Droga do pokoju przebiegłaby
względnie bez specjalnych niespodzianek, gdyby nie jedno tyci, malusie
zdarzenie. Pech chciał, że na drodze Eweliny dosłownie jak spod ziemi, pojawiła
się złocistowłosa dziewczyna o piwnych oczach. Nie było jej, a w drugiej chwili
właśnie zderzała się z czerwonołosą zalewając ją przy okazji gorącą kawą.
- Ojć! –
pisnęło skonfundowane dziewczę, próbując zebrać się z podłogi. – Najmocniej cię
przepraszam! Wcale nie chciałam na tobie wylądować! Miało być drugie piętro!
Przeprosiny zostały przyjęte
jednak napój nijak nie chciał wyjść z ciuchów. Właśnie zapowiadało się na
pierwsze pranie w nowej szkole.
- Martyna
Gajda! – dziewczyna wyciągnęła dłoń w stronę Eweliny i pomogła stanąć jej o
własnych siłach.
- Ewelina
Solan. – przedstawiła się wciąż próbując strzepać plamę.
- Naprawdę
nie chciałam. Widzisz nie do końca panuję nad swoim darem. – z zakłopotaniem
wymalowanym na twarzy, Martyna zaczęła drapać się po potylicy, wykrzywiając zarazem w
uśmiechu swoje pełne, różane usta. – A ty jaki masz dar? – zapytała z głupia
franc, od tak by odwrócić uwagę od swej niezdarności.
No właśnie jaki? Ewelina głowiła
się nad tym od dłuższego czasu i szczerze mówiąc, zaczynała mieć dziwne
przeczucia i wątpliwości. A jeśli wcale żadnego nie ma? A jeśli znalazła się w
Collegium zupełnie przypadkiem? A jeśli jest jakąś niepełnocałą czarodziejką,
bez mocy? A jeśli…?
Tysiące lęków zaczęło wypływać na
wierzch, a ona coraz bardziej czuła się przez to osaczona. Może właśnie o tym
dyskutowali nauczyciele? Może zastanawiali się jak takie dziwactwo mogło zostać
przyjęte do szkoły? Może…?
Ewelina już chciała otworzyć
usta, aby wypuścić na zewnątrz dość mętne wyjaśnienie, opierające się w dużej
mierze na kłamstwie, kiedy z klasy obok wyszedł ten sam dziwny uczeń, który pierwszego dnia gapił się na nią z fotela . Nie bardzo zastanawiając się nad tym co
czyni, podbiegła do niego i pocałowała w policzek świergoląc zarazem.
- Na
reszcie jesteś! – rzuciła nadymając pulchne policzki. – Ile można na ciebie
czekać? Obiecałeś, że mnie oprowadzisz.
Chłopak zmrużył jedynie oczy i
uśmiechnął się w dość łobuzerski sposób, który Ewelina uznała za całkiem
pociągający.
-
Przepraszam cię bardzo. – tu zwróciła się do Martyny. – Niestety umówiłam się z…
- Sheridan
Fëanor. – przedstawił się szybko wyciągając dłoń do skołowanej
złotowłosej, wybawiając tym samym naszą Ewelinę od niepotrzebnych komplikacji.
- Miło mi. – powiedziała czerwieniąc się pod zalotnym
spojrzeniem chłopaka. – Martyna Gajda.
- Musisz nam wybaczyć Martyno, ale obiecałem oprowadzić pannę
Solan. Chyba, że chcesz się przyłączyć? – mówiąc to ukradkiem zerknął na
czerwonowłosą.
- Nie, dzięki. – powiedziała pośpiesznie, zamykając
oczy i powoli się rozpływając w powietrzu.
Solanowa
odetchnęła głośno i powoli się zrelaksowała. Dopiero po chwili przypomniała
sobie, że wciąż trzyma rękę chłopaka. Sheridan (jak się przedstawił),
patrzył na Ewelinę z góry i bogowie jedni wiedzą o czym myślał. Dziewczyna
spojrzała najpierw w dość niespotykane oczy kawalera, czarne i zdawałoby się
bezdenne niczym pustka, jedynie gdzieniegdzie
poprzetykane złotymi drobinkami, a dopiero potem odskoczyła od niego jak oparzona.
- Przepraszam! – zawołała kajając się niczym chińczyk
na targowisku, po czym pomknęła jak strzała w stronę własnego pokoju.
Na
szczęście tym razem reszta trasy przebiegła całkiem spokojnie i bez przygód. Czerwonowłosa weszła do wspólnego pokoju
na równi z bliźniaczkami, które zawzięcie o czymś dyskutowały.
- A właśnie, że tak! – krzyczała blondyna.
- A ja ci mówię, że wcale nie!
- Tak!
- Nie bądź głupsza niż ustawa przewiduje!
- Nie mądrz się tak!
- Jestem od ciebie starsza!
- Taaa o całe pięć minut!
- Cześć. – zawołała Ewelina chcąc ostrzec je przed
swoją osobą.
- Cześć! – zawołały chórem.
- Jak tam poszło na wprowadzeniu? Myślałam, że będzie
trwało dłużej.
- To nie prawdziwe wprowadzenie, a jedynie coś jak
kurs BHP. Co wolno, a czego nie wolno robić i takie tam dyrdymały. Prawdziwe
wprowadzenie ma się odbyć jutro w głównej auli. Wszystkie cztery wieże punkt w
południe mają stawić się na zajęciach. –
ruda klapnęła na jeden z foteli znajdujący się w ich salonie.
- Widziałyście może Zuzke? - Ewelina zdjęła buty, a następnie zajęła
miejsce naprzeciwko bliźniaczki.
- Niestety. Chyba poszła od razu na test, który jest
za jakieś… - tu spojrzała na tarczę swego zegarka. - …piętnaście minut.
- Ja w tym samym czasie mam wprowadzenie. – Solanowa podciągnęła
nogi i zapadła się w wygodnym fotelu. – Boshe, ale chce mi się pić.
- No to poproś. – druga bliźniaczka właśnie wróciła
ze swego pokoju, w którym uprzednio zniknęła.
- Jak to poproś? – zapytała zdezorientowana Ewelina.
- Normalnie. – rzuciła blondyna trochę niegrzecznie,
jakby wymiana zdań ją męczyła.
- Amel odpuść, przecież ona dopiero idzie na zajęcia.
Czego byś się napiła?
- Koli z lodem i cytrynką. – odpowiedziała nie bardzo
wiedząc do czego dąży rudowłosa.
- Zora Kochan prosi o szklankę koli z lodem i
cytryną. – mówiąc to na stoliku obok zaczęło materializować się naczynie z
zamówionym napojem.
- Ale bajer! – zawołała podekscytowana Ewelina i
niewiele brakowało, żeby zrzuciła picie wraz z naczyniem prosto na puchaty
dywan. – To normalne? Znaczy ile można i co sobie tak życzyć?! – dopytywała się
upijając łyk płynnej ambrozji. – Idealnie schłodzona!
- Wszystkiego dowiesz się na zajęciach. Na nas już
pora! – zawołała Amelia ciągnąc siostrę do wyjścia.
Ewelina
rozkoszując się piciem niemal zupełnie zapomniała o wstępie. Dopiero kiedy
napój się skończył, coś obiło się o czerep więc, skoczyła na równe nogi,
założyła byle jak obuwie i pobiegła prosto do sali. Wpadła nieco spóźniona za
co przeprosiła kłaniając się w pas. Daniel uśmiechnął się tylko do niej tym
rozbrajającym uśmiechem, a następnie wskazał wolne miejsce w pierwszej ławce.
- Jak już mówiłem za nim nie przerwała nam spóźnialska,
jako opiekun waszego roku będę miał z wami zajęcia wprowadzające do życia w
świecie magii. Zaczniemy od podstaw, takiego magicznego bhp rzec by można. –
mężczyzna zaczął tłumaczyć ogólne zasady obchodzenia się z mocą. Z tego co zapamiętała Ewelina przede wszystkim
magia rządziła się jednym głównym prawem „nierób drugiemu co tobie nie miłe”, a
raczej „nie używaj mocy przeciwko drugiemu człowiekowi”. Reszta wlatywała i równie szybko wylatywała z pamięci dziewczyny.
Czas
mijał, studenci zadawali nowe pytania, a Ewelina powoli odpływała w głębię
swojej świadomości. Już zastanawiała się nad tym jak w końcu będzie wyglądał mundurek, który dostanie oraz czy ukryje zbyt duże pokłady tłuszczyku, czy wręcz
przeciwnie. Martwiła się także faktem, że nie ma daru. Może to jakaś choroba?
Albo dar nie objawił się przez ciągły stres w jej życiu? Czy matka kiedyś
wybaczy fakt, że suma summarum uciekła z domu? A jeśli nie? Jeśli po skończeniu szkoły nie
przejdzie do świata magii? Co jeżeli nauka nie pójdzie i będzie musiała wrócić
do domu? Czy rodzicielka powita ją wtedy z otwartymi ramionami, a jeśli wyklnie
i wyrzeknie się na wieki?
- Panno Solan! Panno Solan! Panno Solan, no niech, że
się pani obudzi! – dopiero kiedy Daniel poklepał ją po plecach, ocknęła się z
mrocznych rozmyślań.
- Najmocniej przepraszam! – zerwała się na równe nogi
uderzając głową w pochylającą się twarz opiekuna. Wszyscy mogli usłyszeć głośny
trach, a w kolejnej sekundzie na podłogę gęstymi strumieniami zaczęła kapać
krew. Kap, kap między palcami Daniela.
- O bogowie! – pisnęła trzęsącymi rękoma próbując
wyciągnąć z kieszeni opakowanie chusteczek. – Najmocniej przepraszam! Ja nie
chciałam!
Ktoś
inny musiał ją wyręczyć, bo sama nie dała rady. Jakaś brunetka o błękitnych
oczach, wyrwała paczkę z jej dłoni, po czym podała jedną chusteczkę
nauczycielowi.
- Na dziś to już koniec. – mówiąc to Daniel trzymał
głowę w górze. – Jutro punkt dwunasta spotykamy się w głównej auli. Poopowiadam
wam co nieco o świecie magii.
Wszyscy
ruszyli w stronę wyjścia. Ewelina cała czerwona, kurcząc się pod niekiedy
rozbawionymi, a niekiedy wrogimi spojrzeniami kolegów i koleżanek, również starała się
uciec z klasy. Kiedy była już tuż, tuż pod samymi drzwiami…
- Panno Solan, prosiłbym, aby pani została jeszcze
chwilę ze mną. – opiekun poskręcał kolejną chusteczkę w śrubki i pozatykał nimi
dziurki. Krew przestała kapać na podłogę.
Ewelina
chcąc nie chcąc zawróciła i stanęła przy biurku za którym siedział Daniel. Kiedy
wszyscy opuścili salę, mężczyzna w końcu przerwał milczenie.
- Słyszałem, że nie pojawił się u ciebie żaden dar.
Dziewczyna
o mało nie zemdlała słysząc te słowa. Czyżby plotki rozchodziły się równie
szybko wśród profesorów jak wśród uczniów?
Po
chwili pokiwała głową nie wiedząc, czy Daniel stwierdzał fakt, czy może chce się upewnić, czy to prawda.
- Będziesz musiała chodzić na dodatkowe zajęcia do
mnie.
- Co proszę? – zapytała speszona bojąc się
najgorszego.
Daniel
widząc minę przerażonego, osaczonego zwierzęcia, roześmiał się szczerze.
- Nie denerwuj się. To nic strasznego. Czasami zdarza
się, że dary przychodzą o wiele później. Dostałaś zaproszenie do Collegium Magicae,
nie musisz się martwić. Masz w sobie moc i choć może jeszcze nie świeci jasnym
płomieniem, z pewnością dasz sobie radę. Ucz się pilnie, a wszystko będzie w
porządku. Zajęcia dla nie obdarzonych odbywają się w każdy poniedziałek o
godzinie siódmej rano.
Ewelina
chciała krzyknąć, że to dość wcześnie, ale na szczęście powstrzymała się od
uwag. I tak sporo namieszała nokautując opiekuna.
- Zmykaj do pokoju i staraj się nie pobić kolejnych
wykładowców. – uśmiechnął się do niej po raz ostatni, wymieniając zarazem
pokrwawiony papierek.
- Do widzenia i jeszcze raz najmocniej przepraszam.
Mam nadzieję, że chapter przypadnie wam do gustu :) Wiem, nie dzieje się w nim nic szczególnego, ale jakoś w końcu trzeba rozkręcić akcję. Początek choć długi z czasem nabierze tempa. Jak niektórzy z was wiedzą, na Świecie Magii CM zakończył się II Konkurs i do niektórych dotarły nawet nagrody :) Wielcem z tego rada :) Niebawem powstanie konkurs III. Mam w zapasie dużo nagród, więc czemu by nie :p
Na dziś żegnam się z wami i mam nadzieję, że do rychłego dzieciaczki :) Ciepło pozdrawiam i dziękuję wszystkim, którzy komentują! Stałym bywalcom z czasem się opłaci :D Zobaczycie :p
Przeczytane ^^ Och zaskakujesz mnie coraz bardziej Rowi. :) Ta akcja z Danielem... boska! Naprawdę nieźle można się wyszczerzyć czytając twoją opowieść. Myślę, że jesteś na dobrej drodze do stworzenia czegoś naprawdę wyjątkowego i wspaniałego. Życzę powodzenia i weny przede wszystkim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Sherry
Dzięki Sherry za tak miłe słowa :) Cieszę się, że się podobała :) Oczywiście trzymaj kciuki za kolejny chapter. Chyba wen w nocy wróciła do mnie, bo już mam w głowie mega pomysła na kolejny rozdzialik :D
UsuńAch, trzymam, trzymam ^^
UsuńWena ma to do siebie, że w nocy przychodzi, a kiedy jej potrzeba w dzień np. w sobotę to nagle jej nie ma ^^ U mnie jest dosłownie to samo. Często jak chcę coś napisać to siedzę do 4 nad ranem :D W każdym razie... czekam na kolejną notkę, powodzenia.
Pozdrawiam.
Sherry
Jaka ona jest pociesznie nieporadna :D
OdpowiedzUsuńMoże i akcja nie posunęła się do przodu, ale czytało się miło. Jakoś lepiej tak wdrażać się do tego świata, obserwując sytuacje humorystyczne ;)
O, teraz zajarzyłem, że wszyscy piszą "przeczytałem" w myśl ogłoszenia.
OdpowiedzUsuńNo to ten, oficjalnie przeczytałem :D
No nie :p Nie chce nic mówić, ale ma wiele ze mnie :] Tak mniej więcej wyglądają moje przygody jak na czymś mi zależy, a bardzo się denerwuję. Stres bierze górę i cuda wianki dziać się zaczynają :] Jeśli jest grupa osób i komuś ma się coś stać, w 99% jest pewne, że stanie się to mnie lub jeśli jest w tej grupie moja przyjaciółka, to nam :D Ale dobrze, że tak jest przynajmniej życie nie bywa nudne, a i kupa śmiechu się trafia :P
UsuńO prosze, jakich się ciekawych rzeczy dowiadujemy :D
UsuńNiebawem powstanie zakładka o mnie i o opowiadaniu XD Więc będziesz mógł poznać zakątki mego "ja" X] Z pewnością lektura będzie niezwykle... zabawna ;] Trochę jak kabaret :p
UsuńBuahahaha, przeczytałam ♥
OdpowiedzUsuńOj, zaczynam lubić Daniela.
Czekam na nn. ;d
No to się cieszę, że przypadł ci do gustu. Z pewnością jeszcze nie raz i nie dwa wrócimy do jego przygód z panną Eweliną :p
UsuńCóż blog jak i zarówno opowiadanie jest świetne:)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award. Szczegóły dotyczące tego wyróżnienia znajdziesz na mojej stronie
http://nowy-swiat-imasekai.blogspot.com
Pozdrawiam:)
Ojoj dziękuję! Dodam cię na Świecie Magii jako osobę nominującą :D
UsuńCieszę się, że opowiadanie przypadło ci do gustu. Mam nadzieję, że często będziesz mnie odwiedzać :D
Bardzo przypadło. Już od jakiegoś czasu czekałam na nowy rozdział, żeby zaznaczyć swoją obecność w Świecie Magii. Jakoś głupio mi było pisać pod pierwszym rozdziałem, kiedy już dawno jest dwanaście. Teraz jestem tu oficjalnie ;)
UsuńPozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuuuużo weny :)
Cieszę się wiedząc, że mam nową czytelniczkę :) Niebawem zapraszam na podstronę CMa, gdzie odbywają się konkursy z nagrodami :) Kupiłam ostatnio 17 książek, które będzie można wygrać :]
Usuńno tak jednego wykożystała i uciekła, drugiemu nos złamała...
OdpowiedzUsuńciekawe co dalej ...
już widze jak Ewelina laduję co jakiś czas u rektorki na dywaniku :D
Piękny szablon.
OdpowiedzUsuń"Droga do pokoju przebiegłaby względnie bez specjalnych niespodzianek, gdyby nie jedno tyci, malusie zdarzenie - bez "względnie", bo sugeruje, że było coś więcej.
"zalewając ją przy okazji gorącą kawą" - oblewając.
"Przeprosiny zostały przyjęte jednak napój nijak nie chciał" - przej "jednak" przecinek. Napój nie ma nóg, by wychodzić.
"próbując strzepać plamę" - wylej coś i spróbuj to strzepać. Płyny się wyciera.
niepełnocałą - bardzo dziwny neologizm. Błędny bym rzekła... Nie można być "niepełnocałym". Jest się albo całym albo nie. Niepełną czarodziejką może?
na reszcie - nareszcie
Uspokój się Ola, uspokój... PRZECINEK ROZDZIELAJĄCY "CHYBA ŻE"?! Tyle się o tym mówi... To jeden zwrot, nie rozdzielany przecinkiem. Przecinków czasem tu brak.
"Sheridan (jak się przedstawił)" - wtrącenie w nawiasie jest zbędne, wiemy, że tak się przedstawił.
nie prawdziwe - nieprawdziwe.
Boshe - e?!
"mówiąc to na stoliku obok zaczęło materializować się naczynie z zamówionym napojem" - naczynie mówiło materializując się. Fajne.
"żeby zrzuciła picie wraz z naczyniem prosto na puchaty dywan" - raczej naczynie z piciem. Picie jest w naczyniu nie na odwrót.
"coś obiło się o czerep" - piłka? Kasztany atakują?
" założyła byle jak obuwie" - nie na te nogi?
"Daniel uśmiechnął się tylko do niej tym rozbrajającym uśmiechem" - uśmiechnął uśmiechem, powtórzenia, brak logiki - uśmiechamy się ustami, wargami, jest też określenie śmiejące się oczy...
"magia rządziła się jednym głównym prawem „nierób drugiemu co tobie nie miłe”, a raczej „nie używaj mocy przeciwko drugiemu człowiekowi”" - jak dla mnie to dziwnie brzmi. Jeśli zasada brzmi "nie rób (masz orta) co tobie niemiłe (kolejny ort, brawo)", to brzmi, jakby nie było możliwe użycie przemocy przeciw drugiej osobie, bo magia na to nie pozwala.
niech, że - niechże
trzymał głowę w górze - pierwsza pomoc oblana. Złamie nosa - jeśli będziesz mieć podniesioną głowę do góry, to udusisz się krwią. Przy złamaniu nosa, kiedy krew płynie i musisz oddychać ustami, ciężko mówić. Zasadniczo jest obrażenie, wymagające szybkiej pomocy... Jak każde złamanie.
nie obdarzonych - nieobdarzonych
Kwestia zapisu dialogów, bo leży u Ciebie - http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/
Pozdrowienia dla bety Aniki.
Sporo kolokwializmów.
Co do Twojego komentarza u mnie i chęci pomocy - dziękuję, ale nie szukam współpracowników. I serio dałabyś radę prowadzić blog, oceniać, tworzyć szablony i udzielać się na Kawiarence?
Pozdrawiam
szara-kawiarenka.blogspot.com
- i ma sugerować
Usuń- można i tak i tak
- tu pewnie masz rację ;] na tym się nie znam
- jakbyś czytała wcześniejsze notki wiedziałabyś, że tego typu sformowania są specjalne (nie są błędem logistycznym bo krople można strzepywać)
- kolejny zwrot specjalnie zdeformowany
- yep
- niekoniecznie zbędne
- yep
- słowo potocznie używane w moich stronach (znajduje się w dialogu)
- zdanie wyjęłaś z kontekstu
- możesz wylać picie nie ruszając przy tym naczynia
- zwrot również potoczny używany konsekwentnie
- byle jak czyli nie wiążąc, przygniatając ewentualnie pięty
- nie jest to brak logiki raczej trochę jak masło maślane i zwroty typu zszedł na dół potocznie używane lecz nie poprawne
- yep orty (mam dysleksje i ich nie widzę, ale nie sądzę, żebyś była przez to lepsza)i tak to główne prawo w magii, że nie można używać jej na drugiej osobie
- yep
- nie było napisane, że nos był złamany i tak większość osób reaguje kiedy krew zaczyna lecieć (poza tym moja droga to jest już z twej strony mocne czepialstwo)
- yep
- dialogi są pisane w naturalny sposób i z życia wyjęte
- Tekst nie jest zbetowany jakby był, to by miał takowy dopisek.
Miło, że poświęciłaś całkiem sporo czasu na nie wiem, próbie poniżenia mnie? Pokazania jaka to jestem beznadziejna? Że nie powinnam pisać? Czy pokazania, że ty jesteś tak świetna i nieomylna?
Nie, nie jest to wyparcie się krytyki. Takową umiem przyjąć jeśli jest napisana w normalny i przyjazny sposób.
Cóż dzięki za linka :) Pewno się przyda :] Za komentarz również dziękuję i żałuję, że został w dość wrogi sposób skonstruowany (ja tak go odebrałam). Cynizm jest zbędny, a bynajmniej ja wcale nie zmuszam do czytania swojego tekstu. Miło, że poświęciłaś swój czas.
Pozdrawiam szczerze i bez cynizmu czy wrogości ;p
To strzepuje się krople, nie plamę.
UsuńKtóre zdanie wyjęłam z kontekstu? Jeśli to: "mówiąc to naczynie zaczęło..." To nie zmieniłaś podmiotu i owszem, naczynie mówi, niezależnie od tego co pisałaś wcześniej/później.
Opis sugeruje, że nos był złamany. Pisarz powinien sprawiać, że opowiadanie jest realistyczne, tak? W tym fragmencie nie jest to czepialstwo, a stwierdzenie faktu. Realizm.
Za wymienienie zwrotów typowych dla opowiadania przepraszam, ale widać mocno raziły (ciekawe dlaczego...?), a całości nie czytałam i nie mówiłam, że czytam.
Zobaczyłam, że masz betę, więc uznałam, że poprawia wszystko. A że zajmuje się tym sporo osób, które nie powinny, można było uznać, że to i ten przypadek.
Komentarz nie był wrogo skonstruowany, dopiero ten jest. Wymieniłam błędy, które zauważyłam, co zawszę robię. Nie by pokazać, że jestem lepsza, a by kogoś czegoś nauczyć, Szanowana Oceniająco z Dysleksją. Teraz można by się jeszcze zastanowić, jak chcesz oceniać nie widząc pewnych błędów... No, poziom coraz niższy, ale nie odbiegajmy od tematu. Zastanawia mnie, skąd taki foch za wymienienie błędów, skoro podobno dobrze przyjmujesz krytykę? Dawno takiego nie zaliczyłam, a sporo komentuję. W taki sposób.
Bynajmniej to nie przynajmniej, też błąd klasyczny.
Ten komentarz czyta się w mniej wrogi sposób niż tamten. Forma jaką zapodałaś była kpiąco-zaczepna. Może jeśli bym cię znała, wiedziałabym, że to u ciebie normalne jednak nie wiem i wypowiedzi typu "Fajne","kolejny ort, brawo", "pierwsza pomoc oblana", "Pozdrowienia dla bety Aniki" jest zapodana w kpiący sposób. Tak jak i końcówka zresztą.
UsuńI po co te uszczypliwości "Szanowana Oceniająco z Dysleksją"? Boli cię, że ktoś ma takie problemy? Że jak nie widzę wszystkich błędów to niby nie mogę oceniać? Wszak nie tylko o ortografię idzie, ale o pomysły i inne rzeczy. Poza tym nie o to mi chodziło w odpowiedzi na twój komentarz. Przekazałam to jak go odebrałam. Jeszcze raz dziękuję za poświęcony mi czas :) Naprawdę. Adres, który podesłałaś jest niezwykle interesujący. Proszę cię jednak (jeśli jeszcze kiedykolwiek mnie odwiedzisz), abyś podawała błędy nie dodając zbędnych, wrednawych komentarzy.
Pozdrawiam ciepło i powodzenia z twoim blogiem :)
Ale czy w którymkolwiek zdaniu Aleksandry było słowo, które miało na celu poniżyć Cię? Rozumiem, że nikt Ci może wcześniej nie zwracał uwagi na błędy i taki krytyczny komentarz jest szokiem dla Ciebie, no ale jeśli nikt Ci nie pokaże błędów, to będziesz je robiła i nigdy się nie poprawisz. Więc powinnaś być wdzięczna, że ktoś poświęcił czas i Ci te błędy wypisał. Ponadto, jeśli nie będziesz zauważała w ocenianych tekstach błędów, lub poprawiała dobre zdania na złe, to zrobisz już krzywdę nie sobie, a tym autorom, których blogi oceniasz. I uwierz mi, w dobie dzisiejszych słowników papierowych, internetowych, jakich tam jeszcze chcesz, dysleksja nie jest usprawiedliwieniem. Jest jedynie wymówką dla osób, którym się nie chce poświęcić więcej czasu i w razie krytyki obroną.
UsuńI jeśli któryś komentarz był w tonie obraźliwym, napisanym z wyższością, to tylko Twój, Rowindale.
Nie boli mnie, że masz dysleksję, ale fakt, że się nią zasłaniasz już tak. To się da wyleczyć, wiesz? Mając lat dzieścia nie powinno się nią już zasłaniać, coś o tym wiem.Nie możesz pomóc w poprawie warsztatu, nie widząc pewnych błędów. Pomysł to nie wszystko, wykonanie jest równie ważne,a Ty nie jesteś w stanie go w pełni ocenić.
UsuńA wiesz jak ja odebrałam Twój komentarz? "Przyszła do mnie hejterka, pokazała, że mam pewne braki, nieco sobie ironizowała. Ale ja się nie dam, pokażę, że jestem lepsza i nie daję się sprowokować. Ba, pokażę, że nic mnie to nie obchodzi i niech spada na drzewo. Sama się pogrąży."
Pozdrawiam
Dominiko wymieniłam formy, które w moim mniemaniu są kpiące i były zbędne. Napisałam o dysleksji bo to niestety jest dysfunkcja, która sprawia, że ponownie czytając coś co się napisze, wcale nie widzi się błędów. Zawsze otaczam się słownikami papierowymi (bo w internetowe nie wierzę) i sprawdzam wszystko z czym mam wątpliwości. Gorzej jak się ich nie widzi i wydaje się napisane poprawnie. Mogłybyście mówić o zasłanianiu się, gdybyście widziały/wiedziały, że nie pracuję nad sobą. A to nie prawda. Od lat czytam więcej niż inni, wypisuję sobie słowa trudne, w których często robię byki i staram się je zapamiętywać.
UsuńCo do oceniania to na ten temat dyskusje powinny pojawić się na innym blogu. Tu nie oceniam nikogo, więc są zbędne. Nigdy nie poprawiam zdań poprawnych. (masło maślane ;p). Tylko oczywiste błędy, które nawet ja widzę gołym okiem. Zresztą u siebie w profilu ostrzegam, że oceniam w szczególności inne rzeczy, a błędy są dla mnie mniej istotne.
Aleksandro przepraszam za mój komentarz, może rzeczywiście powinnam najpierw ochłonąć. Ale jak to zawsze ze mną bywa ;p emocje górą i hajda na Zbaraż :p
Ty napisałaś swoją opinię, ja dodałam swoją i ponieważ każda miała na celu pokazanie swoich racji nie wyszło dobrze :)
Przepraszam i mam nadzieję, że głowy mi nie urwiecie, wybaczycie fopa, a ja obiecam rzetelną poprawę.
Szczerze dziękuję za wspaniałą dyskusję, która pozwoli mnie się samo udoskonalić :)
Co do tej dysleksji to mogę Ci tylko wierzyć na słowo, co jest trudne, skoro Cię nie znam.
UsuńSkoro te komentarze Ci jakoś pomogą, to mogę się tylko cieeszyć.
Pozdrawiam!
Możesz uwierzyć :) mam swoją biblioteczkę książek fantasy i wszystkie z nich są przeczytane raz lub więcej razy :) Tomiki wielkości Hobbita czytam przeciętnie w 5 dni (czytając tylko w komunikacji miejskiej). A na koniec taka ciekawostka z życia dyslektyka ;] herbatę pisać poprawnie nauczyłam się dopiero kiedy moja przyjaciółka powiedziała: "Ewka herbatę przez "ch" piszesz tylko kiedy jest z cukrem, wygląda to tak (c)herbata" ;] Od tej pory po wieki wieków to zapamiętałam :D
UsuńRównież pozdrawiam :) i mam nadzieję, że do popisania już w bardziej przyjaznej atmosferze :)
a to cherbatę pisze sie przez samo "H" ?
Usuńkurcze a jak Cie zapraszałem nie zwróciłaś mi uwagi :P
jako dyslektyk i leń (zwłąszcza ten drugii) mówie nie ortograficznym faszystą XD
ps
zaś samodoskonalenie uważam za jedna z najlepszych cech człowieka bo powino sie doskonalić siebie i uczyć na własnych błedach a nie pouczać innych...
a zwracać innym uwagę też trzeba umieć tak jak i przjmować krytkę...
Przeczytałam i powiem (napiszę) jedno: Najlepsze i najoryginalniejsze opowiadanie na jakie trafiłam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytane! Szkoda, że się krytykanctwo objawiło, ale cóż. Rozdział bardzo fajny był. Tak coś czułam, że prawie zaśnie na tym bhp :D Ewelinka, co by użyć poprawnego zdrobnienia(!), faktycznie jest taka troszkę nieogarnięta, troszkę zagubiona, ale przez to bliższa najnormalniejszym ludziom, za co brawa się należą :)
OdpowiedzUsuńTo, że można pisać białe cienkie literki z cieniami, na czerwonym tle...
OdpowiedzUsuńwcale NIE znaczy, że należy tak robić!
Przez ile godzin dziennie jesteś w stanie czytać takie paskudztwo?
To już kolejny blog, którego utorka łączy pomarańczowe tło i biały tekst.
Poddaję się - nie czytam.
Może to i ciekawe, może i akcja trzyma się kupy, ale nie jestem w stanie
tego czytać.
Anonimku kochany, ani tu nie ma czerwonego tła, ani cienkich literek. Problemy ze wzrokiem, to do okulisty przejść najwyższa pora. Jeszcze nikt, oprócz ciebie (któryś nawet się nie podpisał)nie zwrócił na to uwagi, co oznacza, że wielu czyta się normalnie. Nie chcesz, nie czytaj zmuszać nie będę XD
UsuńWOW ! Świetny rozdział. W ogóle genialny blog ^^
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, czemu niektórzy się czepiają tła, które jest super. Bardzo sie fajnie czyta. - jest treściwie, z sensem i nie ma problemu z przeczytaniem ; )
Pozdrawiam, serdecznie ^^
Hej!
OdpowiedzUsuńDzięki, że wpadłaś na mojego nowego bloga ;). Co prawda jeszcze nie nadrobiłam twojego opowiadania, ale jestem już po lekturze zakładek i muszę przyznać, że masz bardzo oryginalny pomysł. Może nie przepadam za akcją w Polsce, nie mniej jednak, podziwiam za kreatywność, że wymyśliłaś własny świat osadzony w naszych nudnych realiach. Zakładki są dobrze zrobione (lubię, jak opowiadanie jest starannie opisane, szczególnie, kiedy nie ma się do czynienia z fanfickiem, gdzie realia są już znane), podziwiam, że chciało ci się tylu bohaterów tak szczegółowo opisać.
Zdążyłam zauważyć, że główna bohaterka ma na imię Ewelina - uwielbiam to imię! Szczególnie jego angielski odpowiednik - Evelyn. Też w jednym opowiadaniu mam główną postać o tym imieniu ;).
Zaglądam do każdego zostawionego u siebie linku, a ponieważ był u ciebie świeżutki prolog, postanowiłam zgłębić jego treść. Naprawdę bardzo mi się spodobał. Piszesz interesująco i jeśli tylko nie spoczniesz na laurach, a twoje opowiadanie będzie się rozwijać, z chęcią stanę się stałą czytelniczką :)
UsuńMam nadzieję, że u mnie również znajdziesz coś dla siebie :) Gorąco pozdrawiam :D
No, no, no! Szczerze mówiąc, zanim zaczęłam czytać rozdziały, nie byłam nastawiona zbyt pozytywnie. Bałam się, że to będzie takie odgrzewanie mięcha po Harrym. Ale cieszę się, że mimo wszystko sięgnęłam za prolog, bo resztę rozdziałów połknęłam jednym tchem. Jak Ci już pisałam, to naprawdę niesamowite, że stworzyłaś cały ten świat i wszystko dopracowałaś z najdrobniejszymi nawet szczegółami. Każda postać, każde pomieszczenie, każdy dziwny stwór - wszystko wydaje się być bardzo realistyczne (cóż, tak realistyczne, jak realistyczny może być gadający kot z limonką na głowie), a zachowania bohaterów naturalne. Wygląda na to, że pisanie w ogóle nie sprawia Ci trudności. Czyta się lekko i szybko, co tak naprawdę dla Ciebie jest świetne, bo świadczy o przyjemnym stylu, ale dla czytelnika niestety nie, bo potem trzeba czekać na następny rozdział, bóg sam wie ile! Eeech, nawet bycie świetnym pisarzem ma swoje wady :D. Cóż, chyba nie muszę mówić, że bardzo bym chciała (proszęproszę), żebyś mnie informowała o nowych postach :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny rozdział pojawi się już niedługo!
[mente-la-magia]
Me serce z radości, aż krzyczy czytając takie miłe słowa :) Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również przypadną ci do gustu i będziesz mnie stale odwiedzała. Jeszcze raz dziękuję za poświęcony mi czas :D
UsuńPozdrawiam cieplutko :D
Z przykrością informuję, że Cukiernia Krytyki zakończyła swoją działalność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Samotny z Cukierni Krytyki
No, to dopiero coś! Rozdział pełen wrażeń! ;D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać jej kolejnego spotkania z Sheridanem ;D Specjalnie zajrzałam do bohaterów, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Całkiem ciekawy osobnik. Pochodzi ze Świata Magii? Mam nadzieje dowiedzieć się o nim jeszcze więcej!
Nieźle przyrżnęła Danielowi, trzeba przyznać - ma twardą czachę xD Przypomniało mi się jak pewien nauczyciel zarobił od chłopaków piłką kauczukową w twarz... No nic.
Coś tak czułam, że Ewelina odleci. W zasadzie to nie ma w tym nic dziwnego, sama odpłynęłabym po kilku minutach xD
No nic, idem czytać dalej ;)
Sheridan pokaże jak bardzo przypomina wrzód już całkiem niedługo :p W końcu kto jak kto, ale narcystyczny chłopak ze świata magii z pewnością będzie myślał o swojej wyższości.
UsuńA takie sytuacje są częste w przypadku Eweliny XD Laska ma pecha wpisanego w łańcuch DNA :p Zawsze musi być ogniwem żenujących sytuacji ;p
"- Nie bądź głupsza niż ustawa przewiduje!" HAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHA!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle ty mnie denerwujesz, to mi się chce pić, a ty mnie tu colą z cytryną szczujesz :(
Dobra, po kolei. Nie mam pojęcia, o co Ewelce chodziło, ale chyba chciała spłoszyć Martynę tym rzutem na... jak on się tam zwał? Sheridan. Myślałam, ze to polska szkoła, co tu robi Niemiec? O.o Ja patriotka, Niemców nie lubię XD Chociaż muzykę i żelki to mają zarąbiste. No, ale mniejsza. Lubię tego całego Sheridana, mimo że dziwnie się nazywa, choć to nie znaczy, że mi się nie podo0ba, bo wręcz przeciwnie, nazwa całkiem ciekawa. No bo on jest w sumie złośliwy i tajemniczy, a tacy są najlepsi. Ale chyba już o tym wspominałam, prawda? Ja chcę, by oni byli razem :( Wiadooomo, na początku może być tragicznie, ale potem będzie gut. Tylko martwi mnie to, że on się tak ciągle na nią gapi. Zgwałcić ja chce, czy co? :( XD Ale i tak nokaut Daiela rządzi! :D Booooże, on jest taki faaajy <333 A będą romanse nauczycieli w tym opku? Boże broń, i między uczniami a nauczycielami! Tylko żeby mi tego Danielka tak ładnie z kimś połączyć (nie z Moniką albo Kingą!!), bo on taki świetny, cudny i uroczy jest! :3 I, tak jak już wspominałam, ależ ona głupia! Zamiast wyżalić się Damianowi, ze jej się zdaje, że przewiduje na kilka sekund przed to, co się zdarzy, to głupią z siebie robi - dosłownie! Oj., Ewelka, Ewelka... Rewelka! Nie, wcale nie rewelka :< Byłaby rewelka, jakby Ewelka się przyznała :< A tak to liipa! No nic, czytam dalej!
Sheridan nie jest nazwą niemiecką ;] Nie ma z tym językiem nic wspólnego ;p Owszem to polska szkoła, ale jakbyś looknęła jednym oczkiem na bohaterów zobaczyłabyś dlaczego ma takie, a nie inne imię ;p Są powody :)
UsuńCo do romansu z Danielem to może pewna Magda wzięłaby się za niego? Ewelka nie mówi nic o swym "darze" z pewnych powodów :p A jakich? No cóż :) trza czytać, żeby wiedzieć ;p
Taaaaaak!! Jakaś Magadaaa!!!!!
UsuńRaczej nie jakaś XD tylko konkretna ;p
UsuńMoże być konkretna ^^
Usuń...
...
...ale jaka? :D
Sheridan. Coś czuję, że będę śledzić tą postać :D Boże źle ze mną. Czy to normalne zakochiwać się w książkowych bohaterach? xD Cieszę się, że ta faza przyszła na mnie, bo oszczędzę sobie wiele durnych sytuacji w normalnym życiu. A tak mogę rozpływać się nad dwoma postaciami - Draco Malfoy'em z świata Venetii Noks i Sheridanem Fëanorem z świata Rowindale <3
OdpowiedzUsuńOjoj! Dziękuję :) to naprawdę budujące kiedy się czyta taki komentarz :) Naprawdę cieszę się, że moi bohaterowie mogą stać się ulubieńcami czytelników :D Aż się normalnie cieszę jak głupi do sera ;p I coś ty ze mną zrobiła no XD
Usuń