Zarówno Ewelina
jak i Sandra zmarszczyły brwi nie bardzo wiedząc co na to odpowiedzieć. Kruk
kontynuowała opowieść o dziwnej zjawie, ostrzeżeniach, krwawych kielichach i
okropnych koszmarach jakie od dłuższego czasu ją męczyły. Podzieliła się
również informacjami jakie zebrała z książek i podczas zajęć. Na koniec
zapytała co dziewczyny o tym sądzą.
Nim Solanowej
udało się otworzyć buzię, Sandra przejęła pałeczkę i upijając kolejny łyk
zaczęła mówić.
- Moim zdaniem to przewrażliwienie. Masz w sobie kupę mocy, której nie
jesteś wstanie jeszcze kontrolować. Pewnie po prostu wyobrażasz sobie wszystko
co usłyszysz. Wychwytujesz myśli innych, a być może i sny. Wiesz ilu chłopaków
usycha z tęsknoty za Xboxami czy plejakami? Pewno śnią po nocach o krwawych
rozwalankach, czy jakichś tam misjach RPG. Sama dobrze wiesz ile w naszych
czasach mamy takich gier na rynku.
Ania zamyśliła się
na chwilkę.
- Bo ja wiem. – Odpowiedziała niepewnie. – Nie wyglądało to jak jakaś
gra.
- Przecież wszystkich nie znasz.
Ewelina siedziała
cicho próbując ubrać w słowa te wszystkie buzujące w niej emocje. Widząc
jednak, że libretto Sandry coraz bardziej oddziałują na Anię, postanowiła nie
wypowiadać na głos własnej opinii. Skoro
Ani zwidy wywołane zostały parapsychicznymi zdolnościami, to jak wytłumaczyć
pokręcone sny należące do jej własnego umysłu?
Siedząc na plaży,
popijając wino i zajadając przekąski dziewczyny zupełnie straciły poczucie czasu.
Wraz z upływem trunku rozmawiały na coraz weselsze tematy, a radość jaka z nich
płynęła mogłaby zarazić nie jednego przechodzącego nieopodal człowieka. Był
jednak pewien problem. Miejsce, w którym przysiadły znajdowało się na uboczu i
nikt tędy nie przechodził.
Słońce właśnie
kończyło swą mozolną wędrówkę, chowając się przed wścibskimi oczami za
horyzontem, kiedy przyjaciółki postanowiły wrócić do miasta, a następnie ruszyć
przez portal w drogę powrotną. Nim jednak opuściły swą kryjówkę, Sandra
postanowiła oddalić się na stronę. Wybrała na tę okazję kępkę całkiem wysokiej
trawy znajdującej się przy brzegu jeziora.
Śpiewając pod
nosem jedną ze swoich ulubionych piosenek disco polo, wkroczyła na lekko
wilgotny teren. Podłoże próbowało nawet zassać jej buta z cichym bulgotem,
jednak wykazując się wyjątkową dawką sprytu, udało się jej przeskoczyć na w
miarę stabilną kępkę, na której przykucnęła. Piosnka zamarła na lekko rozchylonych ustach,
kiedy obok swojego odcisku zobaczyła kolejny przedstawiający łapę jakiegoś
psowatego. Może nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie rozmiar jaki sobą prezentował.
Odcisk bowiem był wielkości jej własnej stopy.
- Sandra wszystko ok? – Ewelina nie słysząc swojej przyjaciółki lekko
się zaniepokoiła.
- Taaa. – Odkrzyknęła, ale wcale nie była zbytnio o tym przekonana.
Odwróciła się chcąc
zbadać dokąd szły te „niedźwiedzie ślady”. Powoli, uważając gdzie stawia stopy,
ruszyła przed siebie rozgarniając szuwary. Dosłownie kawałek dalej od
niewielkiej wysepki na której chwilę temu stała, znajdował się wśród traw
wygniecione okrąg, po środku którego spoczywały zmasakrowane, ludzkie zwłoki.
Twarz i ręce oraz kawałek brzucha były jedynie krwawą paciają, zaś nogi leżały
pod nienaturalnym kątem. Wszędzie wokół pełno było posoki i wnętrzności.
Cała krew
momentalnie odpłynęła z twarzy Sandry , a z ust wydobył się dziki wrzask. Nie
patrząc pod nogi wyskoczyła z zarośli i popędziła na złamanie karku prosto na
przyjaciółki.
- Co się stało?! – Zarówno Ewelina jak i Ania stały wyprostowane, gotowe
nieść pomoc.
Sandra nie mogła
wykrztusić z siebie ani słowa. Wciąż stercząc na drżących kolanach pokazywała
palcem zarośla z których właśnie uciekła.
Kiedy Ania już
chciała iść, aby sprawdzić co tam znalazła, niedaleko od plaży rozległo się
donośne wycie.
Każdą z osobna
przeszedł dreszcz, a serca zaczęły walić w przyśpieszonym rytmie. Dziewczyny
nigdy nie słyszały wycia wilków na żywo i dźwięk ten sprawił, że gdzieś w
trzewiach zrodził się prawdziwie pierwotny lęk.
Nie tracąc więcej
czasu byle jak pochowały swoje rzeczy, następnie rozpoczęły ewakuację w
kierunku miasta. W końcu gdzie miałoby być bezpieczniej jeśli nie za murami
cywilizacji?
- Ale się zestrachałyśmy! – Ania widząc coraz bardziej zbliżające się
budowle, nieco się rozluźniła.
- Nooo! - Ewelina również jakoś
tak była spokojniejsza. – Prawie narobiłam w gacie normalnie!
Dziewczyny zaczęły
żartować i tylko Sandra milczała jak zaklęta z wciąż bladą twarzą.
Pierwsze
rozwalające się budowle służące jako chatki rybaków, były oddalone od nich zaledwie
o kilka kroków kiedy nagle tuż pod samymi murami, zupełnie niewiadomo skąd
pojawił się wielki szaro-rudy basior z naderwanym uchem. Był wielkości
średniego kuca co wprawiło wszystkie trzy w osłupienie.
- Nie ruszajcie się. – Ewelina wydała polecenie półgębkiem starając się
zarazem powstrzymać drżenie kolan i szczękanie zębami.
Wilk wydał z
siebie gardłowy pomruk, po czym szczerząc długie jak dłoń zębiska, kłapnął
paszczą i zawył. W oddali odpowiedziało mu wycie jeszcze czterech osobników.
- Dziewczyny. – Ania powoli, nie robiąc gwałtownych ruchów zbliżyła się
do przyjaciółek. – Jedyną szansą na przeżycie jest ucieczka do lasu. Między
drzewami ciężej będzie im nas złapać. Poza tym może będzie jakieś drzewo na
które się wespniemy.
Zarówno Sandra jak
i Ewelina nie mogą wykrztusić z siebie ani słowa, pokiwały zgodnie głowami i
zaczęły się cofać w stronę lasu.
Wilk patrzył na
nie paciorkowymi oczami, zawarczał ponownie, ale nie ruszył się z miejsca.
Czekał bogowie wiedzą jedynie na co, wprawiając zarazem przyjaciółki w jeszcze
gorszy stan zdenerwowania.
-Jeśli wyjdziemy z tego cało, obiecuję, że nigdy więcej nie będę
spożywała alkoholu w plenerze. – Ewelina próbowała dodać sobie otuchy, ale nie
szło jej najlepiej.
Poruszały się niemalże
stopa za stopą, w napięciu i ciszy próbując uciec, jednocześnie nie prowokując
zwierzęcia. Niestety wycie zaczęło znacznie się przybliżać, zaś basior coraz
częściej kłapał paszczą oblizując się zarazem.
W pewnej chwili,
kiedy dziewczyny oddaliły się od potwora na w miarę bezpieczną odległość, Ania
wydała komendę i wszystkie razem puściły się biegiem w stronę lasu. Wpadły w
gęstwinę zarośli nie oglądając się za siebie, gnając co tchu przed siebie. Na
przedzie rozgarniając krzaki i gałęzie mknęła Ania potem Sandra, zaś na końcu zdyszana
Ewelina.
Wycie ucichło jak
cięte nożem. Dziewczyny nie zwalniały jednak mając tą ciszę za złą kartę. Nie
pomyliły się z osądem. Wilcze łapy uderzały o ziemię w dudniącym rytmie
zbliżającej się śmierci. Każda chwila mogła zaważyć nad dalszymi losami
przyjaciółek, dlatego mimo duszności i problemów z oddechem, biegły wciąż do
przodu starając się znaleźć jakieś miejsce do przeczekania.
Słońce prawie
całkowicie zniknęło za horyzontem i początkowa szarówka występująca w lesie,
przemieniła się w czerń osnuwającą każdy krzak i każde drzewo. Kiedy wszystko
wyglądało jak ze starego horroru i nic nie wskazywało na happy end, Sandra
dostrzegła przed sobą rozłożysty dąb otoczony gęstwiną jeżyn.
Przyjaciółki
czołgając się pod drapiącymi niemiłosiernie krzakami, w końcu dotarły do
drzewa. Wilki pojawiły się dokładnie w momencie, gdy Ania jako ostatnia
wspinała się po pniu podsadzając wcześniej przyjaciółki. Ewelina mająca najgorszą
kondycję, padła na jednej z gałęzi i głośno rzężąc próbowała wyrównać oddech.
- Wszyscy cali? – Ania podciągnęła się jeszcze wyżej tak na wszelki
wypadek.
- Zginiemy! – Sandra miała oczy wypełnione łzami. – Bogowie! Nadchodzą!
Rzeczywiście pięć
wilków otoczyło drzewo warcząc, szczerząc zębiska i kłapiąc ogromnymi
paszczami. Jeden z nich o błękitnej
sierści rzucił się w stronę drzewa i niemal od razu tego pożałował. Gęste
krzaki jeżyn mocno poraniły pysk zwierzęcia, który cicho skowycząc wycofał się
na poprzednią pozycję.
- Sandra weź się w garść! – Ania mimo swej bladości zachowała nieco
zdrowego rozsądku. – Postaraj się dotrzeć do nich swoją mocą. Może jakoś na nie
wpłyniesz, albo nie wiem. Zrób coś!
Blondynka otarła
łzy rękawem bluzy, po czym usadowiła się nieco wygodniej i uwolniła swą moc.
Impuls poleciał bezpośrednio do głowy basiora przewodnika, największego z
pośród całej zgrai, o czarnej jak smoła sierści i intensywnie niebieskich
ślepiach.
- To niemożliwe!
- O co chodzi? – Ewelina powoli doszła do siebie i mogła w miarę mówić,
choć jej głos był skrzeczący i cichy.
- Nie mogę wejść do ich umysłów. To tak jakby nie byli zwierzętami.
Gdzieś tam słyszę niby emocje, ale są przez coś tłumione. Może ktoś ich
kontroluje?
- No w sumie nie dziwi mnie, że nie są normalnymi wilkami. – Ania w
końcu znalazła wygodne miejsce i mogła oprzeć się o pień. – Kuce są podobnych
rozmiarów. To jakieś Czarnobylskie mutasy, a nie zwierzęta!
- Ewelina wszystko oki? – Sandra spojrzała na przyjaciółkę, która
powoli wracała do pionu.
- Bywało lepiej. – Czerwonowłosa przetarła paskudne zadrapanie na lewym
policzku, z którego nieustannie wypływała krew. – Macie może chusteczkę i coś
do picia? Zaraz umrę z pragnienia.
Sandra pogrzebała
w torebce, z której wyciągnęła mokre chusteczki, różowy plaster w Kubusia
Puchatka i małą butelkę wody. Uważając,
żeby nie spaść na warczące bestie, podała wszystko przyjaciółce.
Ewelina odebrała
rzeczy i szybko opatrzyła ranę. Wypiła także połowę zawartości butelki oddając
resztę z powrotem.
Dziewczyny
siedziały na drzewie czekając aż wilki zrezygnują. Niestety potwory okrążały
drzewo i pole jeżyn wielokrotnie, wcale nie chcąc się poddać. Warczały i nawet
kiedy całun nocy opadł na nie zupełnie, a ciemność wkoło stała się
nieprzenikniona, przyjaciółki wciąż mogły dostrzec jarzące w mroku ślepia.
Gorzej być nie
mogło, a przynajmniej tak się im zdawało. Pech bowiem wymyślił sobie zupełnie
inną serię zdarzeń. Kiedy kuco-wilki w końcu nieco się oddaliły, a Sandra
przestała wyczuwać ich obecność, Ania zaczęła dziwnie się zachowywać. Z
początku wyglądało jakby zasypiała na siedząco jednak po chwili oprócz kiwania głową w przód i tył zaczęła
coś mamrotać. Dziewczyny widząc jedynie zarys przyjaciółki, próbowały przejść w
jej pobliże jednak wtedy Kruk spadła z drzewa niczym dojrzałą gruszka.
Spanikowane
przyjaciółki od razu rzuciły się jej na ratunek jednak w ciemnościach ciężko
było cokolwiek zobaczyć. Ewelina wygrzebała z kieszeni jakąś zapomnianą, różową
zapalniczkę, którą podpaliła wykonaną na prędce przez Sandrę, pochodnię. Przy
nikłym świetle starały się pomóc Ani, która brocząc krwią z oczu, uszu i nosa
wpadła w konwulsyjne drgawki.
- Weź przekręć ją na pozycję boczną ustaloną! – Sandra trzymając
płomień wydawała komendy, a Ewelina starała się wykonywać polecenia jak
najlepiej umiała. Kiedy po dwudziestu kilku minutach w końcu Ania nieco się
uspokoiła, dziewczyny mogły obetrzeć jej twarz i sprawdzić, czy nie ma jakichś
ran od upadku. Na szczęście ruda spadła na dywan suchych, zeszłorocznych liści
i nie zrobiła sobie poważniejszej krzywdy. Gdyby nie krew cieknąca z każdego
otworu na jej twarzy, ani brak przytomności, wszystko byłoby w jak najlepszym
porządku.
Turos trzymając
kolejną pochodnię, wysyłała w eter coraz to nowsze sondy, aby zobaczyć czy
jakieś zwierzęta nie czają się w pobliżu czekając aż te się odsłonią. Na
szczęście bestie dały za wygraną i wyły teraz już w znacznie dalszej odległości
ścigając zapewne zupełnie inne ofiary.
Ewelina mając
nieco zmysłu technicznego, odnalazła dwa konary i trochę iglastych gałęzi,
które powiązała za pomocą podartej bluzki tworząc tym samym prowizoryczne
nosze. Dziewczyny nie czekając na powrót kuco-wilków, powoli ułożyły na nich
Anię.
- Nie bardzo wiem gdzie jesteśmy. – Sandra zgasiła pochodnie, która
obecnie stwarzała jedynie więcej problemów niż dawała pożytku.
- Na mnie nie patrz o ile patrzysz. Nie wiem gdzie są moje ręce, a co
dopiero z którego kierunku przybiegłyśmy. – Czerwonowłosa pochwyciła przód
noszy i powoli je uniosła. – Weź chwyć po drugiej stronie, będziemy ją ciągnąć inaczej
nie ma sensu. Nie damy rady nieść ją i to jeszcze po ciemku.
Blondynka chwyciła
za drąg po czym z niemałym wysiłkiem pociągnęła. Przyjaciółki ruszyły przed
siebie nie bardzo wiedząc gdzie to „przed” się znajduje.
Błąkając się i co
i rusz obijając o drzewa w końcu natrafiły na przecinkę. Dzięki mniejszej
ilości drzew, a także przeoranemu podłożu, ruszyły nieco śmielej i z większą
werwą. Nieprzytomna Ania przymocowana do „transportera” majaczyła
niezrozumiale.
- Martwię się o nią. – Ewelina korzystając z chwili przerwy dotknęła
rozpalonego czoła przyjaciółki. – To chyba nie jest normalne, nie uważasz?
- Wiem, że nie jest. Ale co my możemy zrobić? Musimy jak najszybciej
dostać się do jakiejś cywilizacji inaczej nie tylko z nią może być źle.
Na dziś byłoby to tyle :) Mamy już 22 chaptersy :P czyż to nie wspaniale? :D Historia nam się rozrasta i pędzi punkt po punkcie ;p po mojej fabule :) Najwyższy czas, aby wziąć się za dodatki :p bo od dłuższego czasu w sumie był niesamowity z tym zastój. Skończył się konkurs na FB powoli kończy IV Konkurs na Świecie Magii Collegium Magicae! Kto jeszcze nie napisał pracy polecam się pośpieszyć :) Wyniki podam już w tą niedzielę to jest 04.08.2013 r. Trzymam za wszystkich kciuki choć prace już przesłane są naprawdę niesamowite :)
Nie trując więcej o zbędnych sprawach pozdrawiam dwie nowe czytelniczki, które rozdział po rozdziale komentują wszystko o czym przeczytają :) Dziękuję Devilla i Methrylis za wasz trud :) Chcę abyście wiedziały, że swoimi komentarzami sprawiłyście mi niesamowitą przyjemność :D Cieplutko pozdrawiam!
No to mamy kolejny cudowny rozdział :D Nareszcie, bo się nie mogłam doczekać :D Mam nadzieję, że Ania wyjdzie z tego czegoś cało! + Fajna muzyczka dodana na koniec ;]
OdpowiedzUsuńHej! :D Miło, że wpadłaś :D Dziękuję od razu za komplement :D Ja też mam nadzieję, że Ani nic się nie stanie. Takie emocje i w ogóle! Ciekawe czym tym razem Sandra będzie próbowała wytłumaczyć takie wydarzenie XD Zobaczymy, zobaczymy ;p
UsuńOuuu... Sandra znalazła truchło! Zawsze się zastanawiałam jakby to było znaleźć trupa... xD
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział pełen wrażeń. Basiory mnie zaintrygowały, mam nadzieję, że jeszcze się pojawią. Klimatyczna muzyczka idealnie wkomponowała się w nastrój panujący w znacznej części rozdziału :P
Czyżby Anię ponownie odwiedziła tajemnicza zjawa? ;> Troszku ją poturbowało. Krew wyciekająca ze wszystkich otworów twarzy? Świetnie wykombinowane, urocza wizja. Ahhh, już widzę jak trafiają na ludzi ciągnąc Anię całą we krwi. No to dopiero by było coś!
Cholera... I co ja teraz będę robić? Że też musiałam to wszystko przeczytać tak szybko! xD I nie ma za co dziękować. Wszystko co magiczne wchłaniam jak gąbka. A jak się przeczyta, to pozostawienie po sobie śladu wydaje mi się być rzeczą najzupełniej logiczną :P To raczej my powinnyśmy podziękować za to, że tworzysz tą historię! ;)
Pozdrawiam i wyczekuję następnego rozdziału pełnego wrażeń ;)
Dziękuję kochanieńka za tyle uwagi i komentarzy. Każdy z nich był wyjątkowy i dawał do myślenia, przez co w głowie mam jeszcze więcej pomysłów. Szkoda, że fabuła została już napisana ;p Tyle bym jeszcze do niej powciskała :D No nic. Teraz czas i pora, abym to ja wzięła się do roboty i dalej pisała :) Może jeszcze dziś wrzucę kolejny rozdział jeśli oczywiście powstanie ;p
UsuńRównież pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki za cały twój wysiłek :) Buźka i do następnego :D
TRUUPYYYYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!!!! <333333333333333333
OdpowiedzUsuń" Zarówno Sandra jak i Ewelina nie mogą wykrztusić z siebie ani słowa, pokiwały zgodnie głowami i zaczęły się cofać w stronę lasu." - a nie 'nie mogły'?
Błękitne wilki? :D Fajnie! :D
KRWAWA ANKA!!!!!! <333 KREWWWWWW!!!! <33333333333
" Na mnie nie patrz o ile patrzysz." - hahahahahahha :D
Ok, odcinek. No więc powiem ci, że to był najlepszy odcinek ever - lepszego jeszcze nie napisałaś!! Jest dużo krwi i trupów, niebezpieczeństwa, ciemności, lasu, strachu i śmierci, czyli tego wszystkiego, co Methrylis najbardziej lubi ^^ Generalnie fakt, że te wilki były takie wielkie nasuwa nam na myśl, że to jakieś mutanty, jak ładnie dziewczyny zauważyły. No i Sandra, która się z nimi... hm, 'nie dogadała' :D No ale może to dlatego, ze przecież dopiero zaczyna oswajać się z tą mocą, więc zapewne gdyby się bardziej, a to bardziej podszkoliła, potrafiłaby złamać tę barierę. Ale nie wiem, to Twoje opowiadanie, nie moje XD No i Anka, cholerynie mnie zaciekawiło, co jej się stało. To znowu pijacka wiedźma, czy ki czort? Albo wpływ tych wilków, bo jak one zniknęły,l ona zaczęła świrować. Problem w rym, że ie opisałaś tego z punktu widzenia Anki tylko reszty :C XD Tak czy siaaak... DANIEL!! SZUKAJ UCZENNIC, A NIE!!
No dobrz, faktycznie, szybko i zleciały te odcinki, choć początkowo liczba mnie prerażała. Okazało się, że opowiadanie jest genialne, więc czyta się tak, że już skończyłam :< Jak to dzisiaj powiedziała moja wredna młodsza siostra, to znaczy taki był dialog między nami podczas zwożenia drzewa do szopy:
"- Madzia, ale wiesz, przy tym drugim rzędzie drzewa zmęczyłam się o wiele mniej niż przy tym pierwszym! - powiedziała Justyna z największym zadowoleniem.
- Justyna, ale ty wiesz, że my dopiero zaczęłyśmy? - spytałam, patrząc na nią jak na ostatniego durnia, czyli jak zwykle.
- Ale przecież zraz skończymy!" :D Podobnie było z opowiadaniem: ledwo zaczęłam, a już skończyłam. To znaczy niezupełnie, bo ono trwaa i trwa. Także faktycznie, weź się bierz za pisanie! No i oczywistość cholernie dziękuję za wyróżnienie, ja też cię nienawidzę <3
Wreszcie napiszę tutaj coś, co zawsze piszę na zakończenie:
czekam na nexta i pozdrawiam! :D
Oh ty wredna wredoto ;p Spoko luz nowe odcinki będą pod koniec przyszłego tygodnia. Dziś wyjeżdżam, więc niestety nie będę miała dostępu do kompa, ale zamierzam pisać dalej w zeszycie. Cieszę się, że ci się spodobało i, że w końcu miałaś czas przeczytać ;p Mówiłam, że zapraszam bo fajne :D Krwi będzie jeszcze dużo i nie raz, ani dwa. Nie zamierzam nikomu odpuścić ;p W końcu to życie, a nie jakaś bajka ;p
UsuńBuziaki i do następnego :D
Przyznam, że do Twojego bloga przyciągnął mnie fakt, że akcja dzieje się w Polsce - raczej niezbyt często spotykane ostatnio. Zaczęłam sobie czytać i proszę: wilki. Bardziej w mój gust to trafić nie mogło ;)Wcześniejsze rozdziały może nadrobię później, choć jest ich całkiem sporo, ale wypadałoby się zorientować w akcji.
OdpowiedzUsuńW jednym miejscu nagle pojawia się czas teraźniejszy zamiast przeszłego ;)
Oby nie zabrakło Ci chęci i samozaparcia, weny, weny!
A dziękuję za miłe słowa, mam nadzieje, że zostaniesz ze mną na dłużej, a moja historia mocno cię wciągnie. Przyznam, że byłam na 6 dniowym urlopie i sporo pisałam. Niestety na kartce, bo żyłam w głuszy, ale co napisane to mam. Niebawem pojawią się kolejne posty pełne akcji więc zapraszam. W świecie magii możesz znaleźć zakładkę ze streszczeniami, które (jeśli komuś nie chce się czytać) pomogą zorientować się w sytuacji. Serdecznie pozdrawiam :)
UsuńWilczek! Intrygujesz mnie, naprawdę. Nie zaglądałam tu dosyć dawno i dopiero teraz nadrobiłam braki. Nie wiem jak bardzo maż wyrobioną wyobraźnie żeby takie cuda pisać. A tak w ogóle, to postać Eweliny na szablonie wygląda niesamowicie.
OdpowiedzUsuńCieszę się kochanieńka, że w końcu do mnie trafiłaś :D Mam nadzieję, że tym razem na dłużej. Szablon wykonała kochana Jill i dzięki temu wygląda cudnie i tak magicznie :D Ja bym tak nie potrafiła :p
UsuńDo zobaczenia przy następnej notce :D
No i koniec. No i co teraz pocznę ja się pytam? Co? Nie mogę doczekać się 23 rozdziału i mam nadzieję, że 24 będzie genialny (to moja ulubiona liczba xd). Z resztą co ja się oszukuję, wszystko jest genialne.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award, więcej tutaj: http://kotori-katsu.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html
OdpowiedzUsuń