Dziewczyny odczekały, aż większość radosnego tłumu opuści salę. Kiedy w
końcu zostały jednymi z nielicznych maruderów, ruszyły w kierunku wież.
Pożegnawszy się uściskiem, po raz ostatni pomachały sobie na do widzenia, by
następnie z uśmiechami na twarzach dołączyć do swoich kolegów.
Ewelina niemal od
razu znalazła Zuzannę, która z lekkim
ociąganiem szła na końcu „pomarańczowego” tłumu.
- Cześć! – zawołała czerwonowłosa uśmiechając się przyjaźnie. – I co tam? Jakoś smętnie wyglądasz.
- To przez te testy. – odpowiedziała odrzucając w tył blond kosmyk.
- Jakie znowu testy? – Ewelina była szczerze zaniepokojona.
- Ponoć będą przeprowadzane testy na predyspozycje.
- Predyspozycje czego?
- No tego, czy będziesz czarodziejką czy maginią?
- Czym? – ruda wytrzeszczyła oczy. Znała się nieco na fantastycznym
żargonie, ale słowo „maginia” było jej obce.
- No damską wersją maga.
- Ahaaaa…. – odpowiedziała inteligentnie drapiąc się po potylicy. – A
co na tych testach jest? I czym jest być lepiej?
- W sumie słyszałam, że magowie i maginie to pewna elita. Potrafią
rzucać zaklęcia samą myślą. Są jak jednostki specjalne.
- Super! – zawołała podekscytowana Solanowa.
Za nim jednak przejdziemy
dalej do przygód naszej Eweliny, przedstawię wam pokrótce czym różnią się
magowie od czarodziejów. W pierwszym przypadku osobnik potrafi operować
wewnętrzną mocą za pomocą myśli i słowa, zaś w drugim za pomocą tak zwanych
„wspomagaczy”. Wspomagacze to z kolei przedmioty ukierunkowujące źródło
wewnętrznej mocy osobnika. Skondensowana
moc zbiera się w danym wspomagaczu i może być kierowana na zewnątrz. Każdy z
czarodziejów w pierwszych tygodniach nauki kontrolowania swojej mocy, wybiera
główny wspomagacz, który nie tylko magazynuje moc, ale także uzewnętrznia ją.
Najczęściej wybieranymi wspomagaczami są różdżki, medaliony/amulety, kamienie
rzadziej kostury, księgi i zwoje.
- A jak trzeba odpowiadać, żeby stać się magiem? – zapytała po chwili
ciszy, jaka zapadła między nią, a Zuzanną.
Nagle tuż za ich
plecami rozległ się wesoły śmiech. Dziewczyny zwolniły i odwróciły głowy. Jak
się okazało, śmiał się opiekun wieży pomarańczowych.
- Żeby stać się jednym z nas trzeba mieć predyspozycje. Z tym się
człowiek rodzi, ma to w sobie od samego początku.
- Ty jesteś magiem! – zawołały nieco zaskoczone.
- Gdybyście przeczytały broszurkę z częścią o mundurkach,
wiedziałybyście. – dodał spokojnie, prezentując zarazem swoją długą szatę.
- A więc dlatego chodzisz w sukience. – Zuzanna palnęła od tak bez
większego zastanowienia, na co Ewelina parsknęła śmiechem. – Przepraszam. –
dodała po chwili mocno się czerwieniąc.
- Nic nie szkodzi. Ja też jak po raz pierwszy widziałem mundurek dla
magów myślałem, że to sukienka. – posłał dziewczyną uśmiech, który u Eweliny
znów wywołał przyspieszone bicie serca.
- Chodźcie szybciej, zaraz zaczniecie pierwsze zajęcia wprowadzające.
Zgrabnie wyminął
dziewczyny i niebawem zniknął wśród studentów.
Pannice również postanowiły
dłużej się nie ociągać, żeby znaleźć znośne miejsca. Wyminęły większość fali i
przepchnęły się do wspólnego pokoju zaraz za Robertem. Szybko też zajęły na
spółkę ostatni wolny fotel. Wciskając się na siłę, zaczęły czekać aż wszyscy
się pojawią. Starsi uczniowie musieli wybrać inną drogę do kwater, ponieważ
Ewelina przestała dostrzegać szkolne mundurki.
- Skoro już wszyscy jesteście… - Robert stanął na pomarańczowej pufie
tak, aby każdy mógł go dostrzec. – Teraz przeczytam wasze imiona i nazwiska
wymieniając od razu numer od jeden do ośmiu. Liczby oznaczają dwudziestoosobową
grupę do jakiej będziecie należeć przez najbliższe pół roku. Wszystkie zajęcia
lekcyjne oraz plany zajęć będą rozpisane na te właśnie grupy. Czy wszystko
jasne?
- Tak! – studenci zawołali chórem.
- Pierwsze zajęcia zaczną się od poniedziałku
jednak już od dnia dzisiejszego będziecie uczestniczyć we wstępnych, takich jak
test na określenie predyspozycji magicznych czy choćby wprowadzenie do zasad
Świata Magii.
- A co to
za zasady? – jeden z uczniów o popielatych włosach i dość korpulentnej
postawie, podniósł dłoń w górę.
- Tego
dowiecie się na zajęciach. A teraz zaczynam czytać listę. Anabell Aberton grupa
pierwsza… - wyliczanka trwała dobre kilkanaście minut nim w końcu całe
czterdzieści osób zostało rozlokowane.
- Szkoda,
że nie jesteśmy razem. – Zuzanna podniosła się ze swego miejsca.
- No. Ze swojej grupy znam tylko Pauline. – Ewelina
rozejrzała się po twarzach nowych kolegów.
- Mnie
trafiły się bliźniaczki. Nie dość, że razem mieszkamy, to jeszcze będziemy
chodzić na te same zajęcia. Jakaś masakra! – prychnęła blondyna .
- Nie są
takie złe.
- Taaa… -
podsumowała z powrotem siadając, ponieważ Robert najwyraźniej jeszcze nie skończył.
- Grupa
pierwsza i trzecia idzie teraz na
zajęcia z wprowadzenia zasad do sali dwadzieścia sześć, zaś grupa druga i
czwarta ma się stawić w sali dziesiątej na teście predyspozycji. Potem wymiana.
Grupa piąta i siódma idzie na wprowadzenie zaraz po obiedzie, zaś grupy sześć i
osiem w tym samym czasie udają się na test predyspozycji. Możecie się rozejść.
Jakbyście mieli jakiekolwiek pytania, wiecie gdzie mnie szukać.
Studenci zaczęli podnosić się ze
swoich miejsc, aby rozejść się w
odpowiednie strony.
- Ewelina!
– Paulina właśnie próbowała przecisnąć się w stronę dziewczyn zajmujących
fotel. - Super, że jesteśmy w jednej
grupie.
- Nooo! - czerwonowłosa podniosła się i uśmiechnęła
radośnie. – Już bałam się, że nikogo nie będę znała.
Pokój zaczął pustoszeć, a hałas i
harmider robiony przez studentów zrobił się naprawdę nie do wytrzymania.
Ewelina pożegnała Zuzannę i jako, że była w grupie drugiej, ruszyła z Pauliną
prosto na test predyspozycji.
- Jeszcze
raz sorki za tego byka. – Solanowa nie wiedziała jak bardzo koleżanka może mieć
jej za złe.
- Daj
spokój. Nic się nie stało. Lubię ciekawe przygody. – usta pomalowane czerwoną
szminką, wygięły się w szczerym uśmiechu.
Gadając o niczym i zarazem
podążając za grupą drugą i czwartą, dziewczyny połączyły się z nurtem studentów
z pozostałych wież. Wszyscy kierowali się do sali wykładowej na parterze, gdzie
miał się odbyć przesławny test predyspozycji.
- Boję się
jak diabli. – Paulina zajęła miejsce obok Eweliny i zaczęła rozglądać się po
uczniach w poszukiwaniu swojej przyjaciółki. Czerwonowłosa robiła to samo.
Niestety ani Sandry, ani Ani nigdzie nie
było w pobliżu.
-
Witajcie. Nazywam się Witold Mróz i uczę w naszym Collegium Magicae historii
magii. - ciepły, męski głos odezwał się z przodu sali. – Kiedy wszyscy zajmą
swoje miejsca, przejdziemy do testu. – wykładowca, na oko czterdziestolatek z
kilkudniowym zarostem, ubrany w skórzane spodnie, czarną koszulę i skórzane
karwasze, ukłonił się przed uczniami. - Jak wiecie nasza szkoła przygotowuje
dwa rodzaje ludzi uzdolnionych magicznie: czarodziei i magów. Oczywiście żaden
nie jest gorszy. Każdy ma swoje mocne i słabe strony o których z czasem się
nauczycie na oddzielnych zajęciach. Teraz… - tu pstryknął palcami, a przed
studentami pojawiły się pergaminy, atrament i zaostrzone gęsie pióra. – …przejdziecie
do testu. Pamiętajcie, żeby odpowiadać szczerze. Nie ma złych odpowiedzi. Czy
są jakieś pytania?
Nim skończył zdanie, połowa osób
podniosła dłonie wysoko w górę.
- Proszę? –
zwrócił się do Pauliny, która o mało nie wyskoczyła z ławki chcąc być
zauważona.
-
Przepraszam profesorze, ale czy test papierkowy naprawdę ma możliwość
sprawdzenia kto kim będzie?
- Słuszne
pytanie panno…?
- Paulina.
Paulina Czarnecka. – dziewczyna dygnęła przedstawiając się.
- ...Panno
Paulino. – dokończył urwane wcześniej zdanie. – Racja, żaden zwykły test nie
jest wstanie sprawdzić prawdy. Wszak każdy może wpisać co tylko chce.
Pamiętajmy jednak, że nie jesteśmy w zwykłym świecie, a testy też do zwykłych
nie należą. – uśmiechnął się przy tym jakoś tak zadziornie, przez co jego twarz
od razu wydała się młodsza. – Zapewniam państwa, że testu nie da się błędnie
wypisać, a i ściągać nie bardzo jest jak. Wpisując swoje imię i nazwisko testy
się na was nastroją. – Tak panie…?
- Tomek
Bardoń. – Chłopak o przyjemnej aparycji i naprawdę urzekającym uśmiechu, jako
kolejny został wybrany z tłumu studentów.
- Słucham
zatem pytania pana Tomka.
- Czy
uzupełnienie kart, a raczej pergaminów odpowiedzi to wszystko co nas czeka?
- Nie.
Każdy po uzupełnieniu testu będzie przechodził do kolejnej sali, gdzie
specjalistyczna grupa profesorów, będzie od razu przeprowadzała dodatkowe
badania, a następnie ogłaszała wynik i rozdawała odpowiednie mundurki. Żeby
ubiec wasze pytania każdy po oddaniu testu dostanie ode mnie kartkę z numerem
klasy, gdzie ma się udać.
Ręce powoli opadły w dół.
- Skoro
wszystko mamy już wyjaśnione, przejdźmy do pisania. Pióra w dłoń i powodzenia! –
zawołał radośnie.
Studenci chwycili za dość
niespotykany sprzęt do pisania i z mozołem zaczęli kreślić odpowiedzi. Ewelina
również postanowiła wziąć się za pisanie. Z początku męczył ją fakt, że co
chwila trzeba maczać pióro w kałamarzu, ale po dość krótkiej chwili w końcu się
do tego przyzwyczaiła. Podpisała się i zaczęła czytać pytania. Większość
zdawała się dość dziwna jak choćby „Barwy w jakich postrzegasz aury?” czy
chociażby „Podróżujesz po świecie snów?”. Nie bardzo wiedząc czym są owe aury
ani jak można podróżować po świecie snów, wpisywała odpowiedzi przeczące.
Czas pędził do przodu, coraz
więcej studentów oddawało swoje prace i wychodziło na spotkanie z
przeznaczeniem.
Ewelina również w końcu dotarła
do końca testu, oddała arkusz i przyjęła karteczkę z numerem kolejnej sali.
Jak się okazało klasa była
niecałe pięćdziesiąt metrów dalej i stała przed nią tylko jedna studentka. Nie
wyglądała na pierwszaka i choć nie posiadała mundurka, Ewelina szła o zakład,
że była starsza. Ubrana w czarną bluzkę przewiniętą w pasie czerwoną szarfą,
skórzane czarne spodnie i buty przypominające nieco glany, wyglądała trochę jak
sukkub. Piękne, krystaliczno-błękitne oczy przesunęły znudzonym spojrzeniem po
Ewelinie i od razu nieco się rozbudziły. Przekręciła głowę w bok, a burza ciemnych
blond włosów opadła jej na ramię.
- Cześć. –
powiedziała nieśmiało Ewelina chcąc przełamać pierwsze lody.
- Cześć. –
odpowiedziało dziewczę, uśmiechając się jakoś tak diabolicznie.
- Też
czekasz na test? – Ewelina usiadła obok dziewczyny starając się zachowywać
swobodnie.
- Nie.
Na tym krótka wymiana zdań
została ukończona. Dziewczyna po chamie wgapiała się w Ewelinę jakby chciała
przewiercić jej skromną osóbkę na wylot. Czerwonowłosa długo nie potrafiła
wytrzymać tej denerwującej ciszy i sposobu w jaki tamta perfidnie ją prowokowała.
- Mogłabyś
przestać się na mnie gapić! – warknęła w końcu wściekła nie nażarty.
- Nie. –
odpowiedziała wciąż znudzonym głosem.
-
Przestań!
- Nie.
- Uhhh! –
Ewelina nie wiedziała co robić. Miała ochotę walnąć dziewczynę, ale kto wie kim
była. Może pomocnicą jakiegoś profesora? Albo ulubienicą tłumu? Nie warto robić
sobie wrogów, zwłaszcza jeśli nie wiadomo kim w hierarchii studenckiej być
może.
- Jestem
Ewelina. – powiedziała w końcu próbując się uspokoić.
- Ujdzie. –
prychnęła opierając się o ścianę dokładnie w momencie, kiedy drzwi od sali zostały
otworzone. Z środka wyszła uśmiechnięta rektorka.
- Kasandro…
- zwróciła się do uczennicy, która stanęła na baczność. Już nie wyglądała na
wcielenie zła czy też znudzoną. Była niczym anioł w ludzkiej skórze.
Uśmiechnięta w dość pogodny sposób i z pewnością uprzejma. -…pomożesz mi przy magotechach.
– Oczy rektorki dopiero po chwili spoczęły na Ewelinie. – A ty jesteś…?
- Ewelina.
Ewelina Solan proszę pani. – ukłoniła się i uśmiechnęła pogodnie, na co kobieta
poklepała ją pokrzepiająco po ramieniu.
- Nie
denerwuj się. Ta część testu jest również bezbolesna. – mówiąc to popchnęła ją
w stronę sali. – Powodzenia! – zawołała zamykając za nią drzwi.
Ewelina znalazła się w obszernej
klasie z dużymi oknami po jednej stronie, zaś po drugiej z wielkim obrazem
przedstawiający dość fantastyczną bitwę smoków, aniołów, ludzi i kilku innych
dziwnych magicznych istot, których nie potrafiła nawet nazwać.
- Ewelina
Solan? – młoda kobieta o długich, wiśniowych włosach i jadowicie zielonych
oczach zwróciła się do niej bezpośrednio po pojawieniu w klasie.
- Tak.
- Usiądź. –
siwy, brodaty mężczyzna wskazał krzesło po środku sali.
Ewelina wykonała polecenie w
mgnieniu oka oczywiście po drodze zaczepiając o jedną z ławek i wywracając
kilka krzeseł. Chciała od razu sprzątnąć, ale nauczyciele pokiwali jedynie
przecząco głowami. Nie ma to jak wpadka na dzień dobry.
- Nazywam
się profesor Wiktoria Krawczyk, a to jest prorektor naszego Collegium Magicae,
profesor Dariusz Bieńkowski. – przedstawiła siebie i kolegę po czym przeszła do
rzeczy. - Jaki masz dar?
- Eeee… -
dziewczyna z nerwów zaczęła się jąkać. – Nie.. to znaczy ja… bbbo… no bo… bo ja
to w sumie… znaczy wie pani…
- Odnoszę
wrażenie, że żadnego nie posiadasz. – mężczyzna przejął inicjatywę, podniósł
się ze swego miejsca po czym ruszył w kierunku Eweliny.
- Chyba
nie. – odpowiedziała spuszczając głowę. Modliła się, żeby tylko nie zauważyli czerwonych
z zażenowania polików.
- Jak to
chyba? – nauczycielka musiała się świetnie bawić. Na kaszmirowych ustał błąkał
się wesoły uśmiech.
- No bo… - chciała się tłumaczyć, że czasami ma
przeczucia co do zdarzeń z bliskiej przyszłości, ale nie wiedziała czy można to
uważać za dar, więc skończyła w jedyny możliwy sposób. Powiedziała prawdę. –
Obawiam się, że nie mam żadnego daru.
Profesorka pokiwała głową, po
czym zanotowała coś na pergaminie. Prorektor w tym czasie, zajął pozycję za
Eweliną.
- Nie
denerwuj się moje dziecko. To nie będzie nic bolało. – powolnymi ruchami zaczął
masować skronie czerwonowłosej.
- Ciekawe.
– zamyślił się na dłuższą chwilę. – Hmm…
-
Dariuszu? – Wiktoria była zaciekawiona miną starca.
- Już, już
Wiktorio. – zostawił Ewelinę w spokoju i wrócił na swoje miejsce. Wyszeptał
kilka słów do kobiety, po czym zaczął wpatrywać się w studentkę w dość
przenikliwy sposób.
-
Czarodziejka. – zawyrokowała profesorka stawiając na trzymanym wcześniej
pergaminie fioletowy stempel.
-
Czarodziejka. – powtórzyła szeptem Ewelina podnosząc wzrok.
-
Odpowiedni mundurek czeka na ciebie w pokoju.
Nie było nic więcej do dodania. Ewelina
podniosła się z miejsca, podziękowała i ruszyła do swojego pokoju.
***
Oczywiście jest to wersja niezbetowana, a co za tym idzie posiadająca wiele błędów. Z czasem oczywiście zostaną one wyłapane i skorygowane. Puki co musi być jak jest. Jeszcze raz dziękuję za wzięcie udziału w konkursie na Świecie Magii Collegium Magicae oraz zapraszam tych co jeszcze nie głosowali, aby odwiedzili Świat Magii CM i zagłosowali na najładniejsze Magiczne Zdjęcie.
Na dziś to tyle :) Mam nadzieję, że chapter przypadnie wam do gustu mimo iż służy głównie do przepchnięcia akcji :) Buziaki i do następnego razu :D
P r z e c z y t a n e. Fajnie, że dziewczyny będą razem w grupie. I cieszę się, że Ewcia jest czarodziejką - tak jest po prostu ciekawiej. Ciekawe jak wyniki testu u innych dziewczyn. A te krzesełka - skąd ja to znam... :D Czekam na kolejne czaptery.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Liść :*
Chyba miałaś na myśli Ewelinę, a nie Ewcię XD
UsuńJestem zachwycony, proszę o więcej :) Ja tam na ich miejscu żadnego mundurka bym nie nosił ;P
OdpowiedzUsuńMała korekta (do wersji beta). W tego typu zdaniach popełniasz błąd:
- Panno Paulino. – dokończył urwane wcześniej zdanie.
Część po myślniku jest dokończeniem zdania ("Panno Paulino"...), a zatem nie powinnaś stawiać wcześniej kropki.
Tak samo tutaj:
- Cześć. – powiedziała nieśmiało Ewelina...
A tutaj:
- Tomek Bardoń. – chłopak o przyjemnej aparycji...
"Chłopak" z wielkiej litery. To nowe zdanie.
Ja się w tym nie wyznaję, dlatemu czekam na swego wielkiego korektora, kiedy poprawi co trza XD Ale dziękuję za uwagę :p choć nie do końca wiem jak powinnam zmienić według ciebie. XD
Usuń* - Panno Paulino – dokończył urwane wcześniej zdanie.
OdpowiedzUsuń* - Cześć – powiedziała nieśmiało Ewelina...
* - Tomek Bardoń. – Chłopak o przyjemnej aparycji...
O coś takiego mi chodzi :D A teraz możesz mnie zacząć nazywać wielkim pedantem lub językowym esesmanem :D
Ale cześć jest zdaniem choć ma jedno słowo, więc kropka być powinna. Przed panno paulino powinny być trzy kropki jako dokończenie zdania kilka linijek wyżej. Ostatnie zaraz poprawię, bo to na pewno jest źle XD
UsuńP.S Nie będę tak o tobie mówić :D bo to się jedynie chwali, że błędy mi znajdujesz :D i mogę się poprawiać :D
UsuńNo, czekam na tą że akcję. ;p
OdpowiedzUsuńMnie rozdział się podobał, mimo iż nic wielkiego się w nim nie działo. ;d
A tak w ogóle, to masz śliczny, nowy szablon. *__*
Zakochałam się. x DD
Mmm... Ewelina czarodziejką. To dobrze. :)
Myślę, że, jak to główna bohaterka, musi mieć jakiś nadzwyczajny dar. :D
Czekam na nn,
weny. ;*
oki przybyłem zobaczyłem nie skomentowałem opieprz dostałem wiec wróciłem i pisze "Podoba mi się jak zawsze.Stop.Czekam na więcej.Stop.Czemu nie magini??Stop." Buziaki etc ect...
OdpowiedzUsuńPrzeczytane, aczkolwiek na tym kończy się mój komentarz, ponieważ, gdyż, że, bo, ale nie mam weny niestety. W każdym razie czekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuń"A więc dlatego chodzisz w sukience." przyznam, że pewnie sama walnęłabym tak wyszukanym tekstem. Mam w zwyczaju mówić to co przyjdzie mi do łba, zanim przez chwilę to przemyślę.
OdpowiedzUsuńKurde, jak weszła na egzamin od razu przypomniała mi się usta matura z języka obcego :O Brrr... aż mnie ciarki przeszły!
Czarodziejka? No cóż, można się było tego domyślić. Chociaż wydaje mi się, że w tych jej przeczuciach coś jednak jest... Się zobaczy.
No, na dziś wystarczy. Wracam jutro! ;)
Może to silnie rozwinięty instynkt? :p Któż to może wiedzieć :D Fakt egzaminy to paskudna sprawa XD Też pamiętam swoją maturę XD Najbardziej położyła mnie ta z polskiego XD Wyobraź sobie, że oprócz planu nie miałam napisanej pracy i stwierdziłam, że za mało osób zna się na fantastyce żebym nie mogła na bieżąco ściemniać. Pech chciał, że trzecia osoba z zewnętrznej szkoły znała się na wszystkich pozycjach ff jakie u siebie miałam :] To był szoczek, ale dałam radę ;p Jednak dobra ściema nie jest zła XD
UsuńJestem zawiedziona, tyle tylko powiem. Czarodziejka?! Łeee, mag brzmi o wiele lepiej, tak... demoniczniej :D poza tym, kiedy Darek wpatrywał się w nią tak dziwnie, co aż ta rektorkę zaskoczyło, to myślałam, że znalazł tam coś godnego nawet jego uwagi. I pewnie znalazł, ale szkoda tylko, że nic nie powiedział :< No i głupia Ewelina, że nie powiedziała o swoim min darze, który -v daje głowę! - zmieni się w coś naprawdę ogromnego. No i może to by wpłynęło na to, by jednak była magiem? Bo skoro magowie to elita, a z całą pewnością Ewelina jest wyjątkowa, to może jeeeenak...? :D
OdpowiedzUsuńNo i trochę błędów jest, to fakt, ale ostatnio mnie opieprzyłaś, to się nie czepiam :D Idę czytać dalej.
Ja opieprzyłam? No przestań XD Nigdy w życiu :) wręcz zachęcałam do wykazywania błędów, ale polecam w tych poprawionych rozdziałach :D Bo tu to jest istna kopalnia, a w zasadzie hodowla byków ;p
UsuńCo do niezwykłości Eweliny, czy nie wydaje ci się, że taka niezwykłość głównego bohatera, wybrańca jest nieco przereklamowana? XD Ja jako iż nie lubię zbyt się powtarzać za innymi ;] znalazłam nieco ciekawsze rozwiązanie ;p Ale spoilerować nie będę :D
Super :D Lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńW tym momencie zaczęłam czytać twoje odpowiedzi i powiem ci tak... Jestem upierdliwa. I to jak cholera xd Żeby tak zmuszać biedną autorkę do odpowiadania na każdy bezsensowny komentarz... Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza :D Pod jednym z rozdziałów napisałaś, że "mknę jak burza". A co mam robić jak historia mnie wciągnęła i pewnie będzie mnie rozsadzać kiedy dotrę do rozdziału 22 i będę czekać na 23?
UsuńCieszę się zatem :D Nie, wcale mnie nie zmuszasz do odpowiadania na każdy komentarz ;p jeśli bym nie chciała tego robić, po prostu bym nie robiła :) Sprawia mi przyjemność odpisywanie. Czasami może wyjść z tego ciekawa rozmowa, albo co :D Lubię dzielić się swoimi przemyśleniami, pomysłami i takimi tam :D A rozdział 23 postaram się dziś przepisać o ile mi się uda wyrobić z czasem ;p
Usuń