środa, 3 lipca 2013

Chapter 19

                Do pokoju weszła roześmiana Ewelina. Wygląda na wyjątkowo dumną z siebie, kiedy siadała na łóżku obok koleżanki.
- Zabiłaś go czy jak? – Paulina wciąż wgapiała się w drzwi, jakby nie dowierzała w słowa czerwonowłosej.
- No coś ty, wytłumaczyłam mu po prostu, że to nie jest prawdziwe uczucie, a czar.
- I co? Tak po prostu zrozumiał?
- Niop. – Ewelina uśmiechając się zagadkowo, chwyciła za torbę i spakowała potrzebne rzeczy na zajęcia. -  To co idziemy na zajęcia?
                Paulina wciąż nie bardzo rozumiejąc co przed chwilką się wydarzyło, postanowiła nie wnikać. Dziewczyny zamknęły pokój po czym udały się pod salę gdzie czekała już prawie cała grupa.
- Wiktoria Krawczyk to ponoć największa zołza w całej szkole. – Chłopak o rudej czuprynie, stanął tuż za plecami Pauliny.
- Nie wygląda tak strasznie. – Ewelina przyglądała się kobiecie, która właśnie wyłoniła się z za zakrętu  z zaciekawieniem.
                Wiktoria obrzuciła uczniów spojrzeniem głodnej hieny, a następnie zaprosiła gestem do środka klasy.
- Uh, aż mnie ciarki przeszły. – Rudzielec wyprzedził dziewczyny i zajął miejsce na końcu sali.
- Niezły przyjemniaczek. – Paulina pociągnęła Ewelinę do miejsc po środku.
                Drzwi  w końcu zostały zamknięte i Wiktoria mogła rozpocząć pierwsze zajęcia Wstępu do Świata Magii.
- Jak już część z was wie, nazywam się Wiktoria Krawczyk i będę prowadziła z wami  Wstęp, przez pierwsze pół roku nauki. Za nim zaczniemy, objaśnijmy sobie kilka zasad. Po pierwsze nieobecności są usprawiedliwione tylko po okazaniu odpowiedniej notatki  od uzdrowicieli. Zadane prace musicie wykonywać przynajmniej w osiemdziesięciu procentach. Jeśli przekroczycie procentowy brak zadań, nie będziecie wpuszczani na zajęcia, a co za tym idzie, nie zdacie końcowego egzaminu. Najgorsi z was zostaną wydaleni ze szkoły. Radzę więc, abyście się starali jeśli chcecie dołączyć do naszej społeczności. Oczywiście jeśli nie macie tego w planach… cóż wtedy możecie olać zajęcia.
                Wiktoria pstryknęła palcami i oto w sali zapadły egipskie ciemności. Przerażone dziewczyny siedzące w pierwszym rzędzie, zaczęły piszczeć.
- No bez przesady! – Warknęła Wiktoria. – Przecież chyba nie boicie się ciemności.
                Pannice umilkły, a Paulina zaczęła poparskiwać ze śmiechu w ciemności.
- Ach te blondynki. – Dodała tak, aby tylko Ewelina mogła ją usłyszeć.
                Lekcja rozpoczęła się na dobre. Wiktoria kolejnym pstryknięciem spowodowała, że na jednej ze ścian zaczęły wyświetlać się obrazy. Magiczny pokaz slajdów przedstawiał krótką prezentację o tym, czego będą się uczyć oraz  czym jest tak naprawdę Świat Magii. Ewelina nie chcąc stracić nic ważnego, skrzętnie notowała każde zdanie, które wydawało jej się choć trochę istotne. Kiedy skończyła okazało się, że zapisała drobnym druczkiem sześć kolejnych stron.
                Psorka po wyświetleniu obrazka przedstawiającego magiczne zwierzęta układające się w napis koniec, klasnęła, a sala zapełniła się promieniami słońca wpadającymi przez duże strzeliste okna.
- Zostało nam jeszcze trochę czasu dlatego wybierzemy dla was odpowiednie wspomagacze. To ćwiczebne dodatki, które będziecie mogli wymienić w mieście na takie pasujące waszym osobowościom. Na razie jednak starczą do odrabiania prac przeze mnie zadanych. Zapraszam pierwszy rząd.
                Znów klasnęła , a na jej biurku pojawiły się medaliony, różdżki, kamienie, kostury, księgi i inne magiczne przedmioty.
- Sprawa wygląda następująco. Stajecie po przeciwnej stronie, zamykacie oczy, rozluźniacie się i krzyczycie „do mnie”. Jeśli nic się nie stanie powtarzacie próbę jeszcze raz i jeszcze raz. Gdy mimo to nic dziać się nie będzie, przesuńcie dłonią nad przedmiotami i próbujcie zlokalizować najcieplejsze miejsce. Przedmiot nad którym się zatrzymacie, będzie wam przeznaczony. Czy wszystko jasne?
                Studenci pokiwali głowami, a pierwsza osoba – dziewczyna o dwóch warkoczach koloru miodu, podeszła do stołu.
- Do mnie! – zawołała nieco zachrypniętym głosikiem. – Do mnie! – powtórzyła nieco pewniej, ale wciąż nie było widać żadnego skutku.
- Spokojnie, rozluźnij się i spróbuj jeszcze raz.
- Do mnie!
                Tym razem w stronę dziewczyny poszybowała jedna z różdżek. Widząc to Wiktoria roześmiała się radośnie.
- Nie ma to jak wpływ Harrego Pottera na młodzież XXI wieku. No nic. Zapraszam kolejną osobę.
                Sznureczek uczniów przesuwał się bardzo powoli, ale w końcu nadeszła kolej Eweliny. Jej zdenerwowanie sięgało zenitu, kiedy trafiła w końcu do celu. Niestety pech wystawił swoją kosmatą główkę, uśmiechnął się radośnie merdając czarcim ogonkiem, po czym sprawił rzecz niesłychaną. Prosta i równa powierzchnia podłogi podstawiła się pod nogę Eweliny tak, że ta runęła jak długa na stół wciąż pełen magicznych przedmiotów.
                Wszyscy ryknęli śmiechem kiedy czerwonowłosa próbowała wygrzebać się spod sterty i znów stanąć o własnych siłach.
- Dziewczyno! – Wiktoria załamała ręce i zaczęła masować sobie skronie. – Czy ty masz dwie lewe nogi?! Wstawaj szybko! – Kiedy zaczerwieniona po same uszy Ewelina wyjęła ze swych włosów ostatnią zabłąkaną różdżkę, Wiktoria machnięciem dłoni przywróciła wszystko do poprzedniego stanu.
- Postaraj się znaleźć swój wspomagacz nie robiąc więcej szkód, zgoda? – Wykładowczyni poklepała Ewelinę po plecach.
                Klasa nieco się uspokoiła jednak nie na tyle by Solanowa nie słyszała głupich komentarzy o jej zdolnościach baletnicy. Przygryzając wargę ze złości i zażenowania próbowała się rozluźnić. Niestety nie szło jej najlepiej. Zamknęła oczy, wzięła kilka wyciszających oddechów, a następnie wypowiedziała formułkę. Wszystkie przedmioty leżały na swoich miejscach i żaden nie rwał się do jej dłoni. Nie mogąc znieść dalszych komentarzy wypowiadanych, tak aby wszyscy mogli je usłyszeć, chwyciła pierwszy lepszy przedmiot i uciekła na swoje miejsce.
                Niebawem rozległ się gong  kończący zajęcia i Ewelina mogła czmychnąć sprzed oczu ludzi. Niestety jak to zawsze bywa piętnastominutowa przerwa nie mogła zmyć hańby i upokorzenia jakiego doznała podczas pierwszych zajęć. Studenci wciąż popatrywali na nią chichocząc pod nosem lub po prostu obgadując.
- Bardzo śmieszne – mamrotała pod nosem. – Ciekawe kiedy im się znudzi?
                Paulina poklepała koleżankę przyjacielsko po ramieniu.
- Prędzej czy później odpuszczą. Pojawi się coś o wiele zabawniejszego od ciebie. Zobaczysz.
- Na pewno. Zrobię coś równie głupiego, albo i głupszego i wtedy o tym zapomną.
                Dziewczyny widząc uczniów wchodzących do sali, ruszyły za nimi. Historia Świata Magii miała się rozpocząć już za kilka minut.
                Jak wcześniej tak i teraz, zajęły miejsca po środku sali i wyciągnęły zeszyty do robienia notatek. Profesor pojawił się chwilę później i od razu wywinął orła. Klasa ryknęła śmiechem.  Mężczyzna podniósł się, otrzepał po czym sam zaczął się chichrać.
- Oh, chyba muszę bardziej uważać, bo jeszcze nie dożyję końca roku, a kto wtedy wam wystawi stopnie? –Z uśmiechem na twarzy zajął swoje miejsce. Uczniowie powoli ucichli. – Witajcie kochani, jestem Witold Mróz! – Zaklaskał i na granatowej tablicy za nim, pojawił się kredowy napis. – Oczywiści będę uczył was historii naszego pięknego świata. Czy ktoś z was wie o nas cokolwiek? – Kilka rąk wystrzeliło w górę, w tym także dłoń Eweliny. – No proszę! – zawołał uradowany. – A kto z was pochodzi ze Świata Magii? – Kilka dłoni pomachało. – W takim razie wam podziękuję i pozwolę wykazać się innym. No to może ty? – Wskazał na dziewczynę siedzącą tuż przed Eweliną.
- Przedstaw się i powiedz co wiesz o tym świecie.
- Nazywam się Małgorzata Tomaszewska i chciałam… to znaczy czytałam troszkę o panującej tu religii. – Głos jej lekko drżał, a skóra na twarz zarumieniła się po same cebulki włosów.
- Miło mi cię poznać droga Gosiu. – Profesor uśmiechnął się przyjaźnie. – Proszę byś się nie denerwowała. Nie jestem taki znowu straszny, poza tym jeśli coś będzie nie tak, od razu cię wesprę swoją wiedzą.
- W Świecie Magii występuje politeizm, czyli wiara w wielu bogów.
- Dobrze, zgadza się, a czy możesz rozbudować definicję politeizmu?
                Dziewczę przecząco pokręciło głową.
- Czy ktoś z państwa rozwinie pojęcie politeizmu?
                Ewelina jako pierwsza podniosła dłoń i od razu została wywołana do odpowiedzi.
- Politeizm czyli inaczej religia charakteryzująca się uczłowieczeniem bóstw. – Wypowiedź rozpoczęła nieco chrapliwym głosem. W głowie buzowała krew, a serce łomotało niespokojnie.
- Uczłowieczaniem? – Profesor zachęcał uśmiechem do dalszego tłumaczenia.
- To znaczy, że politeistyczne bóstwa mają wiele cech ludzkich. Mogą się zakochiwać, walczyć między sobą, rodzić się czy złościć. Zazwyczaj nie są wszechwiedzące, ani wszechmogące, choć z pewnością są o wiele potężniejsze od ludzi i innych nieśmiertelnych istot. Większość religii politeistycznych cechuje występowanie panteonów czyli inaczej hierarchii bóstw. Zazwyczaj bogowie z panteonu są ze sobą spokrewnieni lub zawierają małżeństwa. Religie politeistyczne posiadają również mitologie czyli opowieści, historie o czynach bogów czy też takie, które wyjaśniają naturę świata lub po prostu takie, które przekazują zwyczajnie prawdy psychologiczne.
                Ewelina skończyła mówić i od razu usiadła na miejsce. Kilka osób było pod wrażeniem, kilka szeptało coś o podlizywaniu.
- Brawo młoda damo! Nie potrafię nic więcej dodać. Zasłużyłaś na piątkę. – Nauczyciel zaklaskał w uznaniu. – Jak się nazywasz?
- Ewelina. Ewelina Solan panie profesorze.
- Dziękujemy zatem panno Ewelino za tak rozbudowaną wypowiedź. – Pstryknął palcami i tuż przed nim pojawił się dziennik, drugie pstryknięcie sprawiło, że znikąd pojawiło się piękne, czerwone pióro, które coś zanotowało po czym rozwiało się w pył.
- A zatem wracając do panny Małgorzaty, dokończ nam proszę co wiesz o religii Świata Magii.
- W Świecie Magii występuje politeizm opierający się na wierze w istnienie sześciu bogów od których pochodzi magia.
- Jak na razie bez zarzutu. – Nauczyciel wyglądał na naprawdę zadowolonego. – Umiesz może wymienić któregoś z bogów?
- Tak.
- No to proszę.
- Bogini Sola i Tenebris, czyli boska para małżonków. Sola jest boginią wojowników, a jej małżonek objął patronatem złodziei i skrytobójców, ponieważ jego domeną jest ciemność.
- Czy zatem Tenebris jest złym bogiem?
- Nie. – odpowiedź padła od chłopaka z końca Sali.
- A dlaczego? – Profesor był podekscytowany i radował się z faktu, ze coraz więcej uczniów bierze czynny udział w zajęciach.
- Bo to profesja jak każda inna? – Chłopak stracił początkową pewność siebie.
- To pytanie czy odpowiedź?
- Raczej odpowiedź.
- No to w takim razie raczej masz rację.
                Po sali rozeszły się szepty zdziwienia, a niekiedy i poważnego oburzenia.
- Za nim przejdziemy do kolejnych bogów droga Gosiu, pozwól, że wyjaśnię coś o czym będziecie się później uczyć na Wstępie do Świata Magii. Tak jak powiedział wasz kolega , profesje objęte patronatem przez Tenebrisa, są jak każda inna. Zarówno złodzieje jak i skrytobójcy są potrzebni w naszym świecie. Widzicie tu panują nieco inne zasady niż w Świecie Techniki, a także nasz świat rządzi się odmiennym prawami. Można więcej zdziałać, zniszczyć lub niecnie wykorzystać. Każdy zna swoje prawa i obowiązki, a także wie co grozi, za wszelakie odstępstwa. Złodzieje i skrytobójcy to narzędzia utrzymywania względnej równowagi. Są zrzeszeni w gildiach dzięki czemu wśród braci niemagicznej panuje porządek. Oczywiście uczciwi ludzie nie mają się czego obawiać.
- A skąd wiadomo kto jest uczciwy, a kto nie? – Brunetka o nieskazitelnej urodzie telewizyjnej gwiazdy, uniosła w górę dłoń.
- Bo nad tym czuwają odpowiednie jednostki i departamenty władzy magicznej.
- Czyli niemagiczni są przysłowiowymi robolami magicznych? – Chłopak o wyjątkowo wrednym spojrzeniu i wyglądzie sępa czyhającego na padlinę, uśmiechnął się półgębkiem.
                Nauczyciel podrapał się po brodzie głęboko się zastanawiając nad odpowiedzią.
- I tak i nie. – rzekł w końcu.
- To znaczy? – Nawet Paulina zaczęła się angażować i słuchać z zaciekawieniem, choć z początku niemal przysypiała. Religie nigdy ją zbytnio nieinteresowany.
- Widzicie brać niemagiczna zazwyczaj pracuje na farmach czy w kopalniach, zajmuje się również handlem. Wytwarzają wyroby, które my wykupujemy. Nie zawsze tak było jednak w ten sposób narastająca grupa społeczności niemagicznej ma z czego żyć, pracuje i jest szczęśliwa. Pamiętajcie, że przyjęcie obywatele, tu mam na myśli wasze najbliższe rodziny, decydują się dobrowolnie na przejście do Świata Magii, a ich zawody są wybierane zgodnie z posiadanymi umiejętnościami i tak księgowy nie zostanie górnikiem. Będzie rozliczał handlarzy lub pracował w banku. Proste, prawda?
                Studenci zgodnie pokiwali głowami, ale Ewelina nie do końca chciała uwierzyć w prostotę tego zjawiska. Coś tam w jej głowie niespokojnie brzęczało nie dając spokoju.
- Wracając jednak do pierwotnego tematu. Wymień proszę Małgosiu pozostałych bogów jeśli ich pamiętasz.
- Sapientia, Bellator, Cevus, Amica czyli boskie rodzeństwo. Dzieci głównej pary bogów.
- Zgadza się, a czy pamiętasz może jakieś informacje o nich?
               Dziewczyna skrzętnie zaczęła wymieniać wszystko co pamiętała.
    Profesor usiadł za biurkiem po czym podziękował Małgorzacie za odpowiedź.
                Dziewczyna, aż zachłysnęła się z radości i nim usiadła odwróciła się do Eweliny.
- Haha! Myślałaś, że będziesz lepsza?
                Czerwonowłosa wytrzeszczyła jedynie ze zdziwienia oczy, nie wiedząc co odpowiedzieć na tak głupią prowokację.
- Psik paskudo! – Paulina machała rękoma jakby chciała wypłoszyć kota. – Zabierz mi sprzed oczu swoją mordeczkę bo zaraz zwrócę wyjątkowo obfite śniadanie jakie zjadłam.

                Gośka prychnęła z niesmakiem i odwróciła się twarzą do tablicy, zaś Witold Mróz kontynuował zajęcia.
      Cześć kochani! Oto pojawił się długo oczekiwany CHAPTER XIX! Przepraszam, że czekaliście na niego tak długo, ale przez bardzo długi czas nie miałam weny. Tak naprawdę Inferno odwiedził mnie dopiero niedawno. Tekst nie był przeze mnie szczytany więc jest surowy. Wybaczcie :) W miarę upływu czasu wszystko poprawię, obiecuję. Na koniec powiedzcie co myślicie o nowym szabloniku? Mnie się tam bardzo podoba :] Serdecznie dziękuję wspaniałej Jill :P Widzicie jaką mam teraz czaderską rozsuwaną stopkę?
      Buziaki i do następnego kochani :*

24 komentarze:

  1. Przeczytałam, yay! ^_^

    Studenci zgodnie pokiwali głowami, ale Ewelina nie do końca chciała uwieżyć -> uwierzyć

    Profesor usiadł na biurkiem p czym podziękował Małgorzacie za odpowiedź. -> za, po

    Pamiętajcie, że przyjęcie obywatele -> przyjęci?

    A czapterek cudny :3 boję się ciemności, ta psorka mnie obraziła, pozwę ich! A ostatnia kwestia Paulinki... miód! Ewelinka bezbłędnie derpowata i niezdarna. Uwielbiam to ^_^
    Śliczny szablon masz *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, dziękuję :) Mnie też szablonik wielce się podoba :D Jest taki magiczny no nie ;p Dzięki za wykazanie błędziochów, z pewnością je poprawię. Mówię, że nie przeczytałam tylko przepisałam sote ;p Pozdrawiam cieplutko :) Buziolki i dzięki za komcia :*

      Usuń
  2. Lilith przybywa, Lilith komentuje, bo jakby było inaczej, nie?
    Kocham profesora Mrozika. Jest tak świetny, taki pozytywny, że ja nie mogę. Normalnie siąść i się w niego wpatrywać jak w obrazek. Czemu ja nie mogę takiego spotkać? Przydałby się choć jeden.
    A ta, TA FLĄDRA - Wiktoria jest buu... wielce nieprzyjemna. Niech ją coś trzaśnie, najlepiej piorun i to z zaskoczenia, bo jeszcze ucieknie. (BTW kto widział pioruna co walnie kogoś i uprzedzi o tym?) Niech ją piekło pochłonie! Zgiń przepadnij!
    Ewelina jak zwykle uroczo niezdarna i dobrze. Fajna z niej postać wychodzi. Taka pozytywna!

    Szablon cudowny. Strasznie mi się podoba i jest taki maaaagiczny!
    I czekam na następny rozdział! Chcę wiedzieć co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bo mi się przypomniało, że ja nie za bardzo skumałam czego0 uczy Mróz. Historii Świata Magii czy Wstępu do Świata Magii? Bo raz natknęłam się na wersję o historii w tym zdaniu: "Witajcie kochani, jestem Witold Mróz! – Zaklaskał i na granatowej tablicy za nim, pojawił się kredowy napis. – Oczywiści będę uczył was historii naszego pięknego świata." A w drugim tę wersję: "- Za nim przejdziemy do kolejnych bogów droga Gosiu, pozwól, że wyjaśnię coś o czym będziecie się później uczyć na Wstępie do Świata Magii."
      To ja jestem taka nieogarnięta czy to pomyłka?

      Usuń
    2. Dziękuję za miłe słowa :) Cieszę się, że przypadł ci do gustu pan profesor :P Ja też go lubię. Na swojej drodze tylko jednego takiego spotkałam :) Był prawdziwym pasjonatom i wielce się radował gdy wzbudzał zainteresowanie swoim przedmiotem. Wiktoria nie jest buu, ona po prostu nie przepada za studentami ;p no i lubi wzbudzać grozę ;p
      Ewelinka jak zwykle musiała coś przeskrobać bo inaczej nie byłaby sobą. Widzisz dziewcze to ma to do siebie, że im bardziej się stara tym gorzej jej wychodzi :p ale o tym dowiecie się z czasem.
      Przekazałam szabloniarce wyrazy uznania :) Cieszę się, że poczułaś to co i ja czuję patrząc się na niego :)
      Dziękuję bardzo za komentarz i zapraszam ponownie :)

      Usuń
    3. P.S Mróz uczy historii, on rozwinął po prostu temat, który będzie poruszany później na zajęciach ze Wstępu :) Wszystko jest napisane tak jak być powinno :)

      Usuń
    4. Aaaa! Czyli to ja nie skumałam^^
      Ewelina jest super z tym wszystkim co jej się przydarza gdy zbyt mocno się stara. Lubię ją za to jeszcze bardziej.
      Wiktoria wzbudza grozę, oj wzbudza. I mi zawsze się trafiają takie Wiktorie, a na żadnego fajnego Mrozika nie mogę trafić.

      Usuń
    5. Zdarza się nie zrozumieć i najlepszym :p Ja też lubię Ewelinę za tą jej niezdarność :] No cóż można w końcu powiedzieć, że jej niezdarność jest po części moją niezdarnością :p Co prawda nie bywam tak ekstremalna, ale często im bardziej się staram tym bardziej daję plamę ;p
      Mrozików bywa mało na świecie, za to Wiktorii jest pełno :]
      Trzymam kciuki, abyś i ty swego zacnego profesorka kiedyś spotkała na swej drodze :D

      Usuń
    6. Ale mi najczęściej się zdarza. Zero koncentracji i takie skutki.
      Zacnego profesora nie spotkam. Ja mam wielkiego pecha do wszystkiego to i tu bym na szczęście nie liczyła^^

      Usuń
    7. Daj spokój na pewno nie jest tak źle jak ci się w głowie maluje ;p czasami po prostu potrzeba anielskiej cierpliwości i tyle :p

      Usuń
  3. Przeczytałem :)
    Cieszę się, że w końcu się doczekałem. To chyba jeden z lepszych rozdziałów, jakoś bardzo mi przypadło do gustu to ukazywanie mechanizmów rządzących tym światem :)
    A szablon ładny, chociaż przyzwyczaiłem się do starego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się przyzwyczaiłam, ale muszą być zmiany XD Tamten był drugim szablonem na Collegium ;p więc najwyższy czas, aby odszedł :p Cieszę się, że rozdzialik przypadł ci do gustu. Ja osobiście nie jestem do końca przekonana, bo zdaje się być taki długi i o niczym XD Na szczęście kolejne chaptersy będą pełne akcji. W końcu spisałam całą fabułę i teraz wystarczy po prostu podążać krok po kroku :) Od 20 przyśpieszamy :]

      Usuń
  4. Cóż jak zawsze mi sie podobało :D
    już sie przyzwyczajam do nie spadania z krzesła
    jak Ewelina robi te swoje czary ....
    przydało by sie żeby ten chochlik co jej nogę podkłada dostał
    jakieś imię :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazywa się Pech ;] i ma się całkiem nie najgorzej odkąd pojawiła się w szkole. Dużo ruchu i zabawy :]

      Usuń
    2. spodziewam sie że chłopak w najbliższym czasie
      będzie miał aż za dużo roboty ...

      chyba zacznę mu współczuć

      Usuń
    3. To się okaże już w najbliższy poniedziałek. Strzeżcie się bowiem mój Inferno jest przy mnie i nie daje odetchnąć. Rozdziały kolejne powstają jak szalone. :p

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. No pewka XD W końcu skoro tyle czasu stała w miejscu to najwyższy czas, żeby się ruszyła :D

      Usuń
  6. Katzenjammer w końcu musiał minąć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha, lot na biurko godny Małysza ;D
    Psorek nieco przypomina mi mojego byłego matematyka. Strasznie się jarał gdy do odpowiedzi zgłaszało się kilka osób. Wciąż mam przed oczyma jego widok, gdy pożyczył ode mnie kalkulator. Paluchy ma się ruszały coraz szybciej i szybciej... :0
    Hehe, coraz bardziej lubię Paulinę. Gośka za to jest okropna - sama znam kilka takich osób. No nic, tylko torturować póki nie zemdleje!
    Tak czy siak, rozdział oczywiście świetny. Ewelina zabłysła! Coś czuję, że nie był to tylko przypadek - biorąc pod uwagę, jaką książkę dostała przy pierwszej wizycie w bibliotece... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację :) W pewien sposób to jest ze sobą powiązane XD Też miałam zaszczyt poznać jednego takiego profesora, który był prawdziwym skarbem. Człowiek z zapałem do swojej pracy, to taka cholerna rzadkość, że aż boli.
      Paulina zuch dziewczyna! Gościa, Gośka... Gosia co ma nosia jak prosia ;p

      Usuń
  8. Łeee, top tylko Ewelka chwyciła za klamkę, jestem zawiedziona ;c
    Boże, czy ta kretynka naprawdę wzięła pierwszy lepszy przedmiot?! O.o
    Ojei, kocham Wicia!! <33333
    Ok, lubię też Scelusa ^^
    Ej, ta jędza była naprawdę taka wredna? O.o jak można być tak dziecinnym w wieku 18 lat?!!?! -.- Masakra,. No dobra, co tam się jeszcze działo... kurde, jeśli ona faktycznie wszięła byle jaki przedmiot, to przeciez ona będzie miałą przez to nieprzyjemności! Ale inaczej nie byłoby ciekawie XD Doobra, czytam ostatni rozdział i zmykam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że wredota jest stała i niektórym zostaje do samej starości. Znam kilku takich osobników, którzy (na szczęście nie dla mnie), ale dla wielu osób zachowują się jak gówniarze i gówniary z gimnazjum. CO tam, że są bliżej 30 niż 20 XD Mendus Wredus zapisane bywa w kodzie DNA :D

      Usuń
  9. Profesor Mróz jest całkiem sympatyczny :) Ogółem, lekcja z nim była ciekawa. Z Wiktorią... Już mniej :D Lecę daleeeeej :D

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani

Filmiki