- Czy wszystko z nią w porządku?! – Głos zdenerwowanej Sandry wwiercał się w uszy
niczym świdry.
- Tak. Nic jej nie jest. – Miło brzmiący męski głos, ozwał
się zaraz potem. Ewelina stwierdziła, że jego mogłaby z pewnością słuchać
dłużej.
- Możemy ją zobaczyć? – Tym razem to Ania przyłączyła się do
rozmowy.
- Nie. Odwiedzicie ją, jak wróci do siebie. A teraz już
idźcie. Zapewniam was, że nic jej nie będzie.
Dziewczyny
musiały odejść, ponieważ zrobiło się o wiele, wiele ciszej.
- Widzę, że dochodzisz do siebie.
- Miska… - wyszeptała, przechylając się na prawą część
łóżka.
- A tak, tak! Już podaję.
Ewelina
wciąż nie otwierając oczu, chwyciła za pojemnik i wyrzuciła z siebie wszystko,
co miała.
- Chyba trochę przesadziłyście z alkoholem, co? – Głos
mężczyzny był tak miły, że nie mogła się powstrzymać przed otworzeniem ślepi.
Tak jak
myślała. Tuż obok niej na niewielkim stołku siedział na oko trzydziestoletni
facet o bujnej, czarnej czuprynie, dużych okrągłych okularach i najwyżej stu
sześćdziesięciu centymetrach wzrostu. Miał miłą dla oka, delikatnie okrągłą
twarz i szczery uśmiech.
- Chyba – odpowiedziała wciąż słabym głosikiem oddając
zapełnione naczynie.
- Jestem Marcin Dymek.
- Ewelina. Solan – dodała po chwili, ocierając usta podaną
przez mężczyznę chusteczką.
- Wiem. Mam twoją kartę. – Marcin pomachał szaro-burą
teczką. – Mam wpisać nadużycie, czy obiecasz więcej tak nie szaleć? – Choć jego
mina zdawała się być sroga, w oczach tliły się iskierki radości.
- Obiecuję.
Mężczyzna
machnął dłonią, wypowiadając cicho nieznane słowa, po czym podał Ewelinie kubek
wypełniony ciepłym naparem ziołowym, co mogła wywnioskować z samego zapachu.
- Co to? – zapytała niepewnie obwąchując naczynie.
- Niekonwencjonalny lek bez atestów?
Ewelina uniosła brwi zdziwiona.
- No wiesz… - zniżył
głos i nieco się do niej nachylił. – Klin klinem. – Puścił oczko, po czym
ruszył, aby posprzątać niepotrzebne rzeczy.
- Dziękuję – zawołała niepewnie, wciąż trzymając kubek pełny
dziwnej, niezidentyfikowanej cieczy. – Raz się żyje – powiedziała do siebie,
wychylając napój jednym haustem.
- Zwierzęta, miecze, książki, kielichy? – zapytała samą
siebie.– Głupota. Omamy? Delira?
Kiedy tak
leżała pogrążona w rozmyślaniach, do pokoju weszła Sandra.
- Mogę? – zapytała delikatnie uchylając drzwi.
- Jasne, wchodź. – Usiadła na łóżku, a przyjaciółce wskazała
gestem krzesło przy biurku. – O co chodzi?
- Martwię się o Ewelinę. Wiesz nigdy tak nie miała, żeby
zemdleć, zwłaszcza po dość niewielkiej ilości alko.
- Spoko, wyjdzie z tego. To nic wielkiego. Może
przemęczenie?
- No pewnie tak. – Sandra zamyśliła się na chwilkę. –
Idziesz na kolację?
- Nie, chyba zostanę w pokoju i przygotuję się na pierwsze
zajęcia. Wiesz, mój żołądek wciąż nie czuje się najlepiej.
- Jasne, rozumiem. No to ja idę z dziewczynami. Jakbyś
dowiedziała się, czy Ewelina wyszła już ze szpitala, to daj znać.
- No pewnie. – Uśmiechnęła się pokrzepiająco. – A co tam
masz? – Zapytała przyglądając się trzymanej przez Sandrę książce.
- To? Poprzedni właściciel pokoju musiał ją u mnie zostawić.
Znalazłam ją w biurku i chciałam oddać do biblioteki. Przeczytałam kilka
rozdziałów, ale jakoś religia do mnie nie przemawia. Wiesz, symbole bogów i
inne tego typu dyrdymały. Że niby symbol drzewa czy sowy na książce to coś
fascynującego. Heh… Ewelinie pewnie by się spodobała.
- CO?! – Ania zadała to krótkie pytanie znacznie głośniej
niż zamierzała.
- No, że pewnie Ewelinie by się spodobała. Ona lubiła
Egipskich bogów i tą całą ich symbolikę.
Coś w głowie
Ani zaczęło dzwonić. Czyżby to, co mówiła dama z mgły dotyczyło… Bogów?
- Jaki tytuł ma ta książka? – dodała nieco spokojniej.
- „Bogowie, rytuały, legendy. Początki wierzeń w sześciu”,
Andrzeja Kurtza.
- Brzmi ciekawie. Możesz mi ją zostawić?
- Pewnie, tylko jak skończysz, oddaj ją do biblioteki.
- Jasne, nie ma sprawy.
Sandra
wyszła zamykając za sobą drzwi, zaś Ania chwyciła za książkę i zaczęła ją
kartkować.
- „Rozdział pierwszy
Wielki Rozłam Światów”. O tym
pewnie będziemy uczyć się na historii – mruczała do siebie – „Wielka
Opiekunka”, „ Sześciu Wspaniałych”, „Bogowie, a wierni”. Cholera, no… „Symbole
Sześciu”? – Ania szybko otworzyła na tym rozdziale i zaczęła czytać. Już
zaledwie po kilku zdaniach wiedziała, że trafiła na właściwą rzecz. Nie znając
zbytnio imion, istniejących w tym świecie bogów, postanowiła doczytać jeszcze
kilka rozdziałów.
Kiedy
skończyła, wyciągnęła z biurka swój notes, po czym szybkimi ruchami zaczęła
kreślić zdania tak, aby niczego nie pominąć.
SOLA - bogini słońca, pramatka. Powstała jako pierwsza,
z nicości, a następnie stworzyła Słońce, gwiazdy i planety. Później ofiarowała
ludziom ogień oraz magię związaną z żywiołem ognia. Jest przewodniczką
wojowników.
Symbolami bogini Soli jest złota tarcza i sokół z rozpostartymi
skrzydłami.
TENEBRIS - bóg ciemności, praojciec. Powstał zaraz po
Soli, zrodzony z jej cienia, aby w świecie zaistniała równowaga. Wszędzie,
gdzie pojawiało się światło Soli, występował również cień Tenebrisa. Bóg ten
jest patronem złodziei i skrytobójców. Ludziom ofiarował moce, polegające na
stapianiu się z otoczeniem lub znikaniem w cieniu.
Symbolem boga Tenebris jest kruk o czerwonych ślepiach.
SAPIENTIA - bogini mądrości. Pierwsza córka Soli i
Tenebrisa. Przewodniczka wszystkich uczonych oraz główna bogini wyznawana w
Collegiach. Przyniosła ludziom mądrość, a także logiczne myślenie oraz
rozumienie otaczającego ich świata. Opiekunka uczonych.
Symbolami bogini Sapientii jest sowa siedząca na otwartej
księdze.
BELLATOR - bóg-wojownik. Pierwszy syn Soli i
Tenebrisa, drugie dziecko pary bogów. Opiekun wszystkich wojowników. Ofiarował
ludziom umiejętność wytwarzania oręży, oraz przeistaczania metali. Opiekuje się
magami stosującymi magię ofensywną.
Symbolami boga Bellatora jest miecz stojący w płomieniach.
CERVUS - bóg natury. Drugi syn Soli i Tenebrisa. Opiekun fauny i flory, przewodnik zielarzy i alchemików. Ofiarował ludziom umiejętności kształtowania natury, wytwarzania z niej różnych specyfików, oraz magię ziemi.
Symbolami boga Cervusa jest jeleń z dziewięćsiłem między porożami.
AMICA - bogini ogniska domowego. Druga córka Soli i Tenebrisa, czwarte dziecko pary bogów. Opiekunka rodzin, związków i uczuć. Ludzkości ofiarowała miłość wobec bliźnich oraz wszelakie uczucia takie jak radość, samospełnienie, ale również smutek czy żal.
Symbolem bogini jest rozłożysty dąb.
CERVUS - bóg natury. Drugi syn Soli i Tenebrisa. Opiekun fauny i flory, przewodnik zielarzy i alchemików. Ofiarował ludziom umiejętności kształtowania natury, wytwarzania z niej różnych specyfików, oraz magię ziemi.
Symbolami boga Cervusa jest jeleń z dziewięćsiłem między porożami.
AMICA - bogini ogniska domowego. Druga córka Soli i Tenebrisa, czwarte dziecko pary bogów. Opiekunka rodzin, związków i uczuć. Ludzkości ofiarowała miłość wobec bliźnich oraz wszelakie uczucia takie jak radość, samospełnienie, ale również smutek czy żal.
Symbolem bogini jest rozłożysty dąb.
Kiedy
postawiła ostatnią kropkę, postanowiła przegrzebać pamięć w poszukiwaniu słów
widmowej kobiety. Coś jej mówiło, że nie przez przypadek mówiła o tym, o czym
mówiła.
- Co tam było? Czara? Tak… na pewno była tam czara z krwią.
Hmm… - Zamyśliła się na chwilkę. – W tej książce nie ma nic o żadnej czarze.
Dobra, na razie to pominę. Świeca i życie… To chyba chodziło dosłownie o życie,
które zniszczy dmuchnięcie czary? Kurde, to bez sensu! Wspominała coś o
ratunku. – Przygryzła wargę jak miała w zwyczaju kiedy głęboko nad czymś
rozmyślała. – Sowa… sowa… sowa… Tak!!! Na pewno była tam sowa, kruk, jeleń,
sokół! Tak, tak i po tysiąckroć tak!
Jeszcze raz
przegrzebała swoje notatki.
- Sapientia to pewnie sowa, Sola to ten sokół, kruk
Tenebris, jeleń to Cervus! Ha ha! – Zadowolona ze swego odkrycia rzuciła się na
łóżko i zaczęła wpatrywać się w czarny baldachim, a w mózgu aż jej huczało.
Przecież to
nie mógł być przypadek. Ta nieszczęsna wizja i książka z symbolami? Przecież
świat nie może być aż tak pokręcony, prawda?
Widzicie moi drodzy,
w tej właśnie oto chwili Ania nawet nie zdawała sobie sprawy z ułamka rzeczy,
które już niebawem miały dodatkowo odmienić całe jej i tak już odmienione
życie. Alkoholowa wizja nad Wisłą była bowiem przysłowiowym czubkiem góry
lodowej, który nieuchronnie zbliżał się do burty statku życia młodej studentki
magii. Pewnie wy zadawalibyście sobie w takiej chwili jedno pytanie: czemu
akurat coś takiego przytrafiło się wam? Cóż… Rudowłosa także nie mogła dojść
dlaczego ona. Dlaczego ona musi zastanawiać się nad słowami tej dziwnej zjawy.
Ziewając wniebogłosy przeciągnęła się, po czym zamknęła
oczy. Tak na chwilkę, dla odprężenia. Sen zaatakował ją zupełnie znienacka. Utulił
i pozwolił przestać myśleć.
Kochani oto dla
was kolejny chapter! Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :) Niestety z
pewnością znajdziecie w nim sporo błędów, ponieważ moja kochana beta - człowiek
zapracowany i jeszcze nie zdążyła go poprawić. Cóż nie gniewajcie się na nas.
Jak wiadomo blogsfera to nie jedyne życie :P Jest jeszcze wszak to realne,
które pochłania naprawdę dużo, a nawet bardzo dużo czasu. Jeśli chapter
zostanie poprawiony, znajdziecie pod spodem stosowną informację. Na chwilę
obecną daję co mam.
Mam nadzieję,
że do rychłego zobaczenia.
EDIT (24.03.2013r.)
Powyższy fragment został zbetowany. Serdecznie dziękuję Aleksandro! :*
Ale długi :) i bardzo fajny. Mnie sie osobiście bardzo podobał. Czekam na 17 ^^.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O Bogowie :D czyżby dziewczyny miały odegrać jakąś istotna role w rozgrywkach pomiędzy Bogami ??
OdpowiedzUsuńHejo Rowciu. Pięknie dzionek zaczęłam tym rozdziałem, dziękuję :) Robi się coraz ciekawiej i wciągaaa! Jeśli spotkam kiedyś Twoją książkę w księgarni, to na pewno ją kupię :)
OdpowiedzUsuńPS. W ostatnich zdaniach przy opisach bogów powinno być jego/jej SYMBOLEM jest albo SYMBOLAMI są. Mieszasz liczny i wychodzi dziwnie. No, ale jeszcze niezbetowane.
Popieram.
UsuńTamdadam iiii akcja :D nigdy nie sądziłam, że nasze pijackie wieczory i burze mózgów będą inspiracją do Twoich opowieści ;) :D
OdpowiedzUsuńOj będzie się działo, będzie ];-> sasasasa
Anamea
Nominuję cię do ,,The Versaitile Blogger", szczegóły możesz znaleźć na: http://inna-historia-jane-volturi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOuuu... Łacina! Nie ma to jak dawka starej, dobrej łaciny - szczególnie jeśli chodzi o bogów, przepowiednie i wszystkie tego typu sprawy. To chyba zawsze będzie się dobrze sprzedawać ;D
OdpowiedzUsuńWzmianka o bogach oczywiście wielce mnie zainteresowała. Zresztą, takie rzeczy od zawsze mnie ciekawiły.
No i jest jeszcze sprawa z Eweliną. Czyżby wszystko miało zostać zrzucone na alkohol? To takie... typowe xD
No, koniec ględzenia. To wszystko samo się nie przeczyta! ;)
Jeśli interesują cię bogowie, w Świecie Magii Collgium Magicae masz dostęp do mojej własnej religii, którą stworzyłam na potrzeby opowiadania :P
UsuńPamiętaj, że zawsze jest winny alkohol ;p A zwłaszcza wtedy gdy się go nie pije, a wokół dzieją się różne dziwne rzeczy XD
Jestem Tenebris :3
OdpowiedzUsuń" a w mózgu aż jej huczało" - w głowie ;)
Ok, rozdział chyba rekordowo krótki ;) Bardzo zainteresowała mnie czara z krwią no i oczywiście to, gdzie się na jej ślad natknie. Te cztery elementy są, wiec będzie prościej. Ale mało nam tu Ewelkę przedstawiłaś, w sumie nie wiemy nawet, co było przeczyną omdlenia, ataku... płomieni... :D także ten, czytam dalej!
Wszystko jest dalej ;p Długość rozdziału często zależała od ilości czasu jaki miałam na jego napisanie. Czasami jak widać po długości powyższego odcinka, nie było go za wiele :)Nie w zamiana głowy na mózg była celowa XD i co do poprzedniego OBOSHE :D To niestety często jest przez trójce używany, ponieważ i w realu nie rzadko pada ;p Powtórzę raz jeszcze, dar Eweliny jeszcze się nam w pełni nie pokazał. Zapłonęła Amelia ;p
Usuń