Wnętrze było rozświetlone magicznym światłem. Pułki z
tysiącami woluminów sięgające pod sam wysoki sufit od razu nieco poprawiły
humor Ewelinie. Czuła się spokojniejsza kiedy wciągała w nozdrza powietrze
przepełnione zapachem starego papieru.
- Dzień dobry. – Ignacy poprawił
opadający na twarz kosmyk czarnych włosów przyprószonych odrobiną siwizny. – W
czym mogę pomóc? – Sympatyczny głos bibliotekarza wyrwał Ewelinę z rozmyślań.
- Ja… ja przyszłam się nieco rozejrzeć.
- Proszę panno Solan. Proszę się rozglądać do woli.
- A pan skąd…?
- Skąd wiem kim jesteś? W wolnych chwilach staram się nauczyć wszystkich
uczniów, którzy wyrobią sobie kartę biblioteczną. Ty wraz z przyjaciółkami
byłyście pierwsze w tym roku. – Uśmiechnął się porozumiewawczo. – W sumie to
niewielu młodych ludzi tutaj zagląda w pierwszych tygodniach nauki. Odkrywają
obecność biblioteki dopiero po pierwszym miesiącu. Dziwne, ale prawdziwe. Może
w czymś ci pomóc?
- Dziękuję bardzo, ale nie sądzę by dał pan radę. – Nim Kostewicz
zdążył zaprotestować, Ewelina już zniknęła między regałami.
Szła przed siebie
czytając tytuły poszczególnych tomiszczy. Myśli wciąż kłębiły się wokół
strasznej niesprawiedliwości jaka ją spotkała ze strony matki, a także wokół
bestii, które o mały włos nie zakończyły jej żywota. Chcąc dowiedzieć się
czegoś na temat zwierząt w Świecie Magii, zaczęła szukać odpowiedniej książki.
Po dość długiej chwili trafiła na bestiariusz, wielkie tomiszcze ważące chyba z
tonę. Stękając pod ciężarem zakurzonego woluminu, zaniosła je i położyła na
jednym ze stołów.
Powoli, uważając
aby nie podrzeć żadnej ze stron, zaczęła przeglądać spis treści. Niestety nie było w niej
informacji na interesujący ją temat, więc szybko odłożyła księgę na miejsce i
wróciła do dalszego szperania między regałami.
Kiedy tak
spacerowała, natchnęła się na pokój Świata Techniki. Pamiętała jak bibliotekarz
opowiadał im o magicznych komputerach. Każdy z nich był wyposarzony w system
skonstruowany z magii runicznej oraz zwykłych cześci. Ewelinie wydawało się to
czymś niezwykłym zarówno wtedy jak i teraz. Chcąc sprawdzić jak wygląda
połączenie obu światów, nacisnęła na klamkę i weszła do środka.
Wszystkie
dwadzieścia sześć stanowisk zionęło pustkami i Ewelina zaczęła zastanawiać się
czemu ludzie niepotrafiący oderwać się na dłużej od swych komputerów w Świecie
Techniki, nie wpadli na pomysł aby siedzieć w bibliotece i korzystać z zasobów
szkoły. Tak w zasadzie to sama zastanawiała się nad sobą. Normalnie nie mogłaby
przeżyć bez swego sprzętu, ale będąc w Collegium zbytnio o tym nie myślała.
- To magia. Ludzie powoli zapominają o dogodnościach zaś na pierwszy
ogień idą komórki i komputery. Z czasem nawet prysznic z ciepłą wodą wydaje ci
się zbędny.
- Co?! – Ewelina odwróciła się gwałtowanie. Tuż przed nią stała ta sama
dziewczyna którą poznała podczas wstępnych testów. Uśmiechała się wrednie
patrząc na zszokowaną minę czerwonowłosej.
- Powoli cofają nasze mózgi do poziomu średniowiecza. Zobaczysz gdy
pewnego ranka obudzisz się i stwierdzisz, że w zasadzie łazienka jest zbędna w
tym przybytku.
Śmiejąc się minęła
zszokowaną Solanową po czym zajęła jeden z komputerów. Pstryknęła palcami, a
następnie zaczęła klikać po klawiaturze z prędkością światła. Ewelina ledwo
nadążała za jej dłońmi.
- Nie gap się tak na mnie! – Burknęła złowrogo dziewczyna. – Siadaj i
rób swoje.
Solanowa nie
bardzo wiedziała jak zareagować. To co przed chwilą powiedziała blondyna było
dość szokujące samo w sobie. Czy rzeczywiście Świat Magii niepostrzeżenie
zmieniał ich potrzeby?
Próbując wziąć się
w garść, odchrząknęła i usiadła przy stanowisku obok dziewczyny.
- Ty jesteś Kasandra prawda. Widziałyśmy się już przed salą kiedy
czekałam na test.
- Błyskotliwe spostrzeżenie droga panno Solan. – Dziewczyna zatrzymała
palce, po czym odwróciła się w stronę Eweliny. – Czekasz na brawa czy po prostu
lubisz gapić się na obcych?
- Uhhh! – Solanowa nie mogła znieść arogancji dziewczyny. – Jesteś
okropna!
- Nikt nie każe ci mnie lubić – odpowiedziała wzruszając ramionami. –
To jaka jestem to chyba moja, a nie twoja sprawa panno wścibska.
- Wcale nie jestem wścibska!
- Fakt, do tego potrzeba trochę inteligencji której nie posiadasz. –
Znów szyderczy śmiech, który doprowadzał czerwonowłosą do białej gorączki. –
Chyba nie uwieżyłaś w to co mówiłam dzieciaku.
- Nie jestem dzieciakiem!
- Naprawdę? A zachowujesz się jak rozpuszczony bachor bez odrobiny
przyzwoitości. Mogłabyś się na mnie nie gapić? Wciąż to robisz.
Ewelina odwróciła
wzrok, a ciało skierowała w stronę klawiatury.
Na stole ktoś
przykleił kartkę z instrukcją co trzeba zrobić krok po kroku, aby odpalić
cacuszko zwane Magicom. Najpierw położyć prawą dłoń na monitorze, a gdy z
czarnego zmieni kolor na zielony trzeba wprowadzić hasło.
- Ale ja nie mam rzadnego hasła. Skąd się bierze takie hasło?
- Do mnie mówisz czy koło mnie? – Kasandra znów wgapiała się w Ewelinę.
- Do ciebie.
- A czy jak ci pomogę usiądziesz na drugim końcu sali? – Pytanie
przesączone było jadem i Solanowa wiedziała, że tej jędzy nie polubi coćby
piekło miało zamarznąć.
- Przesiądę się od ciebie jak najdalej.
- Hasłem jest twoje imię i nazwisko głąbie. Miałaś to napisane w
druczku załączonym do koperty z Collegium.
Ewelina już
chciała powiedzieć, że jej egzemplarz został zniszczony, a drugi zawierał
jedynie podstawowe papiery bez dodatków, gdy Kasandra uniosła dłoń tuż przed
jej twarz.
- Talk to hand. Nie interesuje mnie nic co chcesz mi powiedzieć. Idź
sobie.
Po ostatnich
słowach odwróciła się w stronę monitora i znów zaczęła skakać po klawiaturze
szybciej niż ktokolwiek znany Solanowej.
Nie mając nic
więcej do dodania, wściekła Ewelina zmieniła komputer i prychając pod nosem
wyjątkowo złowrogie przekleństwa na temat blondy, zalogowała się do systemu.
Wszystko wyglądało
niemal tak samo jak w Windowsie choć ikonki miały nieco inne obrazki, a
kolorowe okienko systenu zastąpiono tarczą z czterema kolorowymi wieżami. Ewelina
bez przeszkód odnalazła to czego chciała. Komunikator umożliwiający prowadzenie
telekonferencji. Zastanawiając się czy powinna, powoli i z wachaniem
wprowadziła imię i nazwisko swojej matki, a także jej numer telefonu. Komputer wydał
z siebie cichy brzdęk po czym zaczął łączyć oba światy.
- Iwona Solan słucham? – Głos matki brzmiał jakby stała tuż obok niej.
Magiczny sprzęt nie zniekształcał odbioru jak ludzkie telefony. – Halo?! Czy to
znowu jakieś żarty?! Halo?!
Eweline oblał
zimny pot, ale postanowiła mieć już to za sobą.
- Cześć mamo.
W słuchawce
zapadła cisza.
- Mamo?
- To chyba pomyłka. – Głos Iwony Solan był zimny i oschły.
- Mamo to ja, Ewelina słuchaj jestem…
- Przykro mi ale nie mam żadnej córki Eweliny.
W oczach
czerwonowłosej zaszkliły się łzy. Wiedziała, że matka może być na noą wściekła,
ba, że będzie się darła była tego pewna. Sposób w jaki Iwona postanowiła
załatwić sprawę nawet jej się nie śnił w najgorszych koszmarach.
- Ale mamo!
- Proszę do mnie więcej nie dzwonić.
- Mamo, ale czemu?! Czemu zablokowołaś nawet kąto z pieniędzmi od taty?!
Czemu nie nawidzisz Świata Magii tak bardzo, że chcesz się mnie wyprzeć! – Głos
Eweliny drżał, z oczu ciekły ciepłe łzy, a ona sama nie potrafiła się opanować.
- Gdybym miała córkę, która pomimo mojego zakazu wyjechała do jakiegoś
durnego innego świata, z pewnością powiedziałabym, że pieniądze należą się jej
jedynie wtedy gdyby zaczęła normalne studia!!! Ale ponieważ nie mam żadnej
córki pieniądze zostają tam gdzie powinny być! U mnie!!! Do widzenia! – Iwona rozłączyła
rozmowę, a Ewelina pogrążyła się w prawdziwej rozpaczy.
Jej własna matka
nienawidziła ją do tego stopnia, że najzwyczajniej w świecie się jej wyparła. Została
sama ze swoimi problemami.
***
Dziewczyny czekały
na Ewelinę niemal do samego końca wydawania posiłków. Nie pojawiła się i to
nieco zmartwiło Anię jednak Sandra szybko wytłumaczyła jej nieobecność.
- Pewnie była tak zmęczona, że wciąż śpi. – Blondynka podniosła się od
stołu i ruszyła w stronę wyjścia, Ania podążyła zaraz za nią.
- Myślisz? Zazwyczaj nie opuszcza jedzenia. Może coś z nią nie tak?
- Daj spokój. Ciągnięcie ciebie przez las nie należało do najprostszych
zadań, a Ewelina nie ma najlepszej kondycji. Pewnie odsypia całą tą
niedorzeczną przygodę.
- Niedorzeczną?
Sandra wydawała
się Ani dość dziwna. Inna niż na początku. Jakby bardziej oziębła i zamknięta w
sobie.
- Tak, niedorzeczną. Nie powinnyśmy wychodzić poza miasto ani tym
bardziej milczeć na temat tego co nas spotkało. – Kiedy Sandra zagłębiała się
we wspomnieniach, na czole występowały krople potu, a skóra robiła się blada. –
Powinnyśmy uprzedzić któregoś z profesorów, że istnieje zagrożenie ze strony
wilko-bestii. Może będziemy wstanie kogoś ocalić!
Kilku uczniów
odwróciło głowy i Ania musiała pociągnąć przyjaciółkę w bardziej odludne
miejsce, aby mogły na spokojnie porozmawiać.
- Nie możemy nic powiedzieć, dopuki razem tego nie obgadamy. A jeśli to
normlane? Jeśli te wilki są czymś na porządku dziennym? Nie ma po co się
wyrywać. Nic nikomu się nie stało i to jest najważniejsze. Następnym razem
będziemy uważać i nie oddalimy się od reszty.
- Pogięło cię?! – Sandra była coraz bardziej wkurzona i zdenerwowana. –
One… ja widziałam coś… - Przyciszyła głos i przysiadła na jednej z ławek po
czym schowała twarz w dłoniach.
- Co widziałaś? – Ania poklepała przyjaciółkę po plecach.
- Widziałam rozszarpanego człowieka. To musiała być sprawka wilków!
Ania myślała, że
Sandra zaraz wybuchnie płaczem, ale ta tylko potrząsnęła głową i z kamiennym
wyrazem twarzy spojrzała na nią.
- Nigdy o tym nie zapomnę. Ten obraz będzie do mnie wracał w każdym
koszmarze. Aniu ja horrory lubię tylko w telewizji, a nie na żywo.
Kruk nie wiedziała
co na to powiedzieć. Chciała jakoś pocieszyć Sandrę, ale takimi sprawami
zazwyczaj zajmowała się Ewelina. To ona była od emocji i wspólnych sesji przytulania
i kojącego głaskania. Nie kto inny jak czerwonowłosa potrafiła w kilka sekund
dojść do sedna sprawy i wyłożyć sprawę w taki sposób, że wszystkie problemy
zdawały się mikre i niewarte uwagi. Ewelina nie Ania uchodziła w ich
trzyosobowej grupie za „psycholożkę”.
Ruda siedziała
obok przyaciółki milcząc. Nie znalazła w głowie odpowiednich słów, a wiedziała,
że niekiedy cisza daje więcej niż puste słowa.
***
Ewelina nawet nie
zwróciła uwagi kiedy zasnęła. Płacz tak ją wykończył, że zasnęła podparta na
biurku. Teraz podniosła głowę i rozglądała się po sali Świata Techniki. Kasandra
gdzieś znikła, a światła nieco przygasły osnuwając pomieszczenie woalem szarówki
takiej jaka występuje wieczorem po słonecznym dniu.
Kiedy
czerwonowłosa wyprostowała się na siedzeniu i wyłączyła komputer, światło
przybrało na intensywności, a do pokoju przyszedł Ignacy.
- Dobrze się spało? – Zapytał z czułym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Solanowa szybko
wytarła oczy, aby zetrzeć ostatnie dowody emocjonalnego rozpadu.
- Nienajgożej, choć powinnam pamiętać, że łóżka są zawsze wygodniejsze.
– Zażartowała. – Która godzina? – Podniosła się i ruszyła w stronę
bibliotekarza. Ten przepuścił ją i zamknął za nią drzwi na klucz.
- Już po kolacji.
- Naprawdę? – Ewelinie przeleciał przed nosem kolejny posiłek i dopiero
teraz poczuła jak bardzo jest głodna.
- Nie chciałem cię budzić, wyglądałaś na naprawdę wyczerpaną.
- Troszkę byłam.
- Może to niegrzeczne, ale słyszałem twoją kłutnię z mamą.
Ewelina
zaczerwieniona spóściła wzrok na stopy. Buty wyglądały naprawdę interesująco.
- Przepraszam. Nie wiedziałam, że tak głośno krzyczałam.
- Nic nie szkodzi. Akurat przechodziłem obok. Ale nie o tym chciałem z
tobą pomówić. Słyszałem, że potrzebujesz pieniędzy.
Solanowa obecnie
wyglądała jak wyjątkowo dojrzały pomidor. Niezwykły ciężar opadł na barki
dodatkowo osiadając gdzieś na dnie żołądka. Było jej głupio i to bardzo.
Nie mogąc wydusić
z siebie ani słowa, po prostu potakująco pokiwała głową.
- Miałbym dla ciebie propozycję. Jeśli chcesz możemy porozmawiać przy
herbacie i talerzu kanapek. Zapraszam na kolację do siebie. – Poklepał Ewelinę
przyjacielsko po ramieniu po czym ruszył do głównych drzwi.
Czerwonowłosa nie
bardzo wiedząc co zrobić, postanowiła wysłuchać Ignacego. Wszak talerz kanapek
i kubek herbaty brzmiał iście interesująco. Nie myśląc zbyt długo poszła za
bibliotekarzem prosto do jego niewielkiego pokoju.
Mini mieszkanko
Ignacego Kostewicza znajdowało się tuż obok biblioteki i pachniało jak ona. Schludnie
urządzone w dość skromny sposób pomieszczenie, również wypełniały księgi i
starodruki.
- Ach prowadzę pewne badania i często przynoszę książki do siebie. –
Mężczyzna sprzątnął tomiszcza zawalający okrągły stolik po środku „dużego”
pokoju po czym gestem zaprosił Ewelinę, aby usiadła.
Szybko oczyścił
drugie krzesło i zajął miejsce naprzeciwko. Wypowiedział cicho jakieś słowa po
których na środku blatu pojawił się talerz przepełniony najróżniejszymi
kanapkami, a obok niego dwa duże kubki z parującą herbatą.
- Częstuj się. – Sam sięgną po kanapkę z czymś co wyglądało jak
salceson.
Ewelina
skorzystała z zaproszenie i chwyciła kanapkę z serem przystrojoną pomidorem z
cebulą. Wchłonęła ją szybciej niż Ignacy swoją, prawie jej nie gryząc. Była
naprawdę głodna, a ominięty obiad tylko potęgował pustkę w żołądku.
Kiedy oboje
spałaszowali wystarczającą ilość jedzenie, Ignacy machnął dłonią i okruszki
wraz z pustym talerzem zniknęły jakby nigdy ich tam nie było.
- Wybacz, że się wtrącam, ale mam pomysł jak sprawić, abyś nie odczówała
braku pieniędzy.
Ewelina przełknęła
łyk herbaty i spojrzała bibliotekarzowi prosto w szare oczy.
- Chyba nie powinien się pan tak mną przejmować. Na pewno jest dużo
uczniów z problemami jak moje.
- Możliwe, ale na swej drodze spotkałem ciebie i jestem gotowy, aby ci
pomóc.
Dziewczyna nie
bardzo wiedziała dokąd zmierza rozmowa, dlatego wolała upić kolejny i łyk i
wysłuchać o co dokładnie chodzi.
- Zainteresowana? – Uśmiechnął się radośnie i przez chwilę zdawał się
Ewelinie młodszy o dobre dziesięć lat.
- Zależy o co chodzi.
- Wiem, że pierwszy rok bywa ciężki a nauki jest całkiem sporo, ale
może chciałabyś pracować ze mną w bibliotece? Widzisz miałem asystentkę, ale ona
dostała posadę w Bibliotece Centralnej i chwilowo jestem sam. Przydałaby mi się
osoba do pomocy. Wypłacałbym ci pieniądze za każdą przepracowaną godzinę. To
jak?
- A co należałoby do moich obowiązków?
- Przenoszenie i układanie książek, ewentualne inwentaryzacje,
zamawianie pewnych pozycji, pomoc przy moich pracach. Nic nadzwyczaj ciężkiego.
Powiedzmy, że dostawałabyś jakieś piętnaście brązowych za godzinę pracy plus
jeśli okażesz się pracowita dodatkowe premie po każdym miesiącu.
Ewelina nie mogła
uwieżyć w szczęście jakie ją spotkało. Uśmiechnęła się promiennie po czym
rzuciła się bibliotekarzowi na szyję.
- Dziękuję bardzo! Dziękuję!
Ignacy pogłaskał
ją czule po plecach i dopiero wtedy Solanowa zdała sobie sprawę, że zachowała
się dość niestosownie. Puściła mężczyznę i wróciła na swoje miejsce znów
zaczerwieniona.
- Przepraszam bardzo za moje zachowanie.
- Nic się nie stało. – Mężczyzna zaśmiał się radośnie. – Bardzo się
cieszę, że jednak mogłem pomóc.
Ewelina wypiła
herbatę do końca rozmawiając z Ignacym o swej przyszłej pracy. Bibliotekarz
miał w sobie tyle pasji i miłości do książek, że Solanowej od razu przypadł do gustu. Czuła się z nim związana jakby był jej dobrym wujkiem. Wiecie takim,
który wyciągnie pomocną dłoń kiedy rodzice chcą postawić na swoim.
Rozmowa zupełnie
wytrąciła Ewelinę z poczucia czasu, a także spowodowała iż Solanowa zapomniała
zupełnie o swojej karze. Kiedy sobie o niej przypomniała było już po
dwudziestej.
Jeszcze raz
podziękowała za kolację oraz wyciągnięcie z problemów, po czym w te pędy
rzuciła się do wyjścia. Odnalezienie stajni po ciemku, mogło nie być wcale
takie proste.
Dum de dum! Sama nie mogę uwierzyć w to, że chaptersy lecą mi tak szybko :) Piszę i piszę i nie co wspanialsze zupełnie nie sprawia mi to problemu :) Nawet nie wiecie jaka jestem przez to szczęśliwa. Inferno przykleił się do mnie na kropelkę dzięki czemu idę jak burza! No i oczywiście także dzięki stałym czytelnikom człowiekowi chce się pisać. Kiedy pod postem widnieje tyle komentarzy, autor jest pełen zapału do pracy. Tak się dzieje i ze mną! Dziękuję kochanieńcy!
Dzisiejszy rozdział dedykuję niejakiej Ryo XD Masz swoje wredne pięć minut kochanieńka :] Powiem ci, że pisanie tego fragmentu sprawiło mi ogromną przyjemność. Czułam się wnerwiona jak przy nie jednej rozmowie z tobą ;p Dzięki za to XD ~wyciąga ciastko~
Trzymajcie się kochani i mam nadzieję, że kolejny post powstanie w równie szybkim tempie co ten :)
Szybko, szybko! Komentowaniem zajmę się później!
OdpowiedzUsuńPierwsza :P
No i już. Rozumiem, ze praca Eweliny istotnie wpłynie na rozwiązanie kilku tajemnic, jak na przykład kuco-wilki.
UsuńJuż nie mogę się doczekać następnego chaptera. Powód - interesuje mnie czy dotrze do tej stajni. Ciekawi mnie również, kiedy dziewczyny się spotkają i, co ważniejsze, w jakich okolicznościach i, co jeszcze ważniejsze, co będzie tematem przewodnim ichniej rozmowy.
Wracając do biblioteki. Co za matka. Tak się dziecka wyprzeć. Ciuś, ciuś, ciuś! Trochę jakby współczuję Ewelinie. Ignacy jest spoko. Zaprosił Ewelinkę na kolacje, kiedy tego najbardziej potrzebowała ;) A skoro o tym mowa, głodna jestem.
To ja się żegnam i smacznego, to jest miłego, pa :D
No na pewno niebawem dziewczyny znów się spotkają :D Wszak dziś niedziela, a jutro poniedziałeczek :D Pewno na jakimś posiłku się w końcu złapią XD
UsuńPrzygoda w stajni już zapisana i mogłabym coś niecoś zdradzić.... ale tego nie zrobię :D Trzeba będzie poczekać na kolejny rozdział i już :D
Też się głodna zrobiłam XD na samą myśl o pięknych kanapeczkach moje kubki smakowe wariują XD A tu jeszcze tyle czasu do końca dnia pracy XD Łeh XD
Lecę pisać kolejne czapsy :D Mua! :*
"Czemu zablokowołaś nawet kąto z pieniędzmi od taty?!" - 'konto', moa droga, 'konto'!
OdpowiedzUsuń"(...)dopuki razem tego nie obgadamy. " - 'dopóki', 'póki'
" - Może to niegrzeczne, ale słyszałem twoją kłutnię z mamą." - 'kłótnię'. Nie lubisz litery 'ó', co? :D
"Ewelina skorzystała z zaproszenie(..)" - 'zaproszenia' :D
"Kiedy oboje spałaszowali wystarczającą ilość jedzenie(...)" - 'jedzenia' :D
"(...)abyś nie odczówała braku pieniędzy." - 'odczuwała' :D
Ok. No nie wierzę, że jej matka jest aż tak wredna. na to wychodzi, że ona jej nawet nie kocha, skoro tak łatwo się jej wyparła. może to troszkę za duża przesada, co, Rowi? ;> Mogły się pokłócić, ale kurde, matka zachowała się tu jak głupia nastolatka, jak Kasandra! A właśnie, tak a propos Kasandry, to tak mi do głowy przyszedło, że ok, ona dalej będzie taka wredna jak jest, ale jej si.e coś stanie i wtedy... nie, nie zwróci się do Ewelki i reszty z podkulonym ogonem tylko właśnie Ewelka uparcie będzie chciała jej pomóc. A będzie to rzecz naprawdę straszna, przerażająca i dramatyczna. Tak, to było moje pierwsze skojarzenie, jeślim chodzi o Kasandrę. Dziwne, co? Co najmniej. Hm, kocham Ignacego, no kuuurde <33 On jest taki misio, faktycznie taki kochany wujo, co to zawsze pomoże, pożartuje, doradzi :3 A jednak okazuje się, że czasem warto zasnąć w bibliotece xD Jestem ciekawa tej jej roboty w bibliotece. A wiesz, ze ja też jestem asystentką bibliotekarek w swoim liceum? ;> Ale mi za to nie płacą... :< A ten, to o której miała asie zacząć ta jej kara, bo nie pamiętam? Śmiesznie by było, jakby jakoś o szóstej wieczorem: takie tam dwie godziny spóźnienia :D Nie no, pewnie o ósmej, ale nie wiem, nie pamiętam. Tak czy siak nie było Daniela, łeeeee :< Nie było też mnie (hahaha :D), ale jakoś tak nie martwi mnie to aż tak jak brak Daniela :< Ale jak będzie kara, to będzie i Daniel ^^
I jeszcze Sandra. Powiem ci szczerze i możesz się na mnie wściec, nie wiem, ale od samego początku jej nie lubiłam. To znaczy byłą i długi czas obojętna, potem okazało się, że chyba wolę Ankę, ale długo jakoś specjalnie nie zdawałam sobie z tego sprawy, bo najlepsza i tak jest sierota Ewelka-Rewelka. Ale dziś uświadomiłam sobie, że ja jej nigdy nie lubiłam :< Coś z tym musi być, że ona się tu taka dziwna zrobiła, a i nie przejawia żadnych nad-nadnaturalnych zdolności. A wiesz przecież, że ja w żadne przypadki nie wierzę.
No dobrz, chyba to tyle ode mnie dnia dzisiejszego. Choelrenim siem cieszem, że pisanie idzie ci tak dobrze, mi ostatnio też, nie powiem ^^ także dla nas czytelników to niesamowicie radosna wieść, że pisanie rozdziałów przychodzi ci tak łatwo i lekko. Oby tak dalej i do zobaczenia, mam nadzieję, za kolejne dwa dni :D Pozdrawiam cieplutko! :D
No nie wiem, czy za dwa dni ;p Wiesz muszę zrobić zapas jak wyjadę do Holandii :) Tam nie będę miała czasu robić takich rzeczy :( Ogólnie to tam będę miała tylko jeden dzień wolny, więc nie będzie lekko :p
UsuńCo do błędów to dzięki za ich wyłapanie XD Niestety na tym laptopie (czytaj moim netbooku z angielskim wordem) nie ma sprawdzania błędów XD, a niestety po wklejeniu tekstu na bloga owszem poprawiłam wszystko, ale to co mi wyskoczyło podkreślone ;p Tak jak jest napisane zresztą w zakładce o mnie ;P Mam dysortografię i niestety XD sadzę byki jak dzika ;p Może po kolejnym twoim komentarzu w końcu zapamiętam, że "póki" XD
Co do zachowania matki to zapewniam, że nie jest to przesada. Zauważ, że minął dopiero tydzień odkąd pod jej nieobecność po prostu wyparowała z domu. Uciekła, a ponieważ miała postawioną sprawę jasno (studia a nie żadne magiczne coś) matka reaguje jak reaguje. Nie każdy rodzic kocha swoje dziecko, choć nie mówiłabym o braku miłości Iwony do Eweliny. Ona po prostu chciała zademonstrować swoją wyższość. Pokazać córce, gdzie jej miejsce, a tak naprawdę wyparcie jest po prostu próbą sprowadzenia jej do domu. Widzisz ludzie w gniewie mówią różne dziwne rzeczy których bardzo często później żałują. Iwona Solan jest kobietą wyrachowaną i nieco oziębłą przez fakt iż straciła męża, a także obie córki. Widzisz ona nie widzi się w Świecie Magii. Co bisnesswoman XXI wieku miałaby robić w średniowiecznym zaścianku? Kobieta u władzy, sterująca tysiącami pracowników miałaby codziennie doić krowę tylko po to by mieć mleko do kawy? Baaa o ile w ogóle ludzie znają kawę w tym świecie XD Wiesz nie każdy kocha magię i chciałby uczyć się jej. Niektórzy myślą bardzo trzeźwo ;p i racjonalnie XD nie to co my ;p
Jeśli chodzi zaś o Kasandrę to niestety, ale jesteś w błędzie XD Laska ma bogato udokumentowaną osobowość ;] Ewelina nie lubi takich ludzi, ale cóż... nie zawsze człowiek otoczony tym co lubi ;p
Oh mój Ignaś :D Ja też go bardzo lubię i powiem ci, że jest moim faworytem :) Gdybym jeszcze znalazła odpowiednie zdjęcie do jego osoby :( A tak... dupa! Nawet profilu mu wśród kadry zrobić nie mogę :(
Serio jesteś asystentką? No proszę :) Ja sama pracowałam na pierwszym roku w bibliotece, ale Akademii Medycznej :D Fajna robota była, nie powiem :D
Kara miała się odbyć po południu ;p nie pisałam o której godzinie ;p ale na pewno nie o wieczornej XD
Kochanie nie może być wszędzie Daniela :D bo ci się za szybko znudzi no ;p
No i w końcu przeszłam do twej antypatii do Sandry :) Powiem ci szczerze, że normalnie (w rzeczywistości) jest bardzo fajna :) No i wytrzymała ze mną 19 lat :) (nasza przyjaźń trwa już tyle). Widzisz tu w opowiadaniu chciałam uwypuklić jej zmianę w zachowaniu :P Poza tym przestała czytać, więc to kara za to XD Bohaterka wzorowana na jej osobie będzie nielubiana XD Haha! Ale ze mnie wredota :D Sasasasasa!
To tyle :D Ufff!!! W końcu udało mi się skończyć ten komentarz, a myślałam, że nigdy się nie uda :p Buziaki i do następnego :P
Danke szynken, Rowi! Masz ode mnie kolejne ciasteczko. ;>
OdpowiedzUsuńTo się poprzyczepiam do błędów, które poprawisz w międzyczasie lub kiedy indziej. Możliwe, że pominęłam niecelowo niektóre:
- pułki → półki,
- wyposarzony → wyposażony,
- niepotrafiący → nie potrafiący, przymiotnik z 'nie' piszemy rozłącznie,
- uwieżyłaś → uwierzyłaś,
- rzadnego → żadnego,
- systenu → systemu,
- coćby → choćby,
- wachaniem → wahaniem,
- kąto → konto,
- nienajgorzej → nie najgorzej, nie z przysłówkami w st. najwyższym piszemy osobno,
- kłutnię → kłótnię,
- spóściła → spuściła,
- odczówała → odczuwała,
- uwieżyć → uwierzyć.
Ach, lubię być czasem wredną, czepialską ciocią Ryo. ;>
Tak poza tym faaaaajny rozdzialik. :D
Pozdrawiam ;)
Żebyś ty się skupiła na treści, a nie na błędach :p Ty kobito ty! I jeszcze masz czelność mnie poprawiać samej robiąc takie byki? XD Nie z przymiotnikami piszemy razem ty polonistko od siedmiu boleści brzucha XD
Usuń
OdpowiedzUsuńSkupiam się na treści, zawsze i wszędzie. :D
Ale fuckt, mea culpa, mea culpa, mea bardzo wielka culpa.
To co teraz będzie, Rowi, jak komci edytować nie mogę?
Chyba będzie trzeba przejść do strategii pt. "Cyjaneczku potasu za Rowcię".
No pewnie, że nie można edytować :D Phi jeszcze tego by mi brakowało, abyś zacierała po sobie ślady XD Ty niecnoto ty! Musisz koniecznie brać się za cyjaneczek XD
UsuńDobrze, ale podzielę się z Tobą, bo żem mimo wszystko człek poczciwy. :D
UsuńCzekam na kolejny tapczan, Rowi, ja idę w tym czasie odprawić pokutę. XD
Lubię Ignacego! Wujcio dobra rada ;D Ogłaszam wszem i wobec iż obecnie jest to jedna z moich ulubionych postaci w tejże opowieści. No i pomógł Ewelinie, jakby na to nie spojrzeć. Jestem cholernie ciekawa jego badań. Ewelina pewnie dowie się tam wielu ciekawych i niewątpliwie pomocnych rzeczy. Zakładam, że jej praca w bibliotece jest ważnym wątkiem nie tylko ze względy na to, że potrzebuje pieniędzy. Przecież tam jest tyle wiekowych ksiąg skrywających wiele tajemnic. Wątpię, by nie udało jej się odkryć czegoś na temat tego co dzieje się z nią, Anią, a być może zacznie i z Sandrą. A może to właśnie Ignacemu się zwierzy i wspólnie będą szukać rozwiązania? Jakby na to nie spojrzeć, wyciągnął do niej rękę gdy była w potrzebie. No ale nie ma co spekulować, poczekam a wszystkiego się dowiem.
OdpowiedzUsuńIwona za to jest zwykłą... No nie wypada przeklinać, więc nie napiszę czym jest matka Eweliny. Tak czy siak, zbyt fajna to ona nie jest. Jedyne co usprawiedliwia jej zachowanie to śmierć męża. Jednakże nie jest to zbyt dojrzała postawa. Przeszłości się nie zmieni a wygląda na to, że po części ona wciąż w niej tkwi i nie potrafi lub nie chce pogodzić się z okrutną rzeczywistością. Tym samym niszczy życie własnej córce... Dziwna kobieta.
Wizyta w stajni po ciemku? Już przez sam ten fakt zapowiada się ciekawie. Odnoszę wrażenie, że czytelnicy będą mieli przy tym trochę śmiechu xD
Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszej weny, byśmy wszyscy mogli zaspokoić swą rosnącą ciekawość. Pisz szybciutko! ;)
Ja też wielbię Ignacego :) No więc z pewnością się dogadamy :D Praca w bibliotece przyniesie z pewnością wiele korzyści, ale również i wiele problemów :P O czym przekonamy się w dalszych losach Ewelinki :) Jeśli zaś chodzi o matkę Solanowej to masz rację. Tkwi w przeszłości nie mogąc się pogodzić ze stratami :) Takie życie! Nie każdy daje radę :p
UsuńJeśli chodzi o sytuację w stajni, to nie chciałam by była śmieszna :P Ale cóż... zobaczysz za jeden rozdział :D
Pozdrawiam i staram się pisać jak najszybciej :D
Jej, jak ci szybko idzie pisanie! Jestem zaskoczona, oczywiście pozytywnie, a właściwie chcę żeby tak zostało. Jak się coś świetnie czyta, to oby było jak najczęściej.
OdpowiedzUsuńMagiczne komputery mnie rozwaliły - super pomysł. Fajnie, że można porozumieć się z kimś ze świata techniki. Ja chyba nie wychodziłabym z tamtego pokoju, znając mnie. Ewelina spróbowała skontaktować się z matką i nie wszyło jej to na zdrowie. Szkoda, że Iwona jest aż do tego stopnia zła na córkę, by móc wyprzeć się swojego dziecka. Wydaje się zimna, wyrachowaną kobietą bez uczuć i zastanawiam się czy pokażesz jej jaśniejszą stronę, czy do końca pozostanie taka bez uczuć.
Teraz pewnie zabrzmi to dziwnie, ale uwielbiam Kasnadrę za jej boski charakter. Dziewczyna wydała mi się, no mistrzowska jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie. Widziałabym ją w roli dyplomaty lub negocjatora.^^
Ignaś, Ignaś - wujcio co zawsze pomoże jest strasznie pozytywną postacią. Ja chcę takiego w rodzinie. Adoptuję go normalnie. No i w końcu Ewelina będzie mogła sobie coś kupić, bo będzie miała własne pieniądze. Troszku się jej sytuacja życiowa prostuje. A!, zapomniałabym! Ignacego uwielbiam za to, że zaprosił dziewczynę na kubeczek herbaty i kanapki. Kocham każdego, kto jest w stanie podzielić się jedzeniem z potrzebującym bliźnim. Niestety, kiedy ja potrzebuję, to nikt się nie dzieli. Smutne :<
Ja tam Sandrę lubię - jeszcze. Nie wiem czy ją zacznę znielubywać XD w kolejnych rozdziałach, ale się zobaczy. Jeszcze jest po tej jasnej stronie mocy!
Na koniec powiem, że jestem ciekawa tej eweliniastej kary w stajni. Już się boję co dziewczynę tak czeka. Znając jej szczęście to zabije się o próg i z kary nici - co chyba jest pozytywne. A Ewelina Solan w pierwszej chwili powinna się zorientować gdzie jest najbliższy szpital czy coś w tym rodzaju, bo czuję, że się jej może przydaćXD
To pisałam ja, troszkę walnięta Lilith, która chce następny rozdział od wspaniałej Rowindale.
Oj słonko ty moje kochane! Jesteś tak kochana, że aż nie umiem tego wyrazić :) Tak bardzo się cieszę z twoich stałych odwiedzin i komentarzy, że aż mi się stale mordka cieszy ;p
UsuńMatka Eweliny jest specyficzną kobietą co będę podkreślać za pewne za każdym razem :) Ma ona swój wzór w rzeczywistości więc nie jest totalnie wyssana z palca i nie realna ;p Jej uczucia są takie a nie inne ze względu na przeżycia jakich doświadczyła :(
Ignaś to mój ukochany również no i biblioteka... Praca w takim miejscy może przynieść jedynie pozytywy ;p
Buziaki i pozdrawiam serdecznie :D
A mi się mordka cieszy jak w końcu słyszę, że ktoś myśli, że jestem kochana! Miła odmiana, od ciągłego porównywania do diabłaXD
UsuńIgnacego to ja wyciągnę z tego opowiadania i adoptuję. Kocham go normalnie.
A ja czekam na następny i nie mogę się doczekać:D Pisz szybciutko:D
Nie oddam Ignasia :D On należy do mnie XD i nie pozwalam go uprowadzać i adoptować ;p
UsuńPiszę, piszę :D Już mam 27 czapsik napisany, ale muszę oszczędzać na ciężkie chwile :D
*Patrzy się jak kot ze Shreka* Daj Ignasia?
UsuńA ja już tej zuej ludzince chciałam wierzyć, że oni studentom robią dyskretne pranie mózgu! Oburzać się chciałam! Protestować! A tu lipa :(
OdpowiedzUsuńIgnacy to idealne imię dla bibliotekarza, bo tak. W "Jeżycjadzie" był taki dziadunio Ignacy, książek miłośnik niesamowity, filolog klasyczny nawet :D Polubiłam go, jak nie jak tak :3 Poczęstował Rewelkę (propsy dla powyższych komentujących za tę ksywkę Ewelinki!) herbatą! Herbatą ludzie! *.*
Teraz wredne baby :3 Kasandra jest wredna bo jest wredna. Nie wiem o co jej jest. Będę musiała sobie przeczytać jej kartę postaci. Natomiast Iwona to już głębszy problem. Córka zostawiła ją, by studiować w CM. Mąż zginął również dlatego, że chciał się przenieść. Ewelina była jej ostatnią bliską osobą, dlatego chciała ją zatrzymać przy sobie za wszelką cenę, ale to był wybór między marzeniami Eweliny a jej własnymi oczekiwaniami. No i wyszło jak wyszło :/
Czekam na następne czapki! :3
No i widzisz lypa XD Nie udało się :p Może innym razem :D
UsuńMyślisz? Nie wiem :) Ignacy to bardzo ładne i ciepłe imię dlatego wybrałam je właśnie dla tego uprzejmego pana :P Ja też darzę go wielką sympatią. Mój ulubieniec :P Bibliotekarz! To praca dla ludzi z pasją :D
Ewelka rewelka XD Ciekawe :p no ale skoro mamy już CeMent, to może i może być Rewelka XD
Kasandra jest wredna z natury ;p Cóż, tacy ludzie nie planują swojej wredoty oni po prostu wredni są i tyle ;p
No i w końcu ktoś dostrzegł drugie dno Iwony :) Dokładnie właśnie tak mój drogi Listku :P Czuję, że ją rozumiesz :D Nie zawsze to co wydaje nam się dobre, jest takie w rzeczywistości XD
Buziaki i pozdrawiam :D
Nieeeeee wygłaszaj głośno spisków, w których Daniel to ten zły... No chyba, że chcesz opierdziel od Meth...
OdpowiedzUsuńłoooo.... Ja chcę do tej biblioteki!!! Ja tam chce! Nie ma bata ja tam się jakoś muszę dostać. Jeszcze nic do stracenia. Może obejrzę reklamę :D
Piooorą im mózgi!! To jest pewne! Wiesz, rozcinają głowę, czachę, wyjmują mózg, wkładają do pralki, a po wszystkim czyszczą im pamięć, aby nie wiedzieli o tym zdarzeniu! To sprytne! Z cyklu: Jak zatrzymać więcej ludzi w świecie Magii. Oni szykują armię! Armie bezmózgich magicznych zombie!!
Kasandra jest śmieszna, jeden z typów ludzi, których uwielbiam wkurzać. :D
Ignaś - jest za miły! On będzie ją molestował! Ja to wiem!
Zapomniałam całkowicie o tej rozmowie z matką. Tak w sumie to jakoś zbytnio zaskoczona takim przebiegiem nie jestem. Spotkałam na prawdę okropne matki. Straszne lecz nie najgorsze, są typy rodziców, którzy realizują swoje marzenia kosztem własnych dzieci. Są różni ludzie, równowaga w przyrodzie musi być, więc są ludzie i parapety, ale klamki też się rodzą - jak to mawia mój przyjaciel.
Bardzo się cieszę, że wena nie chce Cię opuścić, niech zostanie gdzie jest i nie rusza się tak do końca świata.
Hahaha! Tak samo sobie pomyślałam! Oczami wyobraźni zobaczyłam Meth o płonących oczach z wycelowaną kataną w moją głowę, gdyby taka sytuacja z Danielem się wydarzyła XD Obraz niezbyt kolorowy ;p przynajmniej dla mnie X]
UsuńŻałuję, że nie ma u nas takiego miejsca jak ta biblioteka. Taki antykwariat zrobiony z dużym rozmachem :D
Jeśli chcesz do biblioteki z CMa, zamknij oczy i pozwól się nieść fantazji :D
Hahahaha! Rozbawiła mnie dosłowna wizja prania mózgów XD Ciekawe czy mają jakiś specjalny płyn do zmiękczania XD Hahaha!
Pierwsza, która uważa Kasandrę nie za wredotę, a za śmieszną :) W sumie masz rację, bo ludzie którzy są wrogo nastawieni do wszystkiego w koło są po prostu śmieszni XD
No i dziękuję bardzo - jeśli chodzi o zrozumienie Iwony XD Pewnie, że równowaga być musi :D
Co do powiedzenia to też bardzo często go używam. Ale brzmi nieco odmiennie. "Są ludzie i parapety, ale i klamka się czasem zdarzy. " :D
Wen kochanieńka, wen :D Dokładniej wen Inferno XD Dziwię się, że tak długo ze mną siedzi, ale nie narzekam :D Nie narzekam :D