czwartek, 5 września 2013

Chapter 27

                Ewelina znalazła stajnię dopiero po dobrych czterdziestu minutach. W końcu nie od razu wpadła na to, że takie miejsce nie może znajdować się w obrębie zamku, a jedynie za jego murami. Zajrzała do środka, ale nikogo nie spotkała. Zawołała lecz odpowiedziała jej jedynie cisza.
- No to pięknie! – prychnęła pod nosem rozmyślając co teraz zrobić. Skoro nikogo nie było może i mogłaby olać karę? A jeśli jednak nie? W końcu popołudnie już minęło i sama była sobie winna, że nie przyszła wcześniej.
                Bijąc się z myślami postanowiła odpracować karę, wrócić do pokoju i wziąć się za niedokończone lekcje. Lepiej mieć karę z głowy niż wpaść przez nią w jeszcze większe tarapaty. W końcu co może być ciężkiego w wyczyszczeniu boksu jakiegoś tam Nightmare’a.
                Solanowa znalazła taczkę, widły i stare rękawice po czym ruszyła na poszukiwanie odpowiedniego boksu. Wraz z jej krokami światło w stajni na nowo jaśniało, a konie witały ją prychnięciami i rżeniem. Uśmiechnięta i odprężona po rozmowie z Ignacym przyglądała się z zachwytem pięknym zwierzakom czytając po kolei ich imiona.
- Lucy, Lucky, Stokrotka, Buhała, Emigrant, Tores, Esmeralda, Farafel, Edmund, Arka, Plamek, Karmel, Fregata, Fredek, Draco, Afrodyta, a gdzie mieszkanko Nightmare’a?
                Szła coraz dalej i dalej jednak nigdzie nie mogła znaleźć boksu przeznaczonego do czyszczenia. Kiedy chciała zawrócić i przejrzeć wszystkie nazwy jeszcze raz, zobaczyła upragnioną tabliczkę z właściwym imieniem.
                Boks znajdował się dokładnie na samym końcu podłużnej stajni w sporym odosobnieniu. Powierzchnią przekraczał zwykłą wielkość aż trzykrotnie i Ewelina zrozumiała, czemu akurat ten wybrano na jej karę. Wyczyszczenie wszystkiego zajmie kilka godzin.
                Pamiętając z telewizji jak w jednym z filmów czyszczono boksy, otworzyła ciężkie zasuwki po czym weszła do środka. Światło dochodziło jedynie do połowy pomieszczenia, a przynajmniej tak zdawało się Ewelinie.
                Dłużej nie rozmyślając nad śmierdzącymi odchodami wymieszanymi ze słomą, zacisnęła zęby, zakasała rękawy i rozpoczęła żmudne wynoszenie brudnej ściółki. Jakie było jej wielkie zaskoczenie kiedy okazało się, że pomieszczenie wcale nie jest puste. Po ciemnej stronie w samym kącie, stał potężny rumak o czarnej jak smoła sierści. Koń był tak wielki, że Ewelina musiała zadzierać głowę aby dojrzeć jego pysk. Prychał niespokojnie stukając kopytem o klepisko.
- Spokojnie śliczniutki. – Czerwonowłosa ściągnęła rękawicę i wyciągnęła dłoń w stronę zwierzęcia. Wiedziała, że ten musi najpierw ją obwąchać, a dopiero później można się do niego zbliżyć. – Przepraszam, że cię niepokoję, ale miałam wyczyścić twój boks. Mam nadzieję, że się nie gniewasz?
                Koń prychnął coś w odpowiedzi i podszedł do Eweliny aby ją obwąchać. Kulił przy tym uszy i nerwowo machał ogonem, lecz kiedy ta drugą dłonią zaczęła głaskać go po grubej szyi, nieco się uspokoił. Zaciągnął się jej zapachem wichrząc włosy na głowie.
- Przestań, to łaskocze! – Ewelina zachichotała czując na karku ciepłe powietrze.
                Delikatnie przesunęła konia na wyczyszczoną połówkę i zaczęła sprzątać resztę.
                Praca w jakiś sposób koiła i sprawiała, że dziewczyna mogła na spokojnie wszystko sobie przemyśleć. Dodatkowo Nightmare co chwilę trącał ją swym pyskiem, jakby chciał zapytać czy długo będzie machać tak tymi widłami. Kiedy zakończyła pracę wróciła po świeżą kostkę słomy i rozrzuciła ją tak, aby nigdzie nie zostawić gołego klepiska. Nie wiedziała skąd o tym wie, ale rozumiała, że gdyby zaniedbała chociaż mały fragmencik, koń mógłby niepotrzebnie otrzeć sobie skórę.
                Kiedy wywiozła pełną taczkę odłożyła rzeczy na swoje miejsce i wróciła aby znaleźć przyrządy do czyszczenia. Wszystko znajdowało się w siodlarni, wraz z siodłami i resztą jeździeckiego osprzętu. Dziewczyna chwyciła za jedną ze szczotek i wróciła do boksu zwierzaka, zgarniając po drodze nieco wyschnięte jabłuszko. Wręczyła prezent gigantowi, po czym wzięła się za czyszczenie.
- Stary gdybyś widział jaka to była babeczka! Normalnie jak malina. A piersi to miała takie. – Głos mężczyzny dobiegł od strony wejścia do stajni.
- Na pewno za dużo wypiłeś. – Kolejny osobnik płci brzydkiej zaśmiał się radośnie. – Ty, Gucu czy mnie się wydaje czy boks Nightmare’a jest niedomknięty?!
                Oboje głośno przełknęli ślinę po czym zabierając po drodze bat ostrożnie ruszyli w stronę boksu.
- Uważaj żeby cię nie ugryzł cholernik! Ja wciąż mam krwiaki od ostatniego spotkania.
                Mężczyźni powoli zbliżyli się do celu i kiedy już mieli z wielką ulgą zamknąć rygle, dostrzegli czyszczącą Nightmare’a Ewelinę.
- Co ty tutaj robisz dziewczyno?! Natychmiast wychodź z boksu! Jeszcze zrobi ci krzywdę!?
                Złotowłosy mężczyzna po trzydziestce wpatrywał się w Ewelinę jakby była kosmitką.
                Nightmare widząc przybyszy zarżał i obnażając zęby ruszył do ataku. W ostatniej chwili drugiemu z przybyłych udało się zamknąć drewniane drzwiczki. Koń naparł na nie z głośnym hukiem, a Ewelina wciąż stała ze szczotką w dłoni i wpatrywała się w mężczyzn z niemałym zdziwieniem.
- Spokojnie jakoś cię z tego wyciągniemy! – Brunet trzymający w dłoni bat zaczął szeptać jakieś zaklęcie.
                Nightmare wyglądał na oszołomionego. Odsunął się od bramki i na chwiejnych nogach wycofał za Ewelinę. Cicho przy tym prychał i wyglądał jakby magia sprawiała mu wiele bólu.
- Przestańcie! – Czerwonowłosa przytuliła się do boku zwierzęcia i uspokajająco zaczęła go głaskać. -Nie widzicie, że to go boli?!
                Mężczyzna zakończył zaklęcie i zaczął wgapiać się w Ewelinę z niemałym zdziwieniem.
- Oni tak naprawdę nie chcieli cię skrzywdzić. – Czerwonowłosa pogłaskała rumaka po opuszczonym łbie. – Przepraszam w ich imieniu i obiecuję, że w nagrodę przyniosę ci jutro marchewkę i soczyste jabłka.
                Koń zastrzygł uszami, pokiwał wielkim łbem i trącił Solanową przyjacielsko w ramię.
                Ewelina zaśmiała się radośnie po czym głaszcząc go na do widzenia opuściła boks. Mężczyźni zaryglowali zasuwki i wciąż będąc w szoku wgapiali się w plecy odchodzącej Eweliny.
                Nie taki Nightmare straszny jak go malują.

***

                Budzik rozbrzmiał Ewelinie tuż przy samej twarzy wyrywając ją z pięknego snu, gdzie spotkała się z tajemniczym przystojniakiem. Ponieważ znów zasnęła nad książkami odrabiając resztę prac domowych, czuła, że każdy mięsień w plecach krzyczy z bólu. Z wielkim ociąganiem podniosła się i ruszyła w stronę łazienki.
                Wyszykowała się w niecałe pół godziny i na wpół przytomna poczłapała na zajęcia dla nieobdarzonych.
                Czas płynął tak szybko, że nawet nie zdążyła zorientować się kiedy przeleciał cały dzień, a ona już siedziała z przyjaciółkami przy kolacji.
- Pyszne te szaszłyczki! – Sandra ze smakiem oblizała ubrudzone palce. – Normalnie przypominają mi się grille u ciebie w domu. – Blondynka właśnie skończyła posiłek i teraz popijała danie gorącą herbatą.
- Może. – Ewelina nie była zbytnio w sosie. Ciężar słów matki wciąż gdzieś tam ją dręczył mimo iż postanowiła sobie wcale tym się nie przejmować.
- Mówiłaś coś o pracy. Co to za robota? – Ania przysunęła się do przyjaciółki.
- No właśnie. – Sandra szybko podchwyciła temat. – Ale wiesz, że wcale nie musisz. Możemy się z tobą dzielić tym co mamy. Nie martw się to będzie po prostu długodystansowa pożyczka. Inwestycja można by rzec. – Uśmiechnęła się pocieszycielsko.
- Pewnie, że tak! Moi rodzice zapewnili, że będą dodatkowo wysyłać pieniądze dla ciebie. Wiesz jak bardzo cię lubią.
- Chyba im nie powiedziałaś?! – Ewelina była zła.
- Nooo… - Anka zaczęła się wahać. – Sami zgadli. Wiedzieli, że twoja matka nigdy nie zgodzi się na to,  żebyś studiowała w Collegium. Sami domyślili się, że będzie ci utrudniać życie dopóki nie zrobisz tak jak ona chce.
- Uhhh! – Ewelina aż zacisnęła pięści ze wściekłości.
- O co ci chodzi? – Ania nie rozumiała przyjaciółki.
- Po cholerę się wtrącają! – Uniesiony głos potoczył się po stołówce - Nie potrzebuję pomocy. – Dodała nieco spokojniej. – Wybaczcie, ale dam sobie radę sama. Będę pracowała w bibliotece.
- A co z nauką? – Sandra szczerze zaczynała się niepokoić. Wiedziała, że Ewelina może nie dać sobie rady z kilkoma zajęciami na raz. Nie była typem prymuski i bardzo szybko zniechęcała się do nowych rzeczy, a początkowy zapał osiadał wraz z mijającymi dniami. Jeśli oprócz i tak sporej ilości zajęć dojdzie jeszcze praca, może po prostu nie podołać.
- Dajcie spokój, przecież dam sobie radę! – Ewelina odepchnęła talerz z niedojedzonym kanapkami po czym gwałtownie podniosła się z miejsca. – Nie jestem dzieckiem, a wy moimi rodzicami! – Warknęła, a w oczach zaczęły zbierać się kropelki słonych łez.
- A zachowujesz się jak dziecko! – Ania walnęła pięścią w stół zwracając uwagę przechodzących nieopodal uczniów.
- Spokojnie dziewczyny! – Sandra starała się załagodzić całą sytuację. – Przecież nikt nie mówi, że nie dasz sobie rady. Po prostu się o ciebie martwimy.
- Nie ważne. – Głos Eweliny drżał z emocji, ale nie zamierzała dłużej dyskutować. – Spadam! – Warknęła na odchodnym po czym chwyciła za torbę z książkami i wybiegła z sali.

***
               
Ewelina postanowiła zrezygnować z ostatnich zajęć. Zamiast tego zamówiła kilka jabłek i marchewek, aby zgodnie z obietnicą udać się do nowego przyjaciela - Nightmare’a.
Chowając poczęstunek do torby, szybko opuściła teren szkoły i wbiegła do stajni. Wszystkie boksy były otwarte, a konie znikły. Ewelina domyśliła się, że zwierzaki wciąż zapewne korzystają z soczyście zielonego pastwiska. Już chciała odejść, aby odszukać swego towarzysza na zewnątrz, kiedy usłyszała rżenie dobiegające z końca stajni.
- A ty czemu siedzisz zamknięty? – Czerwonowłosa zbliżyła się do boksu zaryglowanego ciężkimi zasuwkami. – Przecież nie powinieneś ciągle siedzieć w środku. To niezdrowe.
                Dziewczyna nie rozumiała czemu Nightmare był traktowany zupełnie inaczej niż inne konie. Nie bacząc na fakt, czy ktoś się jej przygląda czy nie, pewnymi ruchami odbezpieczyła zasuwki i weszła do środka.
                Koń początkowo boczył się i kłapał zębiskami, ale kiedy poczuł znajomą woń, szybko się zrelaksował. Dziewczyna nie czekając dłużej wyciągnęła z torby obiecany poczęstunek i głaszcząc tytana po boku, podała mu go na wyciągniętej dłoni. Uważała przy tym, aby koń przypadkiem nie odgryzł palców.
- No i co ty tu bidny tak sam robisz? – Zapytała wiedząc, że i tak nie usłyszy żadnej z odpowiedzi. – Gdybyś mógł mówić. – Przytuliła się do jego ciepłego boku. – Pewnie mogłabym zapytać się co powinnam zrobić.
                Głaszcząc zwierzaka po ciepłej sierści zaczęła cichutko płakać. Kiedy w końcu wzięła się w garść postanowiła opowiedzieć nowemu przyjacielowi co tak bardzo ją smuci. Wierzyła, że każdy problem wypowiedziany na głos zmniejsza swoją wagę.  
- I tak to właśnie wygląda.
                Koń doskonale rozumiejąc nostalgiczny nastrój dziewczyny, cichutko zarżał i zaczął ją trącać nosem.
- Jesteś kochaniutki. – Szybkim ruchem pochwyciła jego wielki pysk i pocałowała w chrapy. – No to chyba czas na mnie. Muszę jeszcze przygotować się na jutro.

                Po raz ostatni poklepała go po boku, po czym opuściła boks. Kiedy już prawie wyszła poza stajnię usłyszała czyjeś chrząknięcie.


                Hej Robaczki! Witajcie po 27 chapterze :) Wiem, że miał być dwa dni wcześniej, ale naprawdę mam bardzo mało czasu i ciężko mi wszystko ogarnąć. W końcu poznałam  datę swego wyjazdu z Polski i jak się okazało mam dwa tygodnie na pozałatwianie wszelakich spraw. To naprawdę niewiele jeśli człowiek chce opuścić rodzinny kraj na co najmniej pół roku. Tak więc biegam to tu to tam, pakuję się sprzątam, porządkuję sprawy życia codziennego. Wybaczcie zatem przesunięcie daty. 
                Co do rozdziału to w sumie tym razem nic się nie dzieje takiego, ale jak wiadomo zawsze musi się trafić przerywnik, w którym głównie zawarty jest upływ czasu. Ponieważ pisząc go nie miałam przy sobie swoich cennych pomocy, nie mogłam wymyślić niczego innego :) Obiecuję poprawę i kolejny rozdział, który będzie znacznie dłuższy niż standardowe 3 kartki w wordzie :D
                Teraz nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić was do czytania i liczyć na wasze komentarze. Buziaki i do następnego! 

23 komentarze:

  1. brakuje mi tylko przejażdzki noca w swietle księżyca .... na oklep :D

    no i żeby sie okazało ze to magiczny ogier ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak mieć myśli kręcące się tylko wkoło jednego :] Nie ładnie XD

      Usuń
    2. przy Tobie jakoś zawsze skręcaja w te rejony ...

      Usuń
    3. Proszę bez takich prywat i dziwnych komentarzy. Takie rozmowy to na gg, a nie przy ludziach.

      Usuń
  2. Pierwsza czy nie pierwsza, oto jest pytanie :3 Czapek (czapka?) sympatyczny. Fajnie, że Ewelcia się dogadała z Nightmare'em. Może dlatego, że nie była do niego uprzedzona... Zwierzaki chyba wyczuwają jakie kto ma nastawienie, a jak na razie było to "załatwię co trzeba i spadam, bo ta paskuda mnie zje" :/ Troszkę się Ewelinka niepotrzebnie uniosła pod koniec, ale tak bywa. Nikt chyba nie chce wychodzić na ofiarę losu, jeśli może coś z tym zrobić.
    Powodzenia w pisaniu i w dzikich krajach :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! W dzikich? Czemu w dzikich? XD To bardziej cywilizowane kraje niż Polska XD No ale nie ważne :D
      Tak masz rację. Zwierzęta zawsze wyczuwają, gdy ktoś się ich boi lub gdy ktoś ich nie lubi. Jeśli nie ma się żadnych uprzedzeń do zwierzaka, to ten zazwyczaj również podchodzi w naturalny sposób :) Nightmare to koń bojowy :p Ale o tym szaaaa! Będzie w innym rozdziale czemu on taki, a nie inny ;p
      Buziaki i do następnego :D

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Nie zdążyłaś XD Jesteś trzecia :p Ale to zawsze podiumowe miejsce :D Ja póki co też czekam, aż kolejny chaps sam się napisze ;p

      Usuń
  4. Yyy... enta!
    Też ładna liczba. :3
    Trzeba czasem odpocząć od galopującej akcji, jak widać. Czekam na dalszą akcję. Przygotuję popcornu. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ostygnąć do czasu publikacji kolejnego rozdziału :p Wiesz jak to jest, gdy człowiek pakuje się na pół roku. Oby to było pół roku! Wszyscy trzymamy za Rowcię kciukole :D

      Usuń
    2. Rowi, weź ze sobą trochę TNT, piłę, karabin. Zaopatrz się dobrze. A ja się o popcorn nie boję. Ten mogę zjeść jeszcze teraz, a przyrządzić nową porcję następnym razem. :3
      Jak chcesz, do zestawu dołączę wyrzutnię popcornu. Gdzieś się tam podziewała. :3
      Nie wiem, co ludzie się czepiają, że kuń będzie czy może być magiczny. Czy czerń jest wyznacznikiem magiczności, to tego nie wiem, ale czarne kunie są fajne. :3 Wiem, dziwny ze mnie człek, ale wydaje mi się, że konik jest po przejściach i może nie ufać ludziom. A Rewelka to dobry człek jest i łagodny, może dlatego nie spłoszyła zwierzaka. :3
      Wcale nie musi być magiczny. Ja postawiam na to, że będzie zadziorną, ale poczciwą bestyjką. :3

      Usuń
    3. No jaha! Ryo ty wiesz jak powinna się wyposażyć dziewczyna :D I tak, chcę wyrzutnię popcornu :D Zawsze o takiej marzyłam!!!
      Normalnie nie wierzę co czytam :) Tyle zdań spod twych paluszków wyprysnęło w postaci oficjalnego komentarza? No świat się kończy :D Armagedon nadchodzi!
      Tu masz rację! Ewelina jest łagodna i bije od niej ciepełko :) Nie myślała źle o koniu, ani nawet się jego nie spodziewała. Brak uprzedzeń = dobre relacje :D

      Usuń
    4. Proszę, dorzucam jeszcze paralizator i pancerny parasol na wypadek meteorytów. Do innych celów też znajdzie zastosowanie. :)

      Usuń
    5. Teraz mogę jechać spokojna, że koniec Świata mi nie straszny, a tym bardziej atak zmutowanych gruszek czy żółwi nidzia! :D

      Usuń
  5. Fregata to taki klub w Koszalinie, a Emigrant mnie rozwalił :D
    "Nie taki Nightmare straszny jak go malują." HAHAHAHAHAHA :D
    No fakt, w odcinku wiele się nie działo, ale to nie znaczy, że jest zły co to, to nie! Po kolei: wspominałaś, że lubisz koniec i że Ewelka odziedziczyła to po tobie. To widać :D Ciebie też tak konie lubią? ;> Ale przeczuwałam, że się polubią. Tylko czemu tamci się go tak przestraszyli? Az taki tyran z niego? A chrząknął Daniel, prawda? :D:D Oj tam, żartowałam. szkoda, że się dziewczyny pokłóciły, ale cóż, kiedyś to nastąpić musiało. Tylko szkoda, że to Ania podchwyciła drażliwy temat, a jedynie Sandra próbowała załagodzić konflikt. No nic, pewnie niebawem się pogodzą. Czekam na nexta, życzę szczęścia za granicą (jeszcze wieeele razy będę ci tego życzyć) i pozdrawiam cieplutko! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam! Kurczaczki przepraszam cię złotko! Czytałam twój komentarz z poczty z telefonu, a potem zupełnie zapomniałam odpisać :( Mea culpa!
      Cieszę się, że chociaż ty uważasz go za nie najgorszy :p Nie wiem czy mnie też tak lubią, ale swego czasu wiele lat jeździłam konno :) Uwielbiam je i raczej staram się do nich podchodzić z szacunkiem i bez lęku. No cóż miałam z nimi całkiem sporo niemiłych przygód (w tym i tygodniową rehabilitację po wyjątkowo przykrym upadku) przez co zawsze gdzieś tam na dnie duszy nieco się boję, ale za każdym razem staram się walczyć z tym czymś ;P O właśnie słuchałam głośno Piersi - Bałkanica i wielki pająk przebiegł przez środek mojego pokoju. Widocznie ta muza nie jest w jego typie ;p
      Ale wracając do tematu. Jak to zawsze wśród przyjaciółek bywa, musza być kłótnie, żeby później była możliwość godzenia ;p Taka przerwa i oczyszczenie atmosfery :D każdemu się przydaje ;p
      Ja też czekam na nexta, ale jakoś totalnie nie idzie XD To pewnie, przez ten wyjazd dyszący nad ramieniem XD Już tylko 10 dni do wyjazdu! WOW! XD Jak ja się pozbieram ze wszystkim XD Oj szczęście mi się przyda, oj przyda! :p

      Usuń
  6. No nareszcie! Ileż to można czekać?!
    Rozdział oczywiście świetny, taka mała odskocznia od wiru wydarzeń. I tak troszkę spokojniej. Pomijając oczywiście miały wybuch Eweliny. No ale w sumie to się jej nie dziwię. Skoro chce sama na siebie zarobić, niech zarobi. W tym aspekcie doskonale ją rozumiem, bo sama nie potrafię przyjmować od kogoś pieniędzy. Pożyczam jedynie w ostateczności, a wtedy i tak cholernie ciężko się do tego zabrać. No po prostu nie i koniec, nikt nie będzie nic na mnie wydawał.
    Ogromny, groźny, niebezpieczny ogar? ;> Nie no, gdyby był nie wiadomo jak groźny, Daniel chybaby nie wysłał tam Eweliny. Chyba, że wiedział, iż "dogadają" się bez problemu. Tajemniczy osobnicy wydawali się go bać... Ale jakby na to nie spojrzeć, to faceci. Zabawne, jak wiele dziwacznych zachowań płci męskiej wyjaśnia krótki stwierdzenie "to facet" ;D
    Któż to czaił się za drzwiami? Czyżby Daniel? A może jakiś inny tajemniczy osobnik? ;>
    Niecierpliwie czekam na więcej! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Ja też nie przepadam za pożyczaniem. Pożyczać komuś mogę, ale sama to cholernie mi głupio. Ale mam deala ze swoimi przyjaciółkami :) więc od nich jest inaczej :p Szczerze gdyby nie Ania, to ja nie wiem co bym zrobiła :) Wielokrotnie mnie ratowała w potrzebie za co jestem wielce jej wdzięczna :*
      Wiesz może Daniel myślał, że Ewelina przyjdzie w południe kiedy boks Nightmare'a będzie pusty? XD Pewnie nie przypuszczał, że pojawi się pod koniec dnia no nie XD
      Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że do nie za długo ;p

      Usuń
  7. Co stało Ci się z czcionką w postach, komentarzach i stronach? To miało tak być? );

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz mieć jakiś błąd u siebie na komputerze, bo u mnie jest wszystko jak najbardziej w porządku XD

      Usuń
    2. A co to jest za czcionka?

      Usuń
  8. Jupi!! Cóż to za tajemnicze zwierze... Ono tak od urodzenia czy na sterydach i magicznych dopalaczach? Dobra to był taki głupi żart. A teraz na serio. Chapsik rewelka jak Ewelka. Czasami dobrze zrobić przerwę i zwolnić fabułę. Podobało mi się czekam na następny.
    Pozdrawiam, pa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://ocenialna-blogow.blogspot.com/2013/09/74-collegium-magicaeblogspotcom.html

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani

Filmiki