pytanie.
– Nie do końca. Wiedzą, że
coś jest nie tak, ale magiczne bariery i zaklęcia na nich rzucone nie pozwalają
się im domyślić, o co dokładnie chodzi. Widzą dzisiaj już czwartą grupę, którą
prowadzę.
– Czwartą? – Ewelina i
Zuzanna zapytały równocześnie.
– Jesteście ostatnim sortem.
– Czyli na roku mamy sto
sześćdziesiąt osób? – Zuza dokonała szybkich obliczeń.
– Dokładnie tak.
Pamiętajcie, że po pierwszym roku odpada czterdziestu z uczniów.
– To bardzo dużo. – Ewelina
coraz baczniej przyglądała się drodze, po której szli. Nie wiadomo dlaczego
pomyślała, że może trafić do tej nieszczęsnej czterdziestki.
– Widzicie, w ten sposób
eliminujemy najsłabsze ogniwa. Ponieważ nikt nie chce być w najgorszej
dziesiątce w swej wieży, uczy się ze wszystkich sił. W ten sposób poziom wiedzy
staje się naprawdę bardzo wysoki.
Obie dziewczyny pokiwały ze zrozumieniem głowami. Tok
rozumowania wydawał się słuszny i całkiem logiczny. Zostawali tylko ci, którym
najbardziej zależało. W końcu magia to nie tylko zabawa, ale także obowiązki i
zobowiązania wobec reszty niemagicznej społeczności Świata Magii.
– No, a teraz skupcie się,
kochani moi. – Daniel zatrzymał się przed niewielką drewnianą budką z napisem
„KASA”.
W środku siedziała jakaś kobieta w średnim wieku,
która na widok Daniela podskoczyła na miejscu i wybiegła przed budyneczek.
– Witaj, pączuszku! – zawołała,
przytulając się do niego z siłą misia grizzly.
Mogła mieć na oko pięćdziesiąt parę lat. Jej szczupła
twarz upstrzona była zmarszczkami, a brązowe niegdyś włosy były poprzetykane
siwizną. Miała na sobie długi, luźny, bladoróżowy, mocno powyciągany sweter
oraz czarną spódnice. Co chwilę na nos opadały jej okulary o czerwonej oprawce.
Na szyi zaś wisiał duży mosiężny klucz, wyglądający jak z poprzedniej epoki.
Kobieta mimo dość szczupłej postury, miała parę jak
niejeden facet. Podniosła Daniela jakby ważył tyle co nic, a następnie
zakręciła się z nim w kółko. Kiedy ponownie opuściła go na ziemię, wyglądał
jakby nie mógł złapać tchu.
– Oooo! – zawołała widząc
czekającą dziatwę. – Nowi uczniowie! O ile się nie mylę, jesteście ostatnim
sortem! – klasnęła w dłonie, po czym zniknęła w budce, śmiejąc się radośnie.
Kiedy Daniel w końcu doszedł do siebie, poprawił
pogniecione ubranie, a następnie ruszył piaskową ścieżką prowadzącą do mostu
nad dawną fosą.
Zamek prezentował się raczej ubogo. Ruiny, kiedyś tak
znamienitej fortyfikacji, prosiły się o porządny datek i sponsorów. Mury, choć zrobiły
na Ewelinie niemałe wrażenie, lata swego uroku miały za sobą już wieki temu.
Daniel prowadził ich z uśmiechem wymalowanym na
twarzy i kiedy w końcu dotarł do miejsca, gdzie kiedyś była brama, zatrzymał
się i odwrócił do podopiecznych.
– Jesteśmy na miejscu! – zawołał
radośnie, po czym zajrzał przez otwór. Widząc parę turystów zmierzających w och
stronę, zaczął opowiadać. – Dzięki badaniom archeologicznym dało się
ustalić, że najstarsze ślady człowieka na terenie Czerska pochodzą sprzed 2
tys. lat. W tamtym czasie znajdował się na tych terenach cmentarz popielicowy.
Najstarsza, choć krótkotrwała osada istniała między VI a VIII w. Ślady
następnej osady pochodzą z IX– X w. budowano wówczas domy słupowe. Stałe
osadnictwo rozpoczęło się w XI w. Na całym obszarze zajmowanym obecnie przez
zamek zbudowano obronny gród, funkcjonujący przez jedno stulecie. Wał
przebiegał mniej więcej w miejscu zamkowych murów.
Kiedy para
turystów minęła nieco zdezorientowaną grupkę przyszłych studentów, Daniel
skończył przemowę, po czym położył swą dłoń na kamieniach po prawej. Skóra
rozjarzyła się ostrym, błękitnym światłem i już po chwili przejście zaczęło delikatnie
falować, jakby przed Eweliną i Zuzanną pojawiła się przeźroczysta zasłonka.
Dziewczyny już wyciągały dłonie, aby jej dotknąć, ale opiekun pokiwał przecząco
głową.
– Wszyscy zamykacie oczy, a następnie w myślach powtarzacie sobie swoje
imiona i nazwiska. Wszystko jasne?
Dzieciarnia
pokiwała głowami, więc Daniel dał znak pierwszej parze, aby ruszyła.
Ewelina nieźle
przestraszona, z duszą na ramieniu, zamknęła powieki, a następnie niemalże
zaczęła krzyczeć w myślach swoje dane. Zrobiła niepewny krok i poczuła jakby
zanurzała się w ciepły budyń. Przez chwilę obawiała się, że nie będzie miała
jak oddychać, ale przy kolejnym kroku znów czuła na twarzy przyjemny powiew
powietrza.
– Otwieraj te gały i chodź! – zawołała podekscytowana Zuzanna.
Czerwonowłosa
otworzyła powieki i niemalże krzyknęła z zachwytu. Znajdowały się w wielkim
przejściu wykonanym w stylu gotyckim. Sklepienie, z
tego co zapamiętała z zajęć historii, było krzyżowo–żebrowe, zaś
towarzyszył mu system łuków przyporowych, odciążających ściany budowli. Ewelina
ruszyła do przodu i już niebawem znalazła się na obszernym dziedzińcu wyłożonym
kostką brukową, pośrodku którego stała wielka fontanna przedstawiająca smoka
ziejącego ogniem. Oczywiście, zamiast płomieni, z gardzieli bestii lał się strumień
wody. Posąg, najprawdopodobniej wykonany z czarnego marmuru lub obsydianu,
skrzył się w słońcu.
Ewelina zaczęła
się kręcić w koło, aby móc podziwiać wszystkie budynki.
– Nie wydaje ci się, że z zewnątrz wyglądał na znacznie mniejszy? –
Anika dołączyła do dziewczyn i również zachwycała się z rozdziawioną szeroko
buzią cudami architektury.
– Magia. – zdążyła wydusić z siebie czerwonowłosa, nim wokół nich
zgromadziła się reszta grupa uczniów.
– Oto posąg opiekuna naszej szkoły. Święte zwierzę należące do
założyciela naszego Collegium Magicae, ale o tym dowiecie się już na pierwszych
zajęciach historii. Za chwilę pojawią się tu opiekunowie wież, którzy wyjaśnią
wam co i jak. Ja dziś się z wami żegnam. Zobaczymy się jutro po południu na
małym wprowadzeniu do życia w szkole.
Daniel uśmiechnął
się po raz ostatni, po czym rozpłynął się w powietrzu. Wśród nowych dało się
słyszeć „ochy” i „achy”.
– Witajcie, koty! – Głos, który się rozległ, nie należał do
najprzyjemniejszych, za to wychodził z ust niezwykle pięknej blondynki o
długich nogach, zgrabnej figurze i niemałym biuście.
– Szybko rozdzielcie się na cztery kolory, według przydzielonych wam
wież. – Kolejny głos, tym razem męski, był o wiele przyjemniejszy. Należał do
przysadzistego chłopaka o uśmiechniętym, rumianym licu.
– Szybciej, nie mamy czasu tak stać i na was czekać. – Jeszcze jedna
dziewczyna, czarnowłosa, o niezwykle mikrej posturze przypatrywała się
„kociakom” z nadąsaną minką.
– Moniko, nie należy być niegrzecznym dla nowych uczniów. – Wysoki
przystojniak o jasnych blond włosach spływających kaskadą na plecy uśmiechnął
się radośnie. – Witajcie w Mazowieckim Collegium Magicae. Jesteście ostatnią
grupą, więc nie będziemy specjalnie przedłużać. Dzisiejszy dzień będzie dla was
wolny, abyście mogli się zaaklimatyzować i spokojnie rozpakować.
Ewelina w końcu
przepchnęła się z przyjaciółkami do przodu i mogła podziwiać czterech
właścicieli głosów. Jak się okazało, każdy był ubrany zupełnie inaczej.
Przeczytane! Jaki naukowy ten odcinek dzisiejszy: cmentarze popielicowe, sklepienia krzyżowo-żebrowe z łukami przyporowymi, obsydian... Fascynujące doprawdy. Ciekawa jestem jak sobie Ewelinka poradzi w nowej sytuacji. Czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńTwój Liść ;-)
Prze-czy-ta-ne. c:
OdpowiedzUsuńLiściu, na serio, nie znasz tych nazw? O.o
Lucku, pewnie że je znam. Bez przesady ;-) Tylko tak się jakoś nagromadziły wybitnie.
UsuńTrochę historii, architektury i magii wikkańskiej nikomu nie zaszkodzi, więc od czasu do czasu jakieś fakty będę wplatała, a co :p Kto mi tam zabroni.
UsuńNa razie za mało się dzieje, ale mimo to czuje niedosyt po każdym rozdziale. Więc, kiedy następny?
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czego będą się uczyć :D
Przeczytane oczywiście. :) Twoja opowieść z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawsza i wciągająca. Cóż mi pozostaje jak tylko czekanie na kolejną notkę? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Sherry
Przeczytałam. Masz fajny pomysł, a rozdziały są bardzo dobrze napisane.Pozostaje tylko czekać na więcej.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i czekam niecierpliwie na kolejne chaptery :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do nagrody Liebster Award przez muzyka-wg-nas.blogspot.com :) pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńJedyną osobą, która wykonuje u nas oceny niestandardowe to Isabella, więc albo zgłoś się do niej, albo pozostań w aktualnej kolejce z prośbą o ocenę szablonową : >
OdpowiedzUsuń[osla-lawka]
przeczytane.
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńChciałabym poinformować, że zostałaś przeniesiona do kolejki Artemis. Mam nadzieję, że nie stanowi to żadnego problemu.
Pozdrawiam,
[ostry-dyzur.blogspot.com]
Nareszcie wpadam, jednakże z powodu chronicznego braku czasu robię to tylko po to, by wspomnieć, że przeczytałam.
OdpowiedzUsuńCały czas jest nieźle, jutro czytam dalej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i jest mi bardzo miło, wiedząc i widząc zarazem twoje zainteresowanie :) Bardzo dziękuję :)
UsuńHm, od czego by tu zacząć... zacznę od tego, że jednocześnie czytam i gadam na Sobótce,a to ciężka sztuka. No więc ten, wspominałam o tym, że kocham Daniela? <3 No ten, fajna jest ta babcia :D To jest jej moc, że ona jest taka silna, czy inny czort? Mniejsza, fajna była :D No i ten, ciekawe, na kogo trafi Ewelka, znaczy się na jakiego opiekuna. mam nadzieję, ze blondyna. fakt, blondynów, nie lubię, bo ale on MA DŁUGIE WŁOSY!!!! A to mi w zupełności wystarczy :3 ta blondi już mnie drażni na samym wejściu, spalmy ją. Monika ujdzie, ten drugi też, chociaż jacy sa naprawdę, to się zobaczy.Wybacz te okrojone komentarze, ale powód już znasz, prawda? ;) No nic, czytamj dalej! A! I stwierdzil;oiśmy na Sobótce, że musisz zrobić nowy konkurs.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo innych zajęć nie poddajesz się i czytasz zostawiając miłe memu sercu komentarze. Święty kwartet będzie się przewijał od czasu do czasu ;p Może nawet częściej :D Blondyn z długimi włosami to kolejne bożyszcze, które pojawia się aby radować czytelników ;p Ja osobiście najbardziej lubię koleżkę z zielonej wieży XD Chyba muszę od nowa zacząć spisywać ważne informacje, żeby pamiętać do kogo i jak często wracać :D Coś czuję, że moja fabuła potrzebuje kolejnych punktów rozbudowujące te punkty okraszone czasem.
UsuńNajpierw skończę ostatni konkurs, który wciąż trwa i wtedy wymyślę następny :)
Co do rozdziału, oczywiście świetny. Pojawiło się kilka literówek, ale to tylko takie małe szczegóły. Autokar nadal kojarzy mi się z "Błędnym Rycerzem", i to się już raczej nie zmieni.
OdpowiedzUsuńI... "pączuszku"? Hahahaha, osz cholera! :D Kobitka mnie rozwaliła. Mam nadzieję, że jeszcze o niej poczytam, a sprawa z "pączusiem" się wyjaśni. Czyżby mamusia? ;> Dziwi mnie brak wzmianki na temat rozbawienia uczniów tą niezwykłą sceną. Osobiście parsknęłam głośnym śmiechem.
Zabawny jest również fakt, że gdy Daniel na chwilę wcielił się w rolę zwyczajnego przewodnika, ogarnęło mnie lekkie znudzenie. Jakoś nigdy nie przepadałam za takimi ludźmi, nie ważne o jak interesujących rzeczach by mówili. Może dlatego, że zazwyczaj gadając cały czas gapią się na ludzi jakby tylko czekali, aż sobie pójdą...
Bądź co bądź, historia się rozwija, Po cichu liczę na małą kłótnię Eweliny z mamą... I na więcej opisów zamku.
Niestety, moja ciekawość zostanie zaspokojona dopiero jutro.
Opisów będziesz napotykać na swej drodze jeszcze całkiem sporo więc tym nie musisz się martwić. Co do kłótni z mamusią to cóż... sprawa wyjaśni się po pewnym czasie ;p Ale dość długim :D Dobrze, że zwracasz uwagę na pewne wątki dzięki temu spokojnie będę wiedziała co można jeszcze pociągnąć, aby czytelnik poczuł się zadowolony ;p
UsuńTak, ja też mam coś takiego, że jak słucham ciekawych rzeczy podanych w nudny sposób od razu mi się chce spać. Bardzo często na archeologii miałam z tym styczność i żałowałam iż niektórzy ludzie biorą się za nauczanie innych. Wyobraź sobie tajemnicze świątynie bizantyjskie o których psor opowiada jak anemik XD No masakra normalnie!
Co do reakcji uczniów to co za dużo to nie zdrowo :D Sądzę, że tu bardziej chodziło o szok jaki spowodowało takie zachowanie kobiety, a dwa należy pamiętać, że gdy się nie zna statusu prowadzącego, nie należy przed wcześnie się śmiać :) Poza tym to czytelnik powinien już sam wyobrazić sobie kto jak zareagował :D
Super :) Tak się wciągnęłam, że wczoraj postanowiłam wypełnić ankietę. W nocy analizowałam co napisałam i stwierdziłam, że jestem idiotką, więc wypełniłam ankietę jeszcze raz XD Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, aż będę mogła uczyć się w Collegium Magicae (w sumie kto wie? Może za 3 lata też znajdę swoją kopertę ^^).
OdpowiedzUsuńOczywiście :) któż może wiedzieć co szykuje nam przyszłość. Witam cię oficjalnie wśród Świata Collegium Magicae. Obyś była z nami jak najdłużej i cieszyła się z zabawnych sytuacji oraz ciekawych przygód jakie czekają na naszych bohaterów ;p
Usuń