wtorek, 27 sierpnia 2013

Chapter 25

                Kiedy dziewczyny obściskiwały się w uściskach radości i ulgi, do chatynki weszła właścicielka. Zadowolona z przebudzenia Ani, przyrządziła śniadanie (okropną kaszę manną posłodzoną odrobiną miodu) po czym ubrała się i była gotowa do wymarszu. Dziewczyny podziękowały za opiekę, pomogły uprzątnąć obejście i gdy pierwsze promienie słońca zaczęły ogrzewać gdzieniegdzie pożółkłą trawę, cała czwórka ruszyła w stronę portalu.
                Jakie było wielkie zdziwienie dziewczyn kiedy okazało się, że Fanny mieszka dosłownie o rzut beretem od kamiennego kręgu, który wciąż emanował delikatną zieloną poświatą.
- Jesteśmy na miejscu. – Staruszka przysiadła na jednym z głazów leżących w pobliżu. Szybki marsz nieco ją zmęczył.
- Jeszcze raz bardzo dziękujemy! – Ewelina uścisnęła kobietę i dopiero po chwili zrozumiała, że mogła zachować się niestosownie. Na szczęście Fanny odwzajemniła uścisk i nawet poklepała ją po ramieniu. Zadowolona i uśmiechnięta od ucha do ucha stanęła z boku, aby i pozostałe mogły się pożegnać.
                Kiedy w końcu wszyscy wymienili przyjazne uściski, dziewczyny przeszły portalem na teren szkoły. Gdy będąc po drugiej stronie opuściły krąg, kamienie zbladły i wydawały się być zwykłymi głazami jakich w Świecie Techniki można było znaleźć setki po lasach czy bagniskach.
- Mam dość przygód jak na jeden rok. – Sandra przeciągnęła się tak, że aż pozostałe usłyszały trzeszczenie kości. – Idę do łóżka i nie ma takiej siły, która by mnie z niego wyciągnęła przed obiadem.
- Ja chcę do wanny! – Ewelina ziewnęła przeciągle.
- A ja bym coś zjadła. Nie chcę narzekać, ale ta śniadaniowa paćka zupełnie nie była w moim guście.
                Przyjaciółki w o niebo lepszych nastrojach powędrowały prosto do szkoły. Na całe szczęście most zwodzony był opuszczony już od samego świtu i dziewczyny mogły zakraść się na dziedziniec zupełnie niezauważone. Pożegnawszy się każda ruszyła w swoją stronę, starając się jak najszybciej trafić do dormitoriów.
                Ewelina zapięła pożyczoną od Ani bluzę, po czym cichcem zaczęła przemykać między kolumnami. Kiedy drzwi wejściowe do wieży pomarańczowej były tuż, tuż na wyciągnięcie ręki, usłyszała za plecami ciche pochrząkiwanie. Obawiając się najgorszego (w postaci rektorki, albo coś w tym guście) odwróciła się powoli, marszcząc czoło. Serce waliło jak oszalałe kiedy jej wzrok padł na nikogo innego jak na…
- Daniel?! – Powiedziała nieco głośniej niż zamierzała. Głos potoczył się echem po korytarzu.
                Ten nic nie powiedział. Przywdziewając na twarz grobową minę, kazał jej iść za sobą.
                Solanowa chcąc nie chcąc powlokła się za mężczyzną, domyślając się iż konsekwencje ich wypadu mogą być dużo większe niż się spodziewała. Czy tylko ona musiała mieć takiego farta?
                Czarnowłosy poprowadził Ewelinę prosto do niewielkiego  pokoiku na parterze, które robiło za jego biuro. Niedbałym gestem wskazał jedno z krzeseł i kiedy w końcu na nim zasiadła, sam zajął swoje miejsce za biurkiem.
                Przez chwilę siedzieli pogrążeni w ciszy i kiedy, po czole Eweliny zaczęły spływać krople potu, a usta dygotać ze zdenerwowania, wypuścił wstrzymywane w płucach powietrze i powiedział:
- Nie wracanie do zamku na noc już przy pierwszym wyjściu nie należy do najmądrzejszych.
                Schylił się i po chwili wyciągnął z szuflady kawałek papieru, który następnie zaczął drzeć na małe kawałeczki.
- Już myślałem, że będę musiał składać raport o waszym zaginięciu. Nie zameldowałyście się w żadnej z gospód, co robiłyście przez całą noc?
                Ewelina przełknęła głośno ślinę i przygryzła wargę po czym zaczęła intensywnie myśleć co byłoby odpowiednim kłamstwem na tą okoliczność. O tym, że zadecydowała milczeć na temat kuco-wilków, wiedziała nim jeszcze przekroczyła próg pokoju Daniela.
- Yyyy… - Odpowiedź wskoczyła do jej głowy tak nagle, że aż delikatnie podskoczyła na fotelu. – Troszkę przesadziłyśmy ze świętowaniem i posnęłyśmy w rybackiej chatce. Wiesz było tam strasznie przytulnie i było palenisko to żeśmy rozpaliły i w ogóle. – Ewelina miała tylko nadzieję, że chatki w tym świecie wyglądają choć trochę tak jak opowiadał jej kiedyś dziadek.
                Oczy Daniela dziwnie się zwęziły, a ciało wyraźnie napięło.
- Po prostu zasnęłyście po świętowaniu? – Wwiercał dziury w ciele czerwonowłosej tak, że niemalże to czuła. – I nic się dziwnego nie działo? Jesteś pewna?
- Tak. – Ewelina posłała na koniec głupkowaty uśmiech, który miał kryć całe przerażenie, które wypłynęło na samo wspomnienie poprzedniego wieczoru.
                Daniel zapadł się w fotel nieco rozluźniony.
- Proponowałbym, abyście nie szarżowały tak bardzo. – Pokrzepiający uśmiech, który wykwitł na jego twarzy chwilę później przekonał Solanową, że tym razem kłamstwo przeszło gładko.
- Przepraszamy.
- Możesz już iść. Z pewnością jesteś zmęczona. – Daniel podniósł się i odprowadził ją do drzwi.
- Tak, ale czy nie będzie żadnych konsekwencji? – Zadając tak durne pytanie, sama w duchu się skarciła, ale było już za późno. Raz wypowiedziane słowa nie daje się cofnąć.
- O! – Zawołał jakby właśnie sobie o czymś przypomniał. – Dobrze, że o tym mówisz! – Klasnął uradowany w dłoni. – Miałem mieć dziś po południu dyżur w stajniach, ale skoro chcesz konsekwencji, proponuję abyś go ode mnie przejęła.
                Ewelina wybałuszyła oczy.
- Ale ja nigdy nie byłam w stajniach! – Zaprotestowała.
- No to będziesz miała okazję zbadać je dogłębnie. Wypucujesz boks Nightmare'a.
                Kiedy Daniel chciał nacisnąć klamkę, ktoś zapukał od drugiej strony. Dłużej się nie zastanawiając, mężczyzna otworzył wrota.
                Na korytarzu stała wysoka blondynka ze zmęczonym wyrazem twarzy. Ewelina aż się zachłystnęła. Dziewczyna była przepiękna. Smukła, pociągła twarz, duże szare oczy i różane usta tak idealnie ze sobą współgrały, że Solanowa dałaby sobie rękę uciąć idąc o zakład, że ma oto przed sobą elfkę. Czarny t-shirt, rurki włożone w turkusowe trampki i tegoż samego koloru rozpięta koszula świetnie na niej leżały.
- Przyszłam jak kazałeś. – Głos dziewczyny był równie miły dla ucha, jak jej wygląd dla oka.
- O świetnie, że jesteś Madziu. – Daniel wciągnął nowo przybyłą do środka. – Od kiedy to jesteś blondynką? – Zapytał biorąc w dłoń kilka złotych kosmyków.
- Odkąd przegrałam zakład z twoim bratem. Miałam do wyboru to, lub różowy. Z dwojga złego wolę być brana za głupiutką blondynkę niż…. Brrrr…. Na samą myśl przechodzą mnie ciarki.
                Ewelina wpatrywała się w Daniela i dziewczynę zastanawiając się nad ich komitywą. Marszcząc czoło próbowała rozkminić o co chodzi w tym maślanym spojrzeniu Daniela jednak nic nie przychodziło jej do głowy.
- Ekhę, to ja może pójdę i przekażę pozostałym informację o karze?
- Nie trzeba. Tym razem dyżur będziesz pełniła sama.
- Co?!
- Cóż pozostałych nie złapałem, więc teoretycznie mogę uznać, że nie wiem o ich nieobecności podczas balu.
                Solanowa milczała krzycząc wewnętrznie na niesprawiedliwość i wyjątkowego pecha, który kroczy za nią krok w krok.
- Jesteś okrutny! – Blondynka niespodziewanie stanęła w obronie czerwonowłosej.
- Madziu nie mieszaj się w sprawy moich podopiecznych. Dziewczyna zaszalała i musi odpracować, a także nauczyć się lepiej i sprawniej uciekać przed odpowiedzialnością. – Przyjaźnie poklepał Ewelinę po ramieniu, po czym delikatnie wypchnął ją na zewnątrz. – Wybacz, ale muszę rozprawić się z pewną nadpobudliwą trzecioroczną, tak Madziu.
- Uhhh! Ja ci dam nadpobudliwą! – Zaśmiała się radośnie wchodząc głębiej.
                Ewelina ruszyła do pokoju tuż po tym jak Daniel zamknął drzwi. No bo i po co miała pod nimi wystawać? Sama wpędziła się w popołudniowe sprzątanie i czyszczenie boksu Nightmare'a czymkolwiek by nie był. Miała jednak cichą nadzieję, że nie chodzi o żadnego byka i jego mieszkanko.
- Czy w stajniach trzymają krowy i ich pochodne? – Pytając samą siebie, w końcu doczłapała do pokoju. Szybko rozebrała się i przebrała w piżamę po czym ruszyła prosto do łóżka.
                Zasnęła nim głowa na dobre zapadła się w pierzastej poduszce.

***

- O kurcze! Ale piękna!
                Ze snu wyrwały Ewelinę głośne ‘ohy’ i ‘ahy’ współlokatorek. Przecierając zaspane oczy wyczłapała do wspólnego pokoju, aby przekonać się co do jasnej anieli się wydarzyło.
                Po środku pokoju walały się tysiące toreb i torebek, a raczej sakw i innych tego typu rzeczy. Bliźniaczki, Zuzanna, a nawet Paulina siedziały pośród tego bajzlu i pokazywały sobie zakupione na targu drobiaszczki. Ewelina była szczerze zdziwiona, że nawet blondyna dość złowrogo do wszystkich nastawiona, uczestniczyła w tym babskim rytuale.
- A widzieliście mój nowy wspomagacz? – Zuzanna wyciągnęła piękny, srebrny amulet o niezwykle kunsztownym zdobieniu z drogich szlachetnych i półszlachetnych kamieni.
                Solanowej szczęka opadła na sam dół. Szybko zerknęła na swój wiszący wciąż na szyi. Choć dnia poprzedniego wydawał się niesamowicie piękny ze swoimi filigranowymi zdobieniami, przy wspomagaczu Zuzy po prostu wymiękał. Widać było, że był już używany. Srebro było poszarzałe i nie lśniło tak jak u współlokatorki.
- Jest niesamowity! – Paulina wzięła wspomagacz w dłonie. – Wydaje się taki ciężki, a w dłoni nic nie waży. Ojejku jak się pięknie mieni!
                Amulet rzeczywiście świecił delikatnie w dłoniach czekoladowłosej.
- Naładowałam go już trochę swoją mocą. Sprzedawca mówił, że kamienie idealnie kumulują energię. Jakbym całkiem się wyprała z mocy, zawsze mogę skorzystać z tej wcześniej tu skumulowanej. Fajnie nie?
- No pewnie. – Paulina oddała amulet właścicielce.
- Tata powiedział,  że powinnam wybrać sobie najlepszy wspomagacz jaki tylko będę mogła znaleźć i go sobie kupić. Stwierdził, że to zamiast samochodu, który tu i tak pewnie by mi się nie przydał. – Wszystkie zachichotały radośnie.
- A co wy kupiłyście? – Tu zwróciła się do bliźniaczek. – Wasze wczorajsze kreacje były obłędne!
                Nikt nie zauważył opartej o framugę od dłuższego czasu, Eweliny.
- Wyglądałyście nieziemsko! – Podsumowała Zuzanna.
- To jeszcze nic. – Zora wyciągnęła jedno z pudełek i je otworzyła. Na dnie leżała przepiękna nowiuteńka torebka i buty idealnie do niej pasujące. – Normalnie za pół ceny. Będzie nie całe czterysta. No obłęd!
                Amelia uśmiechała się radośnie wyciągając swoje zakupy i patrząc na te należące do jej siostry. Wszystkie były niezwykle podekscytowane i zaraz po chwaleniu się nowymi rzeczami, przeszły do wspólnego obgadywania balu powitalnego.
                Ewelinę ścisnęło w żołądku. Czuła, że odstaje od współlokatorek, a zakupy przypomniały jej dlaczego. Nie miała kasy. Spłukana mogła sobie pomarzyć o tak wspaniałych rzeczach jakie sprawiły sobie dziewczyny.
                Wciąż niezauważona wycofała się do pokoju i opadła na łóżko. Walcząc ze łzami wciąż napływającymi do oczu, starała się skupić na czymś zupełnie innym.
                Przyszła pora obiadu i wszystkie wciąż śmiejąc się i gadając o balu, ruszyły do stołówki. Nikt nie zapukał do Solanowej za co była wyjątkowo wdzięczna. Kiedy tylko rozmowy ucichły, czerwono włosa wzięła czyste ubranie i poszła się wykąpać. Świeża i pachnąca z wciąż mokrymi włosami ruszyła na stołówkę.
                Ani i Sandry nigdzie nie było, a widząc skupisko kolejnych dziewczyn chwalących się nowymi drobiazgami w postaci bransoletek, amuletów czy różdżek, zrezygnowała z posiłku. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, pozwoliła by nogi same ją niosły.

                Przemierzając coraz to nowsze korytarze i mijając tłumy rozradowanych studentów w końcu trafiła przed bibliotekę. Długo się nad tym nie zastanawiając weszła do środka.


                To się nazywa prędkość światła co?! Nie minęło kilka dni, a tu mam już dla was następny chapterek :) Dla tych co zamierzają bloga przeczytać, może zdawać się, że jest tego dużo, ale... nie, nie ma ale :D Collegium Magicae osiągnęło rozmiar 85 stron w Wordzie :] Czuję się taka dumna :P To moje drugie co do wielkości dzieło o takich gabarytach. Pierwsze nie dobrnęło do końca, więc mam nadzieję, że przynajmniej z tym mi się uda :p
                Za nim przejdę do drobniejszych ogłoszeń, chciałam wszystkim czytającym i komentującym serdecznie podziękować! Jesteście naprawdę niesamowici :) Gdyby nie wy, nie wiem czy miałabym tyle zapału XD Oh! Aż mi się łezka w oku kręci! 
                 Jeśli jeszcze nie zdążyliście polubić Collegium Magicae na Facebooku :) Serdecznie do tego namawiam! Wszystkie bierzące informacje wrzucam na ścianę :) Dzięki temu mam z wami lepszy kontakt :p No i zawsze odpowiedzieć na jakieś pytania mogę, nieprawdaż?
                 Na dziś to będzie tyle :) Co do kolejnego postu nie wiem dokładnie kiedy (nie jest jeszcze nawet zaczęty), ale być może (jeśli wen wciąż będzie ze mną) powstanie do końca tygodnia :) Więc cieszcie się tym nie poprawionym powyżej i uzbrójcie się w cierpliwość czekając na 26 :)
                 Buziaki i do następnego!!! 

20 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Fajny rozdział.
    Mam tylko pytanie, czy blondynka Madzia została opisana w zakładce "Bohaterowie"? Bo wydaje mi się, że nadal zapominasz uzupełnić niektórych działów. ]:->
    Aha, i nie zapominaj o streszczeniu rozdziałów XX-XXV.
    Na zachętę dostajesz Ciasteczko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już zauważyłaś w komentarzu poniżej, Madzia jest dodana XD Jak możesz przeczytać powyżej "prace nad zakładkami wciąż trwają". Dobrze wiesz, że nie mam czasu na wszystko na raz ;p Jak piszę to zakładki leżą XD Więc albo szybsze pisanie i powolne dodawanie dodatków (z których suma summarum niewielu korzysta), albo szybkie uzupełnienie zakładek i rozdziały z rzadka ;p No się nie rozdwoję XD
      Dziękuję za ciasteczko :D Tak, tak pamiętam o streszczeniu ;p Już się za nie biorę XD

      Usuń
  2. Ach, druga...! :)
    Madzia została dodana. I see.
    Ale reszta zgrai nie została jeszcze uzupełniona. Drugie Ciasteczko dostaniesz, jak uzupełnisz resztę bohaterów. ]:->
    Jeżeli miałabym się przyczepiać, to Nightmer → Nightmare. Chyba że ci wisi taki błąd, czy może to celowo jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszyscy bohaterowie wymieniani przeze mnie będą dodawani. Czasami będą pojawiać się tacy bez opisów jak grupa nieobdarzonych ;p Poza tym do końca tygodnie chcę dodać wszystkie uzupełnione ankiety. Powinno mi się to udać, zwłaszcza, że w sobotę siedzę w pracy no i posprzątałam biurko dzięki czemu łatwiej rozłożyć mi wszystkie śmietki dotyczące ankiet ;p A jest tego całkiem sporo.
      Nightmer nie był celowy XD zwykły błąd ;p Zaraz go poprawię :D

      Usuń
  3. "kaszę manną" - a nie 'kasze mannę'? xD
    DAAAAAAANIEEEEEEEEEEEEEL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! NAREEEEEEEEEEESZCIEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!! JAK JAAA ZA NIM TĘSKNIŁAAAAAAM!!!!!
    "czerwono włosa" - 'czerwonowłosa' c:
    No dobrz, komentowanie. Oczywiste, że Daniel musiał ją przyłapać, w końcu to jej opiekun - JEJ, nie Sandy i Anki. W sumie spodziewałam się kilku innych rzeczy, mianowicie że Daniel będzie bardziej wściekły (choć przecież on jest taki super, więc nie może być zuy <3) no i że trochę dłużej będzie się opierał jej kłamstwom, tymczasem szybko łyknął jej historyjkę xD A właśnie! Danielek to dość istotna postać, takie mam wrażenie (i nadzieje i żądanie!), więc to raczej kwestia czasu, aż się dowie, nie? No do po pierwsze, skoro już na samym początku ich pobytu dzieje się z dziewczynami tyle dziwnych rzeczy (no, może prócz Sandry, ale to zapewne tylko kwestia czasu), to ktoś wreszcie musi to zauważyć! A i dziewczyny muszą dostrzec, że Daniel jest osobą godną zaufania i chętnie im pomoże, co więcej, będzie chciał pomóc. To znaczy Ewelka już chyba powoli to wie, a w sumie to jeszcze nie, bo natychmiast zadecydowała, że nie powie mu prawdy. A szkoda, choć naturalnie rozumiem twoją (twoją!, jako autorki, a nie bohaterki) decyzję, bo przecież powoli powoli, prawda? ;) No a poza tym podejrzewam, że w pewnym momencie pojawi się taki krytyczny moment, kiedy one najzwyczajniej w świecie będą musiały poprosić kogoś starszego o pomoc. I nie będzie to babcia ani kot z limonką na łbie, tylko właśnie Daniel :3 Mam taką nadzieję przynajmniej.
    Dobrze, dalej. Pewnie troszkę cię to zaskoczy, ale chyba polubiłam Madzię :D Tylko podejrzewam, że Daniel, by ją wkurzyć, będzie do niej mówił Magdalena, a ona baaaarzdzo tego ie lubi (taka tam sugestia :D). Nie no, elfia uroda, poczucie humoru... i to, ze Daniel robi do niej maślane oczka!!!! <333 Achh.... <3 Tak się zastanawiam: mówiłam ci już, że cię kocham? :D
    Eee tam, stajnie nie są złe. Pozna koniiikiiii ^^ A to bardzo szlachetne stworzenia. Jeszcze je polubi, jestem tego pewna i wówczas i się okaże, że jeszcze podziękuje opiekunowi za tę karę. A ten... właśnie, co z kasą? Biedna Ewelka, czuje się zagubiona, odstająca od reszty... Jeszcze na początku byłam pewna, że ktoś zauważy, że jest taka cicha i smutna, potem miałam nadzieję, że ktoś to w końcu dostrzeże, ale nic. Łech :< A po co ona poszła do biblioteki? ;> Założę się, że ta wyprawa wiele jej pomoże. Poza tym ja nie wierzę w przypadki: na pewno nogi ją am poniosły nie bez powodu. No dobrz, to tyle ode mnie. Choć w sumie nie, bo pewnie jeszcze wygadam ci się na gadu. Pisz szybciuteńko kolejnego rozdziała, bo ja tak cholernie nie mogę się doczekać, co będzie dalej, że ty kobito pojęcia nie masz! Pozdrawiam cieplutko! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanieńka jak zwykle nie zawiodłaś mnie ze swoim cudnym komentarzem :D Cieszę się, że wciąż mnie nawiedzasz dzięki czemu mam chęć i mnóstwo pomysłów do pisania :D Dzięki ci wielkie za to!
      Co do Danielka to niestety się mylisz. Pewnie teraz rozkminiasz z czym to się pomyliłaś. Czy z tym, że jest wspaniały i będzie odgrywał ważną rolę w całej mej historii, czy też z tym, że dziewczyny niebawem mu zaufają? Tak naprawdę to chodzi mi o fragment mówiący o Danielu jako opiekunie Eweliny. Błąd. Niestety obawiam się, że pomyliłaś Daniela z Robertem, który to jest opiekunem wieży pomarańczowej. Daniel jest opiekunem całego roku :p
      Zaś co się tyczy pozostałych niejasności to niestety nic nie powiem :D No może mogę dodać, że owszem ma w moim opowiadaniu całkiem dużą rolę do odegrania. :P Ale wszystko z czasem.
      Wiem, że stajnie nie są złe. Moim ukochanym zwierzęciem jest własnie koń :) Sama jeździłam przez wiele lat, więc zamierzam poświęcić troszkę czasu tym stworzeniom. Ale skoro ja je kocham to Ewelina pewnie niekoniecznie XD Jakaś równowaga być musi, no nie?
      Biblioteka to miejsce gdzie wiele tajemnic może zostać rozwiązanych. O czym z pewnością również z czasem napiszę :p
      Co do kolejnego rozdziału to już jestem dzięki tobie i innym komentującym, w połowie :) Jeszcze troszkę i będzie gotowy :p No cóż... nie szablonuje puki co, to przynajmniej piszę jak szalona :D Eh! Kochany Inferno siedzi przy mnie i mi pomaga.
      Również cieplutko pozdrawiam kochanieńka i jeszcze raz dzięks za komcia :*

      Usuń
    2. A, o, Robert, faktycznie, zapomniałam o nim. OOOJ TAM, ja mam Daniela w głowie :D Przez ciebie jakoś tak bardzo polubiłam to imię :3 A co do reszty, co to ty tu to napisałaś, to nic nowego się nie dowiedziałam, bo na żadne pytanie mi nie odpowiedziałaś i tylko podsyciłaś moje podejrzenia. Uwierz mi, że tak jak trwam przy Zaczarowanych, tak będę trwała tu, Amen,

      Usuń
    3. Wszak oto właśnie chodzi, czyż nie :D Trzeba podsycać ciekawość czytelników, wodzić ich za nosy, dawać i pół prawdy najlepsze zostawiając na koniec :) Gdybym nie zaskakiwała znudziłabyś się moją historią i co ja bym wtedy poczęła?
      Cieszę się czytając takie zapewnienia :) Nawet nie wiesz jak mi się mordka na samą myśl uśmiecha. Odpalam worda i ruszam do boju! Go! Go! Rowi rusza do boju!

      Usuń
  4. Daniel nie był tak wściekły jak mogłabym się spodziewać. Był jakoś tak opanowany, aż zbyt opanowany. No, i Ewelinę trzeba nauczyć żeby czasami się nie odzywała, bo pakuje się w kłopoty! Gdyby nic nie powiedziała, to obeszłoby się bez kary, a tak zaliczy zwiedzanie stajni za darmo. ^^ No, ale gdyby Ewelina nie miała tego talentu do różnych kłopotów większych i mniejszych, to straciłaby trochę swojego uroku.
    Biedna Ewelina nie ma forsy i pewnie czuje się przez to okropnie, ale myślę, że coś na to wymyśli. W końcu, razem z dziewczynami, ma masę pomysłów, to i w tej sprawie sobie poradzi. ^^

    No i przeczytałam komentarz Meth i ja CHCĘ kota z limonką na głowie!
    Pozdrawiam i czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Lilith za wiarę w pomysłowość Ewelisi XD Masz rację, szansa na zdobycie nieco grosza pojawi się zapewne całkiem szybko :) W końcu to właśnie przez pracę będą dziać się różne różności ;p
      Oh jak ja bym chciała wam zdradzić normalnie tyle fajnych rzeczy jakie wymyśliłam, ale nic to w sekrecie pod kluczem trzymać muszę :D Nie zdradzę bo mnie zostawicie :p
      Bombardier pieszczotliwie zwany Bon-Bon będzie już niebawem :D Wszak wątek komedyjny zawsze musi się pojawić kiedy zbyt sucho w tekście :p
      Tak więc dziękuję kochanieńka za zacny komentarz i biegnę pisać dalej :D MuA!

      Usuń
    2. Bon-Bon <3 Szczerzę się jak głupia. Kot ma piękne imię:D
      Eweliś musi być pomysłowa, bo w końcu jak sie przeżywa tyle przygód, to trzeba mieć mnóstwo pomysłów żeby jakoś wybrnąć z kłopotów - ja coś o tym wiem!
      Oj tam, mogłabyś mi coś zdradzić, bo ja tu już teorie spiskowe tworzę XD
      Pisz, pisz, pisz! Ja muszę wiedzieć co dalej XD

      Usuń
    3. Takie cukierki chyba były no nie? Bo skąd inaczej wytłumaczyć takie nazwy plątające się po moim czerepie ;p
      Co do Eweliny to masz rację. Pomysłowość ważna rzecz inaczej człowiek stoi w miejscu, a życie po prostu przepływa obok.
      Naprawdę chciałabym odsłonić to i owo, ale nie mogę ;p Jako początkująca pisarka muszę się nauczyć bronić swych sekretów i pomysłów by dozować je z rozsądkiem ;D
      Piszę, piszę :D

      Usuń
  5. Mówcie co chcecie, ja i tak nie jestem przekonana co do babuleńki! Nie, nie, i po tysiąckroć nie. Już ja widzę jak po kryjomu przygotowuje trucizny i testuje na... W sumie wolę nie wiedzieć na czym. No nic.
    Oczywiście, tylko Ewelina musiała oberwać. Tego można się było spodziewać ;D Niemniej akcja rozbawiła.
    Zastanawiałam się, czy powie mu prawdę. No cóż, można było się spodziewać, że tego nie zrobi. W końcu i tak pewnie się dowie, tylko co wtedy? To taka troszkę typowa i popierdzielona logika: kłamiesz w nadziei, że dana osoba nigdy nie odkryje prawdy, choć cichy głosik szepcze że to przecież niemożliwe, a wtedy kara będzie o wiele gorsza. Ale i tak się kłamie! Ciekawe, ile osób tak robi. Pewnie sporo.
    Zaskakująco łatwo jej uwierzył. Mam takie nieodparte wrażenie, że mimo wszystko coś tam podejrzewa - na głupiego nie wygląda, a chyba tylko idiota nie wychwyciłby tego, że nie do końca mówi prawdę. Jak dotąd Ewelina nie uchodziła mi za dobrą kłamczuchę, chociaż mogę się mylić. I jakby na to nie spojrzeć - skoro babunia jest taka cudowna i wspaniała powinna się skontaktować z kimś ze szkoły, no nie?
    Ciekawe na cóż natknie się w stajni. Wierzchowca? A może jakiegoś uroczego magicznego mutanta? ;>
    Biblioteka! I już mi się podoba. Stare książki pełne tajemnic. Ciekawe, cóż takiego odkryje... Coś chyba musi, prawda? A może utnie sobie z bibliotekarzem rozmowę na temat książki którą dostała przy pierwszej wizycie... Jakby na to nie spojrzeć, Ania i Sandra dostały coś adekwatnego do ich zdolności, a Ewelina "Historię Świata Magii", o ile dobrze pamiętam. Niewątpliwie ma to jakieś znaczenie. Żądam odpowiedzi jak najszybciej! Chociaż mam wrażenie, że najpierw pojawi się jeszcze więcej pytań.
    No i potańcówka! Ahhh, jestem ciekawa jak będzie wyglądała. No i co wywinie Ewelina tym razem :D Mam takie dziwne wrażenie, że coś dziać się będzie musiało - inaczej byłoby nieco nudno... Tak jakoś się cicho zrobiło o tajemniczym znajomym Eweliny. Obrzuciła go kurczakiem i słuch po nim zaginął! xD
    Koniec ględzenia. Pisz, pisz! Szybko! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę cię zmartwić, bo potańcówka już była :p Odbywała się w czasie kiedy Ewelina z przyjaciółkami ganiały się po lesie z kuco-wilkami. Coś ty się tej babci uczepiła no ;p Babcia jest w porządku! Normalnie jak tak dalej będziesz się jej trzymać to zrobię ci na przekór i okaże się świętym Mikołajem ;p
      Oczywiście, że biblioteka to magiczne miejsce :D a jakie by mogło być, skoro jestem wielbicielką książek :] Nawet w szarej rzeczywistości miejsca przepełnione woluminami są po prostu magiczne :D Wejdź do któregoś z antykwariatów to poczujesz MOOOOOOOOC!
      Ewelina ma talent wpadania w kłopoty po mnie :p Odziedziczyła tą umiejętność w niezwykle szerokim stopniu ;p
      Co spotka ją w stajni będzie wiadome już po następnej notce. Na którą niebawem będę zapraszać :D
      Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  6. Czaptersio, yay! ^_^ Szkoda, że panny przegapiły potańcówkę, ale "wstawka atlantycka" mi wynagrodziła niedobór śliczności. A propos, nie wiem jak Ewcia to przeżyje, bo ja to bym się chyba załamała, gdyby było tyle pięknych i magicznych do tego różności do kupienia, a ja bym bez kasy została licho wie jakim cudem. Stajnia... Wróżę jeden z Ewelinkowych jatomampechów, troszkę siniaków i sporo brudu, auć! :D Tylko imię Nightmare'a mi nie podpasowało, bo po ingliszu. Wybaczyłabym, gdyby był klaczą, wszak klacz to mare ;) Ale zaczynam offtopować. Straszniem ciekawa co w bibliotece stanie się, niech moc będzie z Ewel. I ciekawam, co Paulinka sobie kupiła... Znając ją, pewnie masę nieprzydatnych błyskotek, albo nic ;) Wątek Ani mnie zastanawia generalnie, ale to jest świetne w CMie, że jest wielowątkowy i żadny z bohaterów nie jest bez znaczenia dla historii. Bo to jest qrka powieść, a nie opko, no!
    Buziaki ślę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapitanie Liściu twoje komentarze zawsze sprawiają, że się cieszę do ekranu :) Jesteś ze mną od samego początku i miło słyszeć, że jeszcze cię nie zanudziłam, a wręcz odwrotnie, że wciąż cię czymś zaskakuje.
      Imię dla cusia wybrałam takie, ponieważ mam do niego sentyment i zawsze pojawia się w moich opowiadaniach lub jak ty to nazwałaś :p powieściach :D
      Dziękuję za komcia :* i do następnego :D

      Usuń
  7. Avia jest straszną istotą... Kazała Ci tyle czekać na komentarz....
    Niedobra Avia, zła Avia....

    Cieszmy się i radujmy! Matko kochana ile obściskiwania jest tym rozdziale...
    Przepraszam bardzo! Ale co ty masz do kaszy manny? Przecież to jest bardzo dobre! Jedno z ulubionych dań Avii! Obok naleśników, racuchów i rogalików i oczywiście wszystko własnej roboty :D bo jak ja se nie zrobię to nikt mi nie zrobi, a jeszcze mi dzidy wszystko zjadają, muszę robić poczwórne porcje, bo przecież jak gromadka się zbierze to minuta i nic nie ma! Ale może o tym kiedy indziej...

    Ach... Biedna Ewelinka, ta to ma pecha... Choć w sumie jak wziąć sprawę pod lupę to nie jest tak źle, mógł ktoś gorszy ją złapać. Dobrze, że to tylko Daniel. Bo Daniel to porządna istotka. ...a także nauczyć się lepiej i sprawniej uciekać przed odpowiedzialnością - lubię takie typy nauczycieli. Naprawdę. Zawsze pozwalali mi zabijać, doprowadzać do porządku - dać w pysk, na lekcji.... Tylko było ich kilka... Niestety.

    OOOOOOOOOOOOOO! Pojawiła się elficka Meth!
    WOOOOOOOOOOOOOOHOOOOOOOOOOOOO!
    Magda - obrońca biednych pierwszorocznych!
    Ciekawa sytuacja z tym blondem. Śmiesznie by było gdyby miała róż. :D
    Ojejku, jejku, ale żeby tak się pytać o karę? A w życiu, potulnie się siedzi i jak mówią wyjść to się wychodzi. :)

    Taka smutna historia z tymi piedołami i kasą... Nie będę tego komentować...


    Aaa gdzie moja teoria spiskowa?
    Jestem lekko zawiedziona, że żadnej nie ma... :(

    Mówi się trudno i idzie się dalej! Także ten teges - czekam na moje teorie spiskowe !
    I dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana jak to gdzie teorie spiskowe? A Daniel? Może on zgrywa tylko takiego porządnego, a tak naprawdę jest wcieleniem zła, które chce omamić biedną Ewelinę? Albo, albo Nightmare to krwiożerca bestia, która zjada studentów, a ten chcąc się pozbyć Solanowej wysyła ją na niby niewinne sprzątanie boksu?
      Sama zobacz ile może być pomysłów ;p Tak, tak :D Meth się nam pojawiła i zrobiła swe entre :D Wydaje się miła, ale może i ona jest zuaaaaaaaaa? Kto to może wiedzieć ;p
      Smutna rzeczywistość... Brak kaski zazwyczaj powoduje bóle i depresję. Jak nikt nie ma jest ok, ale jeśli wszyscy mają a jedna osoba nie ma to już gorzej. Od razu traci się tematy do rozmów, a także zainteresowanie z innych stron.
      Pozdrawiam i czekam na kolejny komć ;p

      Usuń
  8. Jak można?! Dlaczego?! Na co ona się odzywała? Avia ma racje, siedź na tyłku, gap się na podłogę, buzia na kłódkę, a jak już się skończy to wychodź i za drzwiami odetchnij z ulgą.
    Ale - nie zaczyna się zdania od "ale" - na pewno zaprzyjaźni się z mieszkańcami stajni, nawet gdyby to miał być Minotaur :) Gorzej ze sprzątaniem.
    Rozumiem Ewelinkę. Ja też jak mam zły humor (jak nie to też) idę do biblioteki. Albo - nie zaczyna się zdania od "albo" - biorę książkę, idę na przechadzkę i omal nie wpadam pod samochód, bo łażę z nosem w książce.
    A - nie zaczyna się zdania od "a" - teraz lecę skomentować następny chapterek.
    Pa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też łażę z nosem w książce :D Widzisz kiedyś nawet dostałam prawie mandat bo na czerwonym świetle wlazłam na wóz policyjny XD Oczywiście zaczytana, na szczęście pan policjant też lubił Sapkowskiego i mnie puścił jedynie upominając ;p
      Uczciwość nie popłaca ;p Gdyby Ewelinka zwiała bez słowa nic nie musiałaby robić, a że wolała się upewnić czy wszystko jest oki, to oberwała po uszach :D Nawet nie wiesz ile razy miałam podobną sytuację :p
      Serdecznie pozdrawiam :D

      Usuń

Zaczarowani

Filmiki