– Nie myślałam, że jedzenie
będzie mi sprawiać aż taką radość – powiedziała, błogo się uśmiechając, po czym
oddała talerz, sztućce i szklankę przechodzącej obok dziewczynie z tacą. Jak
zauważyły, jedzenie pojawiało się magicznie, ale pozostałe akcesoria roznoszone
i zbierane były przez studentów w mundurkach przewiązanych białymi fartuchami.
– Trochę mało doprawione,
ale i tak pyszne. – Paulina oblizywała się ze smakiem. – No i czas najwyższy
ruszyć się i wziąć za kończenie porządków. Miło było was poznać! – skinęła
dziewczynom, po czym podbiegła do jakiejś zielonookiej blondyny, którą
serdecznie uściskała.
– O, ta laska, z którą wita
się Paulina to moja współlokatorka, Sylwia Duda. Przyjechała w pierwszym rzucie.
– Sandra odgarnęła z twarzy niesforny
kosmyk włosów.
– Widać, że się znają. –
Ania również odstawiała swoje brudy przechodzącemu chłopakowi na tacę, którą
trzymał w rękach. – Dzięki – dodała, a ten się do niej uśmiechnął.
– Jak jeszcze jeden
mężczyzna, chłopak czy obojnak będzie cię podrywał, to ja strzelę sobie w głowę
– dodała Ewelina, kiedy popielatowłosy chłopaczyna w okularach odszedł
wystarczająco daleko.
– Nie moja wina. – Niebieskooka
zebrała się w sobie i w końcu podniosła się z krzesła.
– Przyciągasz ich jak magnez
opiłki żelaza – podsumowała blondyna, uśmiechając się wesoło. – To co teraz
robimy?
– Ja muszę odpocząć. –
Ewelina poklepała się po pełnym brzuchu przymykając z zadowolenia oczy.
– No jasne. Najlepiej uciąć
sobie drzemkę. Nudna się robisz. – Ania jak zawsze starała się dociąć
przyjaciółce.
– Jak chcesz, to idź biegać.
Ja idę odpocząć co najmniej pół godzinki. Możemy się umówić, że każda pójdzie
do siebie, ubierze się i pozwiedzamy podzamcze dokładnie za… – Ewelina wyjęła z
kieszeni spodni zapomnianą do tej pory komórkę i spojrzała na ekran, który był…
– Czarny?! Ale jak to? – Głos jej się załamał.
– Chodź i nie rób scen. –
Sandra objęła przyjaciółkę w pasie i pociągnęła ją do wyjścia. – Widać, że nie
czytałaś broszurki.
– No patrz. Aleś ty
odkrywcza. Najpierw przecież matka mi ją pocięła, a potem jakoś nie było kiedy.
– W takim razie wiedz, że
wszelakie sprzęty elektroniczne nie działają w tym świecie.
– Aniu, błagam powiedz, że
żartujesz.
Rudowłosa przecząco pokiwała głową.
– Przecież ja nie mam nawet
zwykłego zegarka! – Biadoliła zielonooka prowadzona przez przyjaciółki.
– Spokojnie. Przezornie
zabrałam dwa. – Sandra pokazała jeden na skórzanym pasku zdobiącym jej lewy
nadgarstek, drugi zaś nosiła jako ozdobę na szyi. Do tej pory Ewelina nie
wiedziała, że okrągły wisiorek zdobiony kwiatowym wzorkiem jest zegarkiem.
Blondynka ostrożnie zdjęła go, a następnie wręczyła przyjaciółce.
– Musisz go co wieczór
nakręcać, żeby chodził.
– Co robić? – Ewelina czuła
się jak dziecko we mgle. W duchu postanowiła, że zaraz po przyjściu do pokoju
przestudiuje wszystko, co dostała w duplikacie listu z Collegium Magicae.
– Przy ustawieniu godziny
odciągasz ten wihajsterek do góry i nim
kręcisz, a żeby działał musisz to samo pokrętełko kręcić aż do oporu.
– I on nie jest na baterie?
– Nie. – Ania zaprezentowała
swój czasomierz, który również nosiła na nadgarstku.
– Słuchaj, to działa tak. –
Sandra postanowiła oświecić przyjaciółkę. –
Energia mechaniczna powstaje na skutek samoczynnego rozprężania
wcześniej ręcznie skręconej sprężyny napędowej. W ręcznie nakręcanym
zegarku mechanicznym, czyli takim, który dostajesz ode mnie, główna sprężyna
napędowa mechanizmu jest nakręcana przez obracanie koronki. Nakręcona
sprężyna magazynuje w sobie energię kinetyczną. Podczas rozprężania się,
oddaje zmagazynowaną energię napędzając tym samym mechanizm zegarka.
Zarówno Ania jak i
Ewelina popatrzyły na przyjaciółkę ze szczerym zdziwieniem.
– No co? – Blondynka wzruszyła ramionami. – Mój dziadek był
zegarmistrzem. Jak byłam mała to trochę się interesowałam jego pracą. Opowiadał
piękne historie o czasie. Ten zegarek... – wskazała na wciąż trzymany przez
Ewelinę wisiorek. – …podarował mi tuż
przed śmiercią.
– Nie mogę przyjąć tak cennego przedmiotu. – Ewelina próbowała oddać
pamiątkę.
– Daj spokój. Jest dużo mniej wygodny od tego na pasku, a na dodatek zegarek
miał trafić do rąk najcenniejszej dla mnie osoby.
– Poczekaj na córkę to jej wręczysz. – Ewelina wciąż próbowała oddać co
nie jej, ale Sandra pacnęła ją w głowę, więc się uspokoiła.
– W ten sposób chcę ci przekazać, fajfusie, że jesteś dla mnie bardzo
ważna. Gdyby nie ty, przygoda w tej szkole nie byłaby tak zabawna, jak z
pewnością będzie. – Sandra podeszła do Eweliny, z oczu której płynęły łzy jak
grochy i mocno ją uścisnęła.
– Niech będzie, że go pożyczam na czas nieokreślony. – wybąkała,
smarkając glutami w podstawioną przez Anię chusteczkę.
– No już, głąbie! – Tym razem niebieskooka przytuliła się do Eweliny. –
Uspokój się, bo wszyscy pomyślą, że beksa z ciebie.
– Ale ze mnie jest beksa, no! Łatwo się wzruszam.
Wszystkie
parsknęły śmiechem i trzymając się pod ręce ruszyły schodami na dół. Pożegnały
się, a następnie każda poszła do swojego pokoju.
Ewelina ściskając
w dłoni prezent od Sandry wpadła do swojego pokoju niczym burza i od razu
walnęła się na łóżko. „Mały słonik” wciąż patrzył na nią z kąta i nijak sam nie
chciał się rozpakować. Leżąc tak i podziwiając baldachim od spodu, czerwonowłosa
przypomniała sobie o domu i pozostawionej w nim matce. Dobry humor zniknął
niczym zdmuchnięty ze świecy płomyk, a wątpliwości znów zaczęły kołatać się po
głowie.
– Przepraszam – wyszeptała w przestrzeń, po czym wzięła się za
porządki. Wiedziała, że jeżeli nie zajmie się czymś, popadnie w depresję, a
tego nie chciała.
Bagaż był pełen
ubrań, ale i nie tylko. Znalazło się w nim wiele dodatków, dzięki którym
Ewelina zawsze czuła się jak w domu, nieważne gdzie by była. Na wierzchu leżał
ładnie złożony pled, niegdyś utkany przez nieżyjącą już babcię dziewczyny.
Ewelina wyjęła go i niemalże z czcią ułożyła na wcześniej zasłanym łóżku. Kolejne szpargały, takie jak tablica korkowa,
wielki plakat przedstawiający dwa konie arabskie, siwego i karego, które stały
dęba, pudełeczko z biżuterią oraz mnóstwo mniej lub bardziej zapisanych
zeszytów, zakreślacze oraz kolorowe długopisy bardzo szybko znalazły swoje
miejsca. Ubrania niemal same wskakiwały na wieszaki w szafie oraz półki, zaś
kosmetyki zostały ustawione kolorami na toaletce. Jedynie szczoteczkę do zębów
razem z tubką pasty zaniosła do łazienki.
Kiedy waliza
została pusta, a cały sprzęt pochowany, Ewelina przebrała się w zielone
bojówki, wygodne czarne adidasy oraz ciepłą czarną bluzę podbijaną miękkim futerkiem.
Szyję na wszelki wypadek przewiązała czerwoną arafatką i tak wyszykowana
spojrzała na zegarek. Było dokładnie półtorej godziny od chwili, gdy rozeszły
się do siebie. Widać przyjaciółki dały jej więcej czasu, niż obiecały.
Na wszelki wypadek
Ewelina schowała drogocenny zegarek prosto do szuflady biurka, a następnie
ruszyła w kierunku wieży fioletowej. Nie zdążyła przejść nawet połowy trasy,
kiedy usłyszała, że ktoś ją woła.
Powoli odwróciła
się i zobaczyła Paulinę idącą w jej kierunku z blondynką ze stołówki.
– Wybierasz się na zwiedzanie? – zapytała brązowowłosa. – Bo my też, i tak pomyślałyśmy, czy nie
chciałybyście iść z nami? Wiesz, na obcym terenie wspólnie zawsze bezpieczniej,
no nie?
– Jasne! – Ewelina aż przyklasnęła z radości. – Musimy tylko pójść po
moje przyjaciółki.
– To chyba my znów musimy iść po ciebie. – Ania klepnęła przyjaciółkę w
ramię.
– Wyspałaś się? – Zzapytała Sandra stając obok niebieskookiej.
– Wcale nie spałam. Rozpakowywałam się.
– Być to nie może? – Ruda udała zdziwienie. – Normalnie nie wierzę.
Ewelina sprzedała
przyjaciółce mukę i udała obrażoną. Paulina z przyjaciółką zaczęły chichotać
widząc zachowanie dziewczyn.
– O, to znowu ty. – Sandra uśmiechnęła się do Pauliny. – To co, wspólny
spacer? A, i póki pamiętam, Sylwia, zajęłam umywalkę po prawje od ściany i
górną półkę w szafce.
– Spoko. Dla mnie bez różnicy. A wy to…? – zapytała, patrząc na
pozostałe dziewczyny.
– Ania.
– Ewelina.
Uścisnęły sobie
dłonie, a następnie ruszyły przez dziedziniec w stronę bramy.
– Jak myślicie, nie wylądujemy chyba z powrotem w Świecie Techniki, co?
– Sylwia była pełna wątpliwości.
– No chyba nie. Z tego co zdążyłam wyczytać, brama otwierana jest tylko
dwa razy do roku. Przed wakacjami i przed rozpoczęciem roku szkolnego. Tylko
opiekun może nią przechodzić między światami. – Sandra popisała się
informacjami z broszurki.
– Obyś miała rację. – Ewelina zamknęła oczy i jako pierwsza
przekroczyła punkt zero. Na szczęście nic się nie stało i cała piątka mogła
podziwiać widoki roztaczające się z obecnie opuszczonego zwodzonego mostu.
Brukowana droga
wiła się niczym wąż wokół niewielkiego wzniesienia, na którym stał zamek. Na
dole, jak okiem sięgnąć, roztaczały się sielankowe widoki. Łąki ogrodzone
drewnianymi płotami służyły jako pastwiska, gdzie spokojnie pasł się żywy
inwentarz w postaci krów, owiec, koni oraz nawet kur i gęsi. Trzy chaty musiały
pełnić rolę gospodarstw, bowiem co chwilę wchodzili do nich i z nich wychodzili
różni ludzie ubrani w proste, można by wręcz rzec „chłopskie” stroje.
Tu znów dwóch ludzi
rozpakowywało furmankę wypełnioną workami, zapewne wypełnionych zbożem, tam
znów trzech młodych chłopaczków wyprowadzało konie na wybieg. Kilku siedziało
na łódkach i łowiło ryby na zakolu szerokiej rzeki.
– To pewnie Wisła! – zawołała podekscytowane Ewelina, która od razu
ruszyła ścieżką na sam dół. Dziewczyny podążyły za nią, rozglądając się przy
tym dookoła.
– Ciekawe czy w tej fosie wokół zamku coś mieszka. – Sylwia z niepokojem
popatrywała przez ramię na ciemną toń wody.
– No coś ty. W takich miejscach pływały głównie odpadki i szczątki
niepożądanych gości. – Paulina poklepała pocieszająco przyjaciółkę po plecach.
– Nie byłabym taka pewna, czy fosa okalająca magiczną szkołę jest
normalna. – Ania dołączyła do nowych znajomych. – Sandra, może ty coś
wyczytałaś na temat fosy?
– Ano wyczytałam – potwierdziła blondyna z szerokim uśmiechem na
ustach.
– No to gadaj dalej. – Ruda
chwyciła Sandrę pod ramię i ledwo co wyminęła Ewelinę, która właśnie
zawiązywała swojego buta.
– Ponoć dyrektorka hoduje tutaj żmija wodnego. Nazywa się Balphor i przypomina
skrzyżowanie potwora Loch Ness ze
smokiem.
– No ładnie. Nie wiem, czy mam się bać teraz, czy może jeszcze poczekać.
– Paulina zaczęła poważnie się nad tym zastanawiać. Jej okna wychodziły bezpośrednio
na fosę, więc jeśli potwór się pokaże, a nie daj bogowie, zajrzy do niej, to
chyba padnie na zawał.
– A ja tam bym chciała… – Dziewczynom nie było dane usłyszeć, czego
chciałaby Ewelina, bowiem niezdara potknęła się o jeden z kocich łbów, a następnie
runęła jak długa w dół po trawiastym zboczu. Pech chciał, że pozostałe pannice
stały jej na drodze, więc obecnie cała piątka turlała się w dół, prosto do
jednej z zagród.
Na szczęście trasa
była miękka, a po drodze nie było żadnych drzew, o które mogłyby się zabić.
Zasapane, brudne i wściekłe na Ewelinę powoli zaczęły się podnosić i
otrzepywać.
– Ty niezdaro! – Anka pacnęła przyjaciółkę w głowę.
– Aua! No bez przesady! Jestem poobijana, no!
– My też. – Sandra starała się udawać oburzoną, ale jedyne co jej
wyszło, to głośne parsknięcie i szalony śmiech. Nie minęła chwila, a dobry
humor udzielił się wszystkim. Dziewczyny śmiały się jak szalone, aż w końcu
zwróciły uwagę żywego inwentarza, który zaczął wykazywać niezdrowe
zainteresowanie panienkami.
– Dobra, spokój! Jeszcze raz przepraszam. To ta droga podstawiła mi
kamień, no! – Ewelina otarła łzę radości, po czym odwróciła się w kierunku
wzniesienia.
– Eeeeee…. Dziewczyny… Ten, no… Sandra…? Użyj swoich mocy…
– Ale po co? – Blondynka spojrzała na przyjaciółkę i momentalnie
zamarła. Tuż przed niezdarą stał wielki czarny byk. – O mamuńciu! – Pisnęła,
powoli się wycofując. – Tylko bez gwałtownych ruchów…!
Zlana potem
Ewelina stała niczym wmurowana i spokojnie dawała się obwąchiwać. Niestety,
kiedy ciepłe powietrze z nozdrzy bestii zionęło jej w twarz, dziewczyna
kichnęła, opluwając zwierzę swymi gilami.
– Chodu! – wrzasnęła co sił w płucach Sylwia, po czym chwyciła Paulinę
za rękę i obie zaczęły biec.
Ania nie chcąc
zostawić przyjaciółki, wysłała w stronę zwierzęcia ładunek myśli, który miał
dać jej kilka sekund przewagi. Skrzętnie wykorzystała ten czas na wydobycie
pierdoły z opresji. Pociągnęła ją z całych sił za kaptur, po czym zaczęła gonić
pozostałe dziewczyny.
Na przedzie
uciekającego pochodu była Sandra, tuż za nią Sylwia i Paulina, potem zaś Ania z
Eweliną. Byk, wściekły jak sto pięćdziesiąt, otrząsnął się z mentalnego ataku
rudowłosej i biegł teraz za nimi, rycząc przy tym potężnie.
***
Witajcie kochani blogowicze! Na zakończenie dzisiejszego chaptera, chciałam życzyć wszystkim NAJLEPSZEGO z okazji Mikołajek :) Co ciekawego dostaliście?
no ładnie ....
OdpowiedzUsuńwsiąkłem ;)
wypuscisz gila, bykiem powróci :P (a może inaczej to szło)
co do mikołaja to nie wiem jeszcze co mi tam kupiłaś :P
Kupiłam kłódkę do twojej wciąż kłapiącej jadaczki ;p, a także żelazne rękawice, żebyś nie mógł stukać w klawiaturę XD
Usuńwiesz co lubie XD
Usuńjuż nie moge sie doczekać jak rozpakuje XD
Phi... Myślisz, że będę wydawać na opakowanie? :p Z pewnością nie :]
Usuńno tak skąpiradło :P
Usuńowiń chociaż w szary papier
Ewentualnie w papier, ale toaletowy chyba XD
UsuńNo jakżeby mogło nie być! Przeczytałam przed czasem, bo żem beta jest! :D Bombardier, mreor =^-^=
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam . ^^ Jakiż cudaczny ! :D Oj , miło się czytało . Szkoda , że talerze się same nie zmywają.. Swoją drogą , to chciałabym tak w domu . ]:>
OdpowiedzUsuńOmo , ależ w 'tragicznym' momencie skończyłaś ! o.O Mam nadzieję , że ten byk ich nie zabije XD
Pewnie na kogoś wpadną . :)
Pozdrawiam - Sakura.
Do NN ! ; d
Przeczytane. :) Nie mogę się doczekać kolejnych przygód i kolejnych bohaterek i bohaterów ^^
OdpowiedzUsuńCo dostałam? Spoooro słodyczy i książeczkę <3
Życzę miłych Mikołajek. :)
Pozdrawiam i przepraszam za tak marny komentarz. Niestety ostatnio nie potrafię zebrać myśli w jedną całość.
Kurcze pieczone! Uprzedzili mnie! To wszystko przez szaleństwa wifi. Tak czy siak przeczytane! Uwielbiam jak narrator po cichu się z nich nabija. Fajny klimat tu masz ^^ Jako że wzobogaciłam się o laptopa, szopa i pingwina, jestem w euforii. A rozdzialik ją podtrzymał
OdpowiedzUsuńPS Żmij Wodny Belphor <3
Hahahahahahahaha! Nie mogę! Moment ze "zwierzakiem" świetny! Myślałam, że padnę! :D
OdpowiedzUsuńZauważyłam drobne powtórzenia, ale oprócz tego jest dobrze, ba super. Czyta się lekko z uśmiechem! :3
Cieszę się, że ci się podobało, szkoda tylko, że w tym rozdziale nie ma ani jednego powtórzenia :3
UsuńCieplutko pozdrawiam ;]
Bardzo fajna historia, szkoda że zakończyłaś w takim momencie ;(
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i informuj mnie jeśli możesz na http://siostry-black.blogspot.com/
Świetnie to opisujesz. Póki co jest sielankowo, ale mam nadzieję, że będą jeszcze jakieś "strzały i wybuchy" :D
OdpowiedzUsuńOj będzie, będzie mnóstwo fajerwerków ;p Są tu osoby posiadające naprawdę ciekawe dary :D
UsuńDwa światy nałożone na siebie? No nieźle. To daje spore pole do popisu.
OdpowiedzUsuńBalphor? No, to dopiero imię dla magicznego stworzenia! Wydaje się mieć intrygujący wygląd. Liczę na natrafienie na jakiś ciekawy opis dotyczący właśnie jego.
Byk? Mój zodiak! Nie ma to jak wielki rozeźlony byk :D Nic dziwnego, że za nimi poleciał.
Ogólnie rozdział nieco spokojniejszy, pomimo tych kilku zabawnych wypadków.
Czytam dalej ;)
A co do mikołajek to nie dostałam nic, bo podobno jestem już na to za duża :(
Ja tam bym skargę do elfów napisała, że niby co to znaczy, że zadurza! Nikt nie jest zadurzy na prezenty!
UsuńSpokojniejszy? No cóż XD myślałam, że właśnie nie aż tak, ale każdy ma inne postrzeganie ;p
Balphor jest kochanym zwierzaczkiem szkoły i z pewnością wystraszy w swej karierze jeszcze nie jednego studenta/studentkę ;p
Lol, zacznę od tego, że zacznę od daty: wydałaś odcinek dzień po moich urodzinach! Naprawdę nie dało się dzień szybciej? Tylko jeden dzień i bym miała zeszłoroczną niespodziankę! :<
OdpowiedzUsuńNo dobra. Ojej, jakie to urocze z tym zegarkiem rany rany rany! Ale ten tego, zainteresowałaś mnie tymi historyjkami dziadka o czasie. Opowiesz mi jakieś? :3 Co mnie to, że ty nie dziadek, opowiedz mi jakąś baję! <3 Oj, no ale skoro telefon nie działa, to matka wnerwa dostanie...
HEHEHEHE, śmiesznie by było, jakby się już nie mogły wydostać :D Trochę mi puszka przypomina ;) Ok, idę czytać dalej!
Też mi się podobała :D a jeśli chcesz bajkę z chęcią wymyślę jakąś dla ciebie :)
UsuńZegarek fajna rzecz, a że Ewelina ma wiele ze mnie to oczywiście najprostszych rzeczy nie posiada :D Jedyny czas to ten na telefonie, a teraz pupcia bladego jeżozwierza XD
Świetna akcja z bykiem :D Idę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńTeż ją lubię :) Zawsze się z tego śmieję :p a tym bardziej, że w mej pamięci mam podobne wspomnienie ;p
Usuń