Czas
nieuchronnie płynął wciąż do przodu i w końcu na zegarkach zebranych na parkingu,
wybiła godzina zero. Wszyscy uczniowie, a także ich rodzice, rozglądali się w
koło, w poszukiwaniu magicznego
transportu. Jakie było ich wielkie rozczarowanie, kiedy na coraz
bardziej zaludniany teren, wjechał niezbyt nowy autokar i ustawił się w ich
pobliżu.
-
I tyle? – Zapytała Ania, patrząc na zdezelowanego gruchota, którym miały
jechać. – Mogę się założyć, że to coś nie ma klimy, a o wygodnych siedzeniach
to nawet nie wspomnę.
-
Jeździło się gorszymi. Prawda Ewelina? – Sandra zwróciła się do przyjaciółki,
która w tym czasie znów wydawała się nieobecna duchem.
-
Ewelina? – Ania zaczęła machać dłonią tuż przed nosem niebieskookiej. – Ziemia
do Eweliny?! – krzyknęła w końcu jej do ucha, na co ta potrząsnęła głową jakby
właśnie wyszła z jakiegoś transu.
-
Mówiłaś coś? – Zapytała poprawiając włosy.
Ania zmrużyła jedynie oczy z
irytacji i nic nie powiedziała. Przesunęła się ze swym bagażem nieco na bok,
aby chłopak z wielkim, traperskim plecakiem przypadkiem jej nie poturbował.
Ludzie zaczęli tłoczyć się wokół
pojazdu, jakby od pierwszeństwa zależało całe ich życie. O dziwo, to głównie
rodzice walczyli między sobą. Dzieciaki ze swoistym spokojem, patrzyły jak ich
rodziciele, walczą łokciami i niekiedy wulgarnym słownictwem. I kto komu miał
tu dawać przykład?
-
Czas na przygodę! – Męski, miły dla ucha głos dobiegł z wnętrza. Wszyscy
zamarli, bowiem o to przed nimi pojawiał się pierwszy przedstawiciel Świata
Magii, jakiego mieli okazję ujrzeć.
-
Witajcie drodzy adepci! – Po wąskich schodkach na parking, wyskoczył niczym
diabeł z pudełka, młody mężczyzna ubrany w dziwną, nieco workowatą, beżową
bluzkę z kapturem, czarne skórzane spodnie, oraz tegoż samego koloru buty,
przypominające nieco glany.
-
Nazywam się Daniel i będę waszym opiekunem w czasie waszego pierwszego roku!
Mam nadzieję, że będziecie grzeczną dziatwą i nie dacie się mi we znaki. –
Uśmiechnął się, przez co niektóre z dziewczyn zaczęły do niego wzdychać. Fakt,
miał przystojną facjatę jak rzadko który, a ten kilkudniowy zarost i szelmowski
uśmiech, dodawał mu jedynie uroku.
Rodzice z kolei wydawali się
niezbyt pocieszeni. Spodziewali się chociażby jakiegoś sędziwego starca, o
brodzie sięgającej co najmniej pasa, który by ich zapewnił, że ich pociechy
będą w dobrych rękach. Młodzieniec o obliczu wiecznego hultaja, niezbyt przypadł im
do gustu.
-
No wiecie co? – Wyraziła swoje niezadowolenie przysadzista kobieta, ubrana w
szary płaszcz, sięgający prawie, do ziemi. – I jak ja mam oddać swoją jedyną
pociechę, w ręce takiego chłystka?
-
Zgadzam się z panią i to całkowicie. – Wąsaty jegomość przyglądał się
Danielowi, ze splecionymi rękoma. – No, nie wiem, nie wiem mój synu. – Tu
zwrócił się do chłopaka o rumianych policzkach i czarnych jak smoła włosach.
Dalszych rozmów i narzekań
Ewelina już nie słyszała. Coś wyjątkowo upierdliwego wciąż nie dawało jej
spokoju. Jakaś myśl, przeczucie, albo coś w tym stylu, hasające na granicy świadomości.
-
Proszę, aby każdy najpierw włożył swój bagaż do bagażnika, a następnie wyjął
zaproszenie i ustawił się w rządku przede mną.
-
Wiedziałam! – Czerwonowłosa aż zadrżała. – Wykryją, że nie mam zaproszenia
jeszcze nim postawię nogę na pokładzie tego gruchota. – Ewelina była załamana.
-
Daj spokój stara, z pewnością gładko pójdzie. Powiesz prawdę i nie ma szans,
żeby cię nie wzięli. - Ania poklepała przyjaciółkę po plecach.
Wszyscy zaczęli wykonywać
polecenia przedstawiciela Świata Magii i już po chwili rzeczy były spakowane, a
do wejścia ustawiła się dość kręta kolejka.
-
Nie wydaje się wam, że jakoś nas tak trochę sporo? – Zapytała Sandra, licząc
ludzi przed i za nimi.
-
Naliczyłam trzydzieści dziewięć osobników. Zdaje mi się, że będzie pół na pół. - Ania właśnie skończyła liczenie.
-
No mnie też wychodzi trzydziestu dziewięciu luda. Dużo. Myślałam, że będzie
mniej.
-
Nie zapominajcie, że po pierwszym roku odpada dziesięciu najgorszych. – Ewelina
miała nieobecny wzrok. Dłonie i nogi wpadły w jakiś rezonans, przez co
wyglądała niczym liść na wietrze. – A pewnie część nie zostaje wpuszczona do
autokaru.
Dziewczyny tylko wywróciły
oczami. Nie wiedziały jak dłużej mają ją uspakajać.
Kiedy kolejka w końcu ruszyła
(Daniel wyciągnął jakiś pomiętolony zeszyt i coś w nim sprawdzał), dziewczyny
zaczęły zbliżać się do wejścia.
-
Zaproszenie. – Usłyszały w końcu. Sandra stojąca jako pierwsza, podała zaproszenie
i już po chwili wsiadła do autokaru, za nią podążyła Ania.
-
Twoje zaproszenie. – Daniel wyciągnął dłoń po dokument Eweliny.
-
Nie mam. – Odpowiedziała drżącym głosem. – Matka nie zgodziła się, żebym tu
jechała i mi je zniszczyła. – Zamilkła patrząc w złote oczy mężczyzny, który
wiercił swym spojrzeniem dziurę na jej twarzy.
-
Wyjdź z kolejki. – Powiedział patrząc na kartkę.
-
Ale…! – Chciała zaprotestować, jednak ten bez ceregieli wypchnął ją na bok.
-
Zaproszenie. – Kontynuował sprawdzanie.
Ewelina stała jak wmurowana, a
do oczu zaczęły napływać jej łzy. Widziała swoje przyjaciółki przyklejone
do szyby. Mówiły coś, ale ona ich nie rozumiała. Nic do niej nie docierało, nawet
melodyjka rozlegająca się w jej kieszeni spodni.
-
Co, ciebie też wywalił? – Dziewczyna o burzy czarnych włosów, podeszła do niej
z wyciągniętą paczką papierosów. – Chcesz? – Zapytała przyjacielsko się
uśmiechając.
-
W sumie czemu nie. – Ewelina poczęstowała się jednym, a następnie poczekała na
ogień. Chłodne spojrzenie obu przyjaciółek nie robiło już na niej żadnego
wrażenia. Paliła, bo się wkurzyła. Proste.
-
Jestem Anika. – Dziewczyna wyciągnęła prawą dłoń, do tej pory trzymaną w
czarnej, skórzanej kurtce.
-
Ewelina. Miło mi poznać. A ty gdzie podziałaś zaproszenie?
-
Kot mi obsikał, a jak je uprałam to się okazało, że i atrament zszedł. Chciałam
nieco ciepłem je potraktować, żeby pismo wyszło, ale wtedy pieczątki szlak
trafił. Niby skąd miałam wiedzieć, że są z wosku?
Czerwonowłosa zachichotała. Ta
Anika z pewnością była ciekawą osobą.
Kolejka w końcu zupełnie się
zmniejszyła i już po chwili zostały oprócz nich dwie czy trzy osoby. Także
rodzice, zaczęli rozchodzić się do samochodów i odjeżdżać.
Kiedy tak stały paląc papierosy
i gadając o dupie Maryni, na parking zajechał czarny Suv. Z piskiem opon stanął
tuż przed czołem autokaru. Tylne drzwi otworzyły się, gwałtownie i na ziemię
wciąż zaplątana w pasy, wypadła zielonooka dziewczyna. Szybko pozbierała swoje
wątłe ciałko, by następnie udać się do bagażnika. Nim otworzyła klapę, zdążyła
złamać trzy paznokcie i walnąć się w łokieć. W końcu jednak udało się jej
wyciągnąć wielką walizę. Pożegnała się z kierowcą posyłając mu buziaka, a
następnie targając nieprzeciętnie wielki bagaż, zaczęła podchodzić do Daniela.
-
Jeszcze ja! Jeszcze ja! – Wołała jakby można było jej nie zauważyć.
-
Włóż bagaż do środka i podejdź do mnie.
-
Pomożecie? – Zapytała palących dziewczyn, a te zaczęły razem wciągać jej
„walizeczkę” do bagażnika.
-
Dzięki! – Zawołała na odchodnym podchodząc do Daniela.
-
Zaproszenie.
-
No właśnie proszę pana. Bo widzi pan jak wracałam z takiej jednej imprezy, to
wtedy właśnie je dostałam, a że byłam nie w pełni świadoma swoich czynów, to kopertę schowałam, tak wie pan, dobrze, żeby jej nie zgubić. No i właśnie wtedy…
Jej historia zdawała się nie
mieć końca. Mężczyzna słuchał do czasu, aż w końcu tak jak pozostałym
dwóm, kazał odejść na bok.
-
Ciekawy motyw. – Czarnowłosa i w jej stronę wyciągnęła fajki. Ta z
wdzięcznością uśmiechnęła się i chwyciła za jednego papierosa. Odpaliła różową
zapalniczką wyciągniętą z dżinsów, po czym zaciągnęła się porządnie.
-
Jestem Zuza. – Podała dłoń i jak polski zwyczaj nakazuje, przywitała się z
każdą po kolei.
-
Czyli tylko my trzy z całej czterdziestki nie mamy zaproszenia? – Ewelina zgasiła
niedopałek.
-
Dokładnie. – Czarnowłosa sięgnęła po kolejnego. – Ciekawe czy nas odeślą, czy
może coś da się jeszcze zrobić.
Kiedy tak gdybały Daniel wszedł
do autokaru, a następnie zaczął ogólne powitanie.
-
Cześć jak wiecie nazywam się Daniel i będę waszym opiekunem. Niestety przez
pewne panie mamy małe opóźnienie, ale na trasie postaramy się to nadrobić.
-
Tym gruchotem? – Zapytał jeden z chłopaków
-
Żebyś się chłopie nie zdziwił. – Daniel puścił do niego oczko. – Tak? –
Spojrzał na uniesioną dłoń Ani. – Słucham cię… - Spojrzał na listę. – Aniu.
-
Czy te dziewczyny, które zostały przed wejściem nie będą z nami jechać?
-
Te dziewczyny w różnych okolicznościach zagubiły, bądź zniszczyły swoje
zaproszenia i teraz muszą czekać na kolejne. Bez nich bowiem nie wejdą do
autokaru. Magiczne zabezpieczenia i takie tam. – Uśmiechnął się pogodnie . –
Ale nie martwcie się o koleżanki. Powiadomiłem kogo trzeba i już niebawem
powinny pojawić się duplikaty.
-
A czy one o tym wiedzą? – Tym razem to Sandra zadała pytanie.
-
Nie. Widzicie jakaś kara musi być.
Ktoś nagle kaszlnął i przez
autokar przetoczył się zimny powiew powietrza, które strąciło kilka czapek ze studenckich głów.
-
Proszę, abyście uważali na swoje moce. – Powiedział mierząc po kolei każdego
wzrokiem.
Rozległo się ciche przepraszam i
już nic więcej nie zakłócało przemowy mężczyzny.
-
Wracając do rzeczy. Naszym kierowcą jest pan Kazimierz. Powitajmy go ciepłymi
oklaskami.
Wszyscy posłusznie zaczęli
klaskać. Kierowca – mężczyzna z brzuszkiem, gdzieś tak w okolicach
pięćdziesiątki, podniósł się z fotela i ukłonił.
-
No dość już tej radości. Teraz czas do rzeczy. Każdy z was ma przyklejoną na
oparci kropkę. Każda kropka ma odpowiednio następujące kolory: pomarańczowy,
fioletowy , zielony i czarny. Kolory te odpowiadają czterem wieżom znajdującym
się u nas w szkole. W zależności na
jakim kolorze usiedliście, tam będziecie mieszkać. I od razu odpowiadam na
pytanie, nie, nie można się wymieniać. Uwierzcie w przeznaczenie. – Zachichotał
czymś wielce rozbawiony. – Kontynuując. Jak zapewne zauważyliście do kopert włożone były także miniaturki loga naszej szkoły. Wyjmijcie je z kopert, a
następnie przyłóżcie sobie odpowiednio do: kostek, nadgarstków, ramion lub
karków.
Wszyscy po kolei wykonali
polecenie i już niebawem cały autokar był wytatuowany.
-
Loga pozwolą wam swobodnie poruszać się po Świecie Magii, a także zapewnią
swoistą ochronę. Będziecie je nosić do końca trzeciego roku. Później jeśli
przejdziecie przez egzaminy, dostaniecie nowe Fortu Magicae.
Urwał przemowę, bowiem z dworu
do jego uszu, dobiegły trzy szczęśliwe piski.
-
Słyszę, że dziewczyny otrzymały duplikaty.
Skinął głową do adeptów
siedzących w środku, po czym wyskoczył z autokaru i otworzył swój notes.
-
Zaproszenie. – Powiedział wyciągając dłoń, aby pierwsza z nich mogła położyć na
niej kopertę.
Ewelina szczęśliwa jak mało
kiedy, weszła do autokaru i zajęła pierwsze wolne miejsce. Podróż
musiała przebyć bez przyjaciółek, ale to była iście niska cena za to, że się
dostała do środka.
Kiedy autokar w końcu odpalił
silnik i wyjechał na drogę, Daniel zaczął czytać książkę, zaś trzy spóźnialskie
zdezorientowane rozglądały się w koło.
-
Ty, co to za czarna kropka? – Anika siedząca obok Eweliny, próbowała zdrapać
naklejkę.
Jakaś dziewczyna o brązowych włosach
obciętych na pazia, zaczęła tłumaczyć o co chodzi.
-
To kolory wież do których zostałyście dopisane.
-
To znaczy? – Zuza była wyraźnie zainteresowana.
-
Do miejsca gdzie będziecie mieszkać.
-
Aha. – Powiedziały wszystkie na raz.
-
Ja mam czarną, a ty Ewel?
-
Ja pomarańczową.
-
O, to tak jak ja! – Ucieszyła się zielonooka blondynka. - Będziemy razem. – Widać, że Zuzanna odetchnęła
z ulgą mając w swych szeregach już kogoś znajomego.
Anika... Anika... coś mi to mówi... Ciekawe...
OdpowiedzUsuńKiedy dalsza część?
Niebawem :) Dajmy jednak szansę przeczytać i skomentować innym ludkom :) Wszak nie można tak od razu wszystkiego na raz.
UsuńPrzeczytane! Rowciu, ajm praud of ju. Jak zwykle cudnie. Ciekawe co durne przeznaczenie zrobiło z krzesełkami Sandry i Ani. Hym. Mam nadzieję, że będą w jednej grupie. Czekam z niecierpliwością na ten cudny zameczek!
OdpowiedzUsuńHejo Liściu! Cieszę się, że kolejny Chapter również przypadł ci do gustu. Gdzie pojawią się Sandra z Anią, to słodka tajemnica do kolejnej notki ;p Kto wie czy pomarańczowy to ich szczęśliwy kolor?
UsuńZameczek wciąż się buduje i pewnie dlatego tak zwlekam z tą podróżą ;p ale jak widzisz, nie mogę poprzestać na krótkich opisach (choć i tak ścinam jak się da) :p Może w końcu dojadą jeśli nic nie przydarzy się im po drodze ;p
prze-czy-ta-ne xD ale ty to dobrze wiesz... ech, life is brutal.
OdpowiedzUsuńa gdzie ja z siostrą?! c:
A słyszałaś zimne kichnięcie? XD
UsuńPfff.
UsuńSwego czasu zostawiłaś w komentarzu na moim blogu zaproszenie na Collegium Magicae. Jak widać dość długo zeszło mi, bym mogła w końcu zebrać się w sobie, przeczytać opublikowane jak do tej pory rozdziały i skomentować.
OdpowiedzUsuńZacznę może od tego, iż twój pomysł na tę historię jest bardzo oryginalny. Owszem, spotykałam się już z wieloma polskimi szkołami magii, ale CM tak bardzo dobiega od potterowskiego kanonu, że aż miło, naprawdę, taka przyjemna odmiana. A przynajmniej ja się spodziewałam przyjemnej odmiany.
Styl, z tego, co udało mi się zauważyć, masz już nawet wyrobiony, przejawiasz jakieś zalążki czegoś, co kiedyś może będziesz mogła nazywać swoim własnym, prywatnym i rozpoznawalnym stylem. Czyta się dość przyjemnie, lekko, jednakże zauważyłam, że chwilami masz tendencję do wrzucania kolokwialnych wstawek (są to najczęściej pojedyncze słowa z mowy potocznej). Owszem, gdyby to były słowa twoich bohaterów, to bym się nie czepiała, ale kiedy są to elementy narracji - będę się czepiać.
Jak na razie zapoznałaś czytelników z ogólnym zarysem Collegium Magicae. Sprawa przedstawia się dość interesująco, oczywiście jestem zaintrygowana i chcę wiedzieć, co będzie dalej, bo obok tak oryginalnych i dopracowanych pomysłów raczej nie mam w zwyczaju przechodzić obojętnie.
Martwi mnie jednak fakt, że bardzo szybko wprowadzasz nowych bohaterów przy czym ci początkowi (np. Ania czy Sandra) są opisani tylko z wyglądu oraz z kilku sztywno rzuconych cech charakteru. Nie dajesz czytelnikom czasu na zapoznanie się z postaciami.
Podobnie jest z opisami - bardziej niż na opisach uczuć, emocji czy przeżyć skupiasz się na otoczeniu oraz tym, co się aktualnie dzieje. Oczywiście to drugie nie jest złe, jednak trzeba znaleźć równowagę w odpowiedniej dawce opisów i tego, i tego - u ciebie chwilowo ta równowaga jest, jakby nie patrzeć, dość mocno zachwiana.
Tak więc ja już będę kończyć mój wywód. Pozdrawiam serdecznie.
[skoczmy-razem.blogspot.com]
Przeczytałam ! ;P Świetnie piszesz ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn . ^^
Świetnie piszesz
OdpowiedzUsuńhttp://fleur-du-nord.blogspot.com/ Zapraszam
Super rozdział. Czekam na następny. PS:Zapraszam na nn
OdpowiedzUsuńUfff... martwiłem się, że jej nie wpuszczą :D
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle Ci ten Daniel wyszedł ;)
Autokar od razu skojarzył mi się z "Błędnym Rycerzem", to było silniejsze ode mnie. Zresztą, to skojarzenie nasunęło się pewnie każdemu, kto ma jakieś pojęcie o HP. Całkiem nieźle obmyślone. Z drugiej strony można się tego było domyślić, skoro nie Daniel nie kazał im zabrać bagaży... No nic.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że czytelnicy zazwyczaj nie są zbyt wylewni. No ludzie, co z wami?! Tyle tekstu i żadnych przemyśleń? Jakichkolwiek? świat schodzi na psy.
Ciekawa jestem postaci Daniela. Wydaje się być dowcipnisiem. Czyżby dziewczyny miały dać mu nieźle w kość? To byłoby zabawne, czytanie o uprzykrzaniu mu życia. Kurde, dlaczego ja zawsze myślę o uprzykrzaniu życia ludziom? Jestem okrutna... xD
Tak czy siak, rozdział mi się podoba. Niedoświadczony czytelnik mógłby się nieco pogubić, w końcu pojawiło się kilka nowych postaci. Jednak jeśli nie ma się problemów z wypuszczeniem wyobraźni na wolność, wszystko ogarnia się bez problemu.
Krótko pisząc - kolejny świetny rozdział. Idem czytać dalej ;)
Dziękuję za miłe słowa :) Ale jeśli chodzi o pokaźną liczbę postaci to nic na to nie poradzę :) W końcu to szkoła XD Nie da się nie wprowadzać coraz to nowszych osób. Daniel pojawi się oczywiście jeszcze nie raz i nie dwa razy :P W końcu jest opiekunem, no nie :D Postać sympatyczna, ale z pazurkiem ;p
UsuńDzięki ci także za przemowę do pozostałego ludu :D Nie wiele osób zwraca na to uwagę, ale ja też sądzę, że po przeczytaniu można by coś niecoś się rozpisać ;p
Jeśli chodzi o okrucieństwo wobec bliźnich to ja też to lubię :D A szczególnie wyjątkowo wredne zemsty w opowiadankach :D Na pewno coś w tym stylu się znajdzie w moim opowiadanku :p
Pozdrawiam :D
"Każdy z was ma przyklejoną na oparci kropkę." - chyba oparciu, moja kochana :D
OdpowiedzUsuńAż mnie coś w serduszko ukłuło, jak on ją w kolejki wypchnął. A ten Daniel taki fajny przecież jest, kocham go <3 A tu takie po prostu 'wyjdź z kolejki', no kurde no!! Ale miło, że to tylko kara, wciąż go bardzo lubię, a raczej po prostu nic się nie zmieniło :D Ale zaraz, to one pojadą innym autokarem? Albo wiesz co? Ja może do końca doczytam, może się dowiem, bo skończyłam na tym, że przerwano jego przemowę ujawnieniem mocy kogoś tam kogoś xd
A, oki, już wiem :D Pomarańczowe? Brzydkie, lepszy fiolet. No dobra, mamy Zuzę, choć ja kibicowałam Anice, podoba mi się ta dziewczyna,. No a co z Sandrą i Anką? Ciekawe, jak je przydzielą... a te karki i inne? BYło takie pytanie w ankiecie, o co tu chodzi? ;> No nic, czytam dalej!
No wiesz ja robię bardzo dużo błędów, a poprawianiem zajmuje się moja kochana beta :D Ale każda wzmianka jest na wagę złota :D Bardzo zatem za nią dziękuję :) Widać, że spoglądasz na to co czytasz :] co się oczywiście chwali.
UsuńFajnie, że polubiłaś Daniela. Tworząc go chciałam, aby powstał miły, przystojny facet który natychmiastowo zaskarbi sobie przychylność czytelników. Skoro go polubiłaś znaczy iż odniosłam pewien sukces :D
Jako kolor fioletowy na pewno jest o niebo ładniejszy, ale pomarańczowy jest kolorem pasującym do charakteru Eweliny więc tak wyszło ;p Fioletowy jest barwą dla spokojnych i zrównoważonych osób :), a taka nasza bohaterka z pewnością nie jest ;p
Pozdrawiam :D
Jak czytałam ten rozdział to miałam przed oczami jakiś żwirowy parking niedaleko asfaltowej, rzadko uczęszczanej drogi. Niedaleko była jakaś waląca się budka dla oczekujących na autobus/autokar z pofalowanej blachy. Sam autokar ze Świata Magii wyobraziłam sobie jako ogórka. Niebiesko-szary ogórek, lekko podniszczony i rozklekotany, a przede wszystkim o wiele większy od normalnego :) Bardzo ciekawe, lecę dalej.
OdpowiedzUsuńNiestety ten parking jest asfaltowy i istnieje naprawdę. Jest bardzo duży i nowoczesny, ale co do autokaru to ja wyobrażałam go sobie jako taki pomarańczowy XD czasami widoczny jeszcze na polskich wsiach ;p Dobrze, że wyobraźnia ci działa :D i biegniesz czytać dalej ;p Cieszę się :D:D:D, że cię zaciekawiłam ;p
UsuńCzytając o Annice (mam nadzieę, że nie pomyliłam imion) na mojej twarzy pojawił się wielki banan!
OdpowiedzUsuńNiech żyje NIEZDARNOŚĆ I GADATLIWOŚĆ!
To była jednak Zuza! Już ją kocham!
Usuń