Kąpiel przyniosła
Ewelinie niewypowiedzianą ulgę. Rozgrzane ciało wciąż pamiętało namiętne
pocałunki, a myśli krążyły wokół nieziemskich oczu Sheridana. Czuła do siebie
wstyd, ale z drugiej strony…
Siedząc tak i
rozkoszując się ciepłem wody obmywającej wciąż zmęczone ciało, szybko wpadła w
objęcia Morfeusza.
***
Na początku była
ciemność, później pojawiły się jasne smugi przecinające czarne niebo. Burza rozgorzała
jakby czekała jedynie na przybycie Eweliny.
Dziewczyna objęła zmarznięte ciało nagimi rękoma, po
czym zaczęła rozglądać się po okolicy. Wszędzie w koło jak okiem sięgnąć było
widać jedynie bezkresne łąki.
Powoli, uważnie stąpając bosymi stopami, ruszyła
przed siebie.
Niebo to jaśniało, to znów ciemniało. Dziewczyna
czuła na skórze powiew zimnego wiatru. Biała koszula, którą miała na sobie nie
przynosiła nawet minimalnej ochrony.
Wiatr targający długimi, brązowymi włosami nie
szczędził sił. Ewelina od razu zaczęła się trząść z zimna.
Nagle, kiedy stawiała kolejny chwiejny krok, coś
trzasnęło pod prawą stopą. Spojrzała w dół, a w ustach zamarł jej krzyk.
Z pomiędzy zielonych kłosów wystawały ludzkie kości.
Piszczele, czaszki i żebra leżały porozrzucane wszędzie, gdzie tylko mogła
okiem sięgnąć.
- Śmierć kroczy wśród
śmiertelników. – Głos, który rozległ się bezpośrednio w głowie Eweliny należał
do kobiety. Był łagodny choć mówił o niepokojących zdarzeniach. – Przyszłość jest niepewna dla istot po obu
stronach. Granice kruszeją z każdym kolejnym dniem.
- Jakie granice? Ja nie wiem o co chodzi! Kim jesteś? Czego ode mnie
chcesz?!
- Jeśli nikt nie powstrzyma sił
zła, niebawem nie będzie żadnego z obu światów. Śmierć i pożoga to jedyne co
zostanie. Musicie znaleźć łącznika, on wytłumaczy wam jak można ocalić oba
światy. Czas odgrywa tu ważną rolę. Pamiętaj, znajdźcie łącznika.
- Ale ja nie mam pojęcia, o
czym ty mówisz! Kim jesteś? O co w tym wszystkich chodzi!?
Więcej głos się
nie odezwał, zostawiając Ewelinę z samymi pytaniami.
Niebo po raz
ostatni przeszył piorun.
***
Czerwonowłosa
obudziła się z walącym sercem. Kolejny dziwny sen uderzył w nią niczym obuch
młota kowalskiego.
Strach trząsł nią
jak galaretą, a co dziwniejsze medalion był dziwnie ciepły i lekko emanował zielonkawą
poświatą.
Solanowa wyszła z
wanny, otarła mokre ciało i szybko przebrała się w piżamę. Kiedy wracała przez
pokój wspólny, po gościach zostały jedynie puste butelki i porozwalane żarcie.
Nikogo nie było, a zza zamkniętych drzwi dochodziło jedynie chrapanie.
Szybko mijając co
większe skupiska rozgniecionych chrupków, przemknęła do swego na szczęście
pustego pokoju.
Ubrania rzuciła w
kąt i od razu wskoczyła pod kołdrę. Bojąc się zasnąć, przez długi czas wierciła
się w pościeli nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji. Kiedy ciemność w końcu
ustąpiła miejsca szarówce, Ewelina Solan zamknęła zmęczone powieki i zasnęła.
Tym razem na szczęście zdrowym, spokojnym snem.
***
Czerwonowłosa
wstała wypoczęta jak nigdy. Ostatni sen odszedł w niepamięć, a ona czuła w
sobie tyle pozytywnej energii, że spokojnie mogłaby podzielić się nią z całym
pułkiem wojska Polskiego.
Szybko wyszykowała
się i pobiegła na śniadanie.
Nie czekała na
przyjaciółki, choć bardzo chciała porozmawiać z Anią. Z darzenie mające miejsce
na rajdzie wciąż gdzieś tam obijało się o czaszkę, mimo iż usilnie starała się
odepchnąć je do otchłani niepamięci.
Nie tracąc czasu,
zamówiła porcję tostów z jajkiem, które wtrząchnęła szybciej niż kiedykolwiek,
po czym biegiem puściła się do biblioteki.
- Dzień dobry! – Zawołała od progu do Ignacego odkładającego książki na
jeden z regałów.
- Witaj Ewelino. Czy nie za wcześnie? Spokojnie możesz dłużej
odpoczywać. Słyszałem, że miałaś ciężką sytuację na rajdzie. Co się stało?
Nie wiadomo czemu
przez ciało dziewczyny przeszedł zimny dreszcz. Musiała wyglądać na spiętą
ponieważ Ignacy odłożył tomiszcze trzymane w dłoni i podszedł do niej.
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej. Może jednak powinnaś
iść jeszcze odpocząć.
Przed oczami
Eweliny pojawił się wyraźny obraz chłopaka przebijanego mieczem. Świat wywinął
koziołka, a ona upadła na kolana głośno dysząc.
- Ewelinko! Co się dzieje?! – Bibliotekarz szybko znalazł się koło
czerwonowłosej, po czym posadził ją na jednym z krzeseł. – Powiedz coś, czy
wszystko w porządku? – Głos Ignacego był zdenerwowany. Niepokoił się o nią i to
bardzo.
Zbierając w sobie
wszystkie z możliwych sił, kiwnęła głową po czym delikatnie się uśmiechnęła.
- Przepraszam, zakręciło mi się w głowie. Już wszystko w porządku.
Nie było. Kłamała
i to jak z nut. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Cała sytuacja jaka miała
miejsce w lesie i ta z Sheridanem, te dziwne sny… Jej świat zaczął kruszeć.
Zbyt dużo się działo, a najgorsze jest to, że nie miała z kim o wszystkim porozmawiać.
Ania mogła nie wystarczyć.
- Co dziś mamy w planach? – Ręce trochę jej drżały dlatego postanowiła
ukryć je za plecami.
- Nie jestem pewien…
- Proszę. Muszę czymś się zająć. Naprawdę nic mi nie jest. – Na
potwierdzenie uśmiechnęła radośnie.
Ignacy pokręcił
głową, ale w końcu udało się go przekonać.
- Dziś posprzątasz magazyn. Tylko proszę, nie przemęczaj się. Jeśli znów
poczujesz zawroty głowy, wróć do siebie, zgoda?
Solanowa pokiwała
głową, po czym ruszyła do składziku po środki czystości. Kiedy miała wszystko
co zdawało się potrzebne, bibliotekarz poprowadził ją krętymi schodami prosto
do magazynu.
- To tutaj. Powycieraj kurze i staraj się nic nie przekładać. Są tu
schowana bardzo stare i bardzo cenne książki. Nie chciałbym, aby któraś została
uszkodzona. – Ignacy poklepał Ewelinę po ramieniu, po czym wyszedł.
Dziewczyna
podkasała rękawy, odstawiła na bok kubeł z detergentami, po czym wzięła się do
pracy.
Tysiące ksiąg i
zwoji leżało w większych i mniejszych stertach na półkach i drewnianych
stołach. Wszędzie wisiały całe chmary pajęczyn, a powietrze było aż ciężkie od
kurzu.
Solanowa widząc
ogrom pracy, nie wiedziała za bardzo od czego zacząć. Po chwili zastanowienia,
aby zbytnio nie rozmyślać i nie dopuścić do siebie obrazów z przeszłości,
ruszyła do ataku.
***
Ania z wielką ulgą
przyjęła przebudzenie Eweliny, a także fakt, że ta nie wygadała się, co zaszło
w lesie.
Żeby wytłumaczyć
obawy panny Kruk, musimy cofnąć się kilka dni wstecz.
Kiedy upadek
Eweliny doprowadził do ich rozdzielenia, Anii udało się zgubić pościg i dotrzeć
do grupy Andrzeja. Chłopak był szefem pięcioosobowej drużyny, dzięki czemu
szarfa dziewczyny była bezpieczna. W końcu nie zostało już tak dużo czasu do
końca, a wszyscy jego znajomi mieli swoje tasiemki. Ania była roztrzęsiona i zdenerwowana. Już
chciała opowiedzieć chłopakowi co miało miejsce w lesie, kiedy stało się coś
dziwnego.
Czas wokół jakby
się zatrzymał. Nikt oprócz niej się nie poruszał i nawet do tej pory wesoło
trzeszczący ogień, zamarł w bezruchu.
Nie wiedząc co się
dzieje, zaczęła się rozglądać wkoło. Wtedy właśnie zobaczyła ją ponownie.
Kobieta z nad Wisły wróciła osnuta tajemniczą mgłą.
- Nie bój się Anno. – Zjawa stanęła na wyciągnięcie ręki. – Przyszłam
cię ostrzec. Zdarzenia, których jesteś częścią muszą pozostać tajemnicą. Świat
wokół ciebie nie jest taki na jaki wygląda. Zostałaś zaplątana w sieć kłamstw.
Nie możesz pozwolić by ktokolwiek dowiedział się, że wiesz więcej niż
przeciętny uczeń.
- Kkim jesteś? – Ania zaczęła się jąkać. Cała ta sytuacja zaczęła ją
grubo przerastać.
- Dowiesz się już niebawem. Pamiętaj chroń siebie i twoje przyjaciółki.
Musicie być silne i dzielne. Los nie zawsze będzie wam sprzyjał.
Ogień
zatrzeszczał, Andrzej podał roztrzęsionej Ani swoją bluzę.
- Co się stało?
Kruk potrząsnęła
głową jakby właśnie obudziła się z jakiegoś snu.
- Eeeeee… - Ze wszystkich sił próbowała powstrzymać drżenie ciała i
wymyślić coś wiarygodnego. – Znalazłyśmy rozszarpaną sarnę. – Wiedziała, że
mówiąc takie rzeczy wyjdzie na tchórza, ale skoro zjawa zakazała jej zdradzać
co widziała, musiała mieć jakiś powód. - W krzakach był jakiś drapieżnik,
widziałyśmy jak świecą mu się oczy. Wystraszyłyśmy się i zaczęłyśmy uciekać. To
coś nas goniło. Ewelina biegła tuż za mną, ale kiedy się odwróciłam, nigdzie jej
nie było.
Tak właśnie
wyglądało kłamstwo grubymi nićmi szyte. Andrzej przytaknął jedynie ze
zrozumieniem, przytulił Anię i pozwolił by się uspokoiła.
Dziewczyna
wdychała jego lekko przepocony zapach z prawdziwą ulgą. Nawet nie wiedziała
kiedy, zasnęła w objęciach chłopaka.
Następnego dnia
obudziła się w szałasie wraz z Andrzejem. Kiedy spał wyglądał niezwykle uroczo.
Dziewczyna spróbowała wyjść po cichu, ale kiedy tylko się poruszyła Andrzej
otworzył oczy.
- Dokąd idziesz?
- Muszę poszukać Eweliny. Została w tym lesie sama i bez… - Urwała
wiedząc, że zdradzenie sekretu notesu, może się źle skończyć. – Muszę ją
odnaleźć. Nie poradzi sobie. Jej czary… No nie potrafi za dobrze sobie radzić.
Zawsze jej pomagałam.
- Spokojnie. Zjedzmy śniadanie i niebawem będziemy mogli wrócić do
zamku. Zapytamy się czy przypadkiem sama nie wróciła, a jeśli się okaże, że
wciąż jej nie ma, powiemy profesorom. Na pewno szybciej ją znajdą niż my sami.
Ania przytaknęła.
Nie wiedziała co dzieje się z jej przyjaciółką i bardzo się o nią martwiła,
jednak zdawała sobie sprawę, że bez znajomości terenu niewiele wskóra.
Kiedy nastał czas
ogłaszający zakończenie pełnych trzech dni próby, grupa Andrzeja z Anią na
czele udała się w stronę zamku. Jak się okazało jedna z dziewczyn, blondynka o
drobniutkiej posturze trzynastolatki, miała dar odnajdywania drogi. Potrafiła
dotrzeć do każdego miejsca, w którym wcześniej była. Ponoć po rozwinięciu tych
umiejętności mogła zostać wyśmienitym „podróżnikiem” - magiem przenoszącym duże
ilości pobratymców w dowolne miejsce w całym Świecie Magii.
Gdy cała drużyna
dotarła w końcu na teren szkoły, okazało się, że tylko niewielka ilość uczniów
skończyła już swe rajdy. Wśród nich niestety nie było nigdzie widać Eweliny.
Ania była nawet u
niej w pokoju i w bibliotece, ale nigdzie nie znalazła przyjaciółki. Andrzej,
który nie odstępował koleżanki ani na krok, poszedł wraz z nią do pani rektor.
- Coś się stało? – Rektorka wyglądała jak zwykle czarująco. Długie
włosy pozostawiła rozpuszczone, zaś na sobie miała przepiękną
zielonkawo-bordową suknię o szerokich rękawach. Onieśmielała brudnych i
zmęczonych studentów. – Powinniście zgłosić się do szpitala na kontrolę, a
potem zażyć kąpieli.
- Pani rektor. – Andrzej skłonił się z gracją jakby nawykł do tego typu
zachowania. – Mamy nie cierpiący zwłoki problem. Przyjaciółka Ani zaginęła w
nocy w lesie. Nie wróciła do tej pory mimo iż jej czas rajdu już przeminął.
- Jesteście pewni, że zaginęła? – Rektorka oparła twarz na dłoniach. –
Może ktoś zabrał jej szarfę i po prostu musi dłużej zostać w lesie?
- Nie pani rektor. – Tym razem głos zabrała Ania. – W nocy w lesie
natknęłyśmy się na martwą sarnę i jakiegoś drapieżnika. Prawdopodobnie to był
wilk. Wcześniej słyszałyśmy wycie kilku osobników. Jeden z nich gonił nas i
przez jakiś czas biegłyśmy razem, ale potem… potem się rozdzieliłyśmy. Martwię
się, że mogło coś się jej stać. Ewelina nie należy do najlepszych biegaczy.
Rektorka
niespokojnie się poruszyła. Widać, że przejęła się losem zagubionej studentki.
- W której części lasu to miało miejsce?
Ania już chciała
powiedzieć, że w okolicach bagien, kiedy poczuła w swojej głowie dziwny impuls.
Jakby czyjeś zimne palce dotykały jej myśli i próbowały wyciągnąć na wierzch to
co tak skrzętnie chciała ukryć. Kłamstwo.
Nie wiedząc
zbytnio co się z nią dzieje, szybko zaczęła skupiać się nad obrazami wszelakich
dzikich zwierząt oraz radości z ujrzenia obozującego Andrzeja. Znajoma twarz
bardzo szybko zajęła wszystkie jej myśli.
Zimne macki
wycofały się z głowy i znów wszystko wydawało się normalnie.
- Nie bardzo pamiętam. – Myśli krążyły wokół postury Andrzeja oraz
miękkiego dotyku jego dłoni na jej przerażonym ciele.
- Postaraj sobie przypomnieć. To ważne. Zawęży nasze poszukiwania i
szybciej odnajdziemy twoją przyjaciółkę. – Rektorka nie dawała za wygraną. Jej
zdenerwowanie było prawdziwe. Martwiła się o Ewelinę.
- Nie wiem. Było ciemno, biegłyśmy wzdłuż strumienia. Pozostawałyśmy
cały czas w obrębie lasu.
Rektorka odchyliła
się na swym fotelu, po czym zmrużyła oczy. Wyglądała jakby pogrążyła się we
śnie.
- Dobrze. Poinformuje nauczycieli, żeby rozpoczęli poszukiwania. Jeśli
nie macie nic do dodania, idźcie się przepadać, a następnie wykąpać.
- Tak pani rektor. – Andrzej znów się ukłonił, po czym wyprowadził Anię
z gabinetu.
Dziewczyna szła
pogrążona w myślach. Zupełnie nie rozumiała co się dzieje. To wszystko było
ponad jej siły.
Nieco zestresowana
dała się odprowadzić na badania, a potem wróciła do siebie by doprowadzić swój
wygląd i zapach do porządku.
Zmęczona i
wyczerpana ciągłym analizowaniem sytuacji, padła na łóżku i zasnęła.
Przespała pół dnia
i całą kolejną noc. Obudziła się dopiero kiedy Sandra zawitała do jej pokoju.
Trzecia
przyjaciółka zaniepokojona zniknięciem Eweliny, zaproponowała poszukiwania na
własną rękę.
I tak obie
używając swych własnych talentów próbowały znaleźć Ewelinę. Ania ze wszystkich
sił wytężała swe moce, aby ustalić gdzie znajduje się Solanowa, niestety z
początku nie przynosiło to większych skutków. Dopiero kiedy Sandra nakłoniła do
pomocy jednego z ptaków dziobiących nasiona na dziedzińcu, udało im się
zlokalizować przyjaciółkę. Ne było to proste i trwało ponad dwie doby.
Co gorsza ekipa
poszukiwawcza składająca się z nauczycieli i starszych studentów, również nie
potrafiła znaleźć Eweliny. Wyglądało jakby zapadła się pod ziemię. Niektórzy
nie wierzyli, że dziewczyna jeszcze żyje, co obie przyjaciółki doprowadzało do
szału.
Kiedy w końcu po
połączeniu zdolności panienek, udało się znaleźć czerwonowłosą, ta była
pogrążona w głębokim śnie. Jej ciało było wymęczone i nosiło znamiona przebytej
choroby oraz ślady po upadku. Na szczęście ekipa medyczna, bardzo szybko się
nią zajęła, transportując „śpiącą królewnę” prosto do szpitala.
Zarówno Ania jak i
Sandra przyjęły powrót „trzeciego muszkietera” z niewypowiedzianą ulgą. Obie
skakały z radości i nie chciały odstępować od łóżka przyjaciółki ani na krok. Dopiero
kiedy Marcin Dymek – szkolny lekarz, kazał im zrobić sobie chociaż krótką
przerwę na posiłek, poszły na stołówkę.
Ewelina spała
bardzo mocno, ale powoli dochodziła do siebie. Kiedy dziewczyny wróciły i znów
usiadły przy jej łóżku, zaczęła odzyskiwać przytomność.
Ania była tak
wielce szczęśliwa, że niemal by jej nie udusiła z radości. Niestety musiała z
tym nieco poczekać. Przyjaciółka była naprawdę wymęczona.
Kruk od razu
chciała przejść do rozmowy o tym co się wydarzyło, ale w tedy do sali weszła
grupka prowadzona przez panią rektor. Dziewczyna chciała wyjść, ale głowa
Collegium wyprosiła jedynie Sandrę mającą jak najmniej wspólnego z całą
sytuacją.
Ania czuła, że coś
wisi w powietrzu. Kiedy znalazła się w obecności Gabrieli, znów poczuła te
dziwne macki wspinające się do jej myśli. Nie wiedziała, czy to coś dobiera się
również do Eweliny, dlatego szybko pochwyciła ją i zaczęła zaburzać atak tak
profilaktycznie. Nie tracąc więcej czasu, wysłała do przyjaciółki przekaz
myślowy, aby ich zeznania nie były zbytnio rozbieżne. Później zamierzała
wszystko jej dokładnie opowiedzieć i podjąć jakieś działania.
Ewelina z godnie z
bezgłośną prośbą, zeznała wszystko jak powinna. Niestety rektorka nie była
usatysfakcjonowana. Musiała coś przeczuwać ponieważ ponownie wezwała Anię do
swego gabinetu.
- Usiądź proszę. – Wskazała Kruk
jeden z foteli.
- Tak pani rektor? – Ania nie wiedziała czego może się spodziewać. Zajęła
miejsce wskazane przez profesorkę i czekała.
- Wilki. – Gabriela podeszła w stronę strzelistego okna i zaczęła przez
nie wyglądać. – To niepokojące wieści. Trzeba będzie wezwać myśliwych. Nie
powinny pojawiać się w pobliżu szkoły.
Dziewczyna
milczała nie bardzo wiedząc, co ma na to odpowiedzieć.
- Czy podczas waszego rajdu widziałyście jeszcze coś niepokojącego?
- Nie pani rektor. Tylko tego drapieżce. Wie pani, nigdy wcześniej nie
obcowałyśmy z dzikimi zwierzętami. Jesteśmy miastowymi.
- To zrozumiałe. – Kobieta odwróciła się w stronę Ani. Miała dziwny,
nieco nieobecny, wyraz twarzy. – Chciałabym, abyś wiedziała, że możecie przyjść
do mnie w każdej sprawie. – Zajęła miejsce za swym biurkiem, po czym zaczęła
się wpatrywać w dziewczynę z delikatnym uśmiechem odmalowanym na twarzy. Był
sztuczny. Ania wyczuwała takie rzeczy.
- Gdyby kiedykolwiek stało się coś niepokojącego, mam nadzieję, że od
razu przyjdziesz mi o tym powiedzieć. Moim zadaniem jest dbać o dobro i
bezpieczeństwo wszystkich studentów.
Kruk chciała
prychnąć, ale wtedy jakoś tak dziwnie się poczuła. Słowa rektorki dochodziły do
niej jakby z dna jeziora, a ona sama zrobiła się niesamowicie senna. Głowa
zaczęła ciążyć, a powieki niekontrolowanie opadać.
- Tak pani rektor.
- W porządku. Czy chcesz mi zatem o czymś powiedzieć? – Oczy Gabrieli
emanowały delikatnym błękitnym światłem.
- Jaa… - Ania czuła się otumaniona i choć potrząsała głową, nie mogła
odgonić senności. – Jaa… - Powtórzyła chcąc wyrzucić wszystko z siebie, ale
wtedy właśnie do gabinetu wparował Daniel.
- Pani rektor! – Ukłonił się z gracją i szybko podszedł do biurka.
- Danielu nie widzisz, że rozmawiam ze studentką? – Kobieta wyglądała
na wściekłą. Zwłaszcza, że Anii w końcu udało się pozbyć dziwnego uczucia.
- Proszę o wybaczenie. Muszę jednak pilnie z panią pomówić. – Tu spojrzał
na Anię, która znów trzeźwo patrzyła przed siebie. – Chodzi o sprawy
niecierpiące zwłoki. – Daniel wysunął w stronę rektorki pergamin obwiązany
bordową wstążką.
- Panno Kruk, czy chciała pani coś jeszcze dodać? – Rektorka była
nieugięta.
- Nie. Jaa… Ja powiedziałam wszystko co wiedziałam. – Ania podniosła
się ze swego miejsca. – Jeśli pani pozwoli, chciałabym nieco odpocząć. To wszystko
bardzo mnie wyczerpało.
Gabriela skinęła
głową, puszczając dziewczynę wolno, po czym zaczęła cicho o czymś dyskutować z
Danielem.
Ania opuściła
gabinet na chwiejnych nogach. Nie wiedziała co się dzieje, ale wiedziała jedno.
Podczas pierwszego spotkania z wilko-bestiami, wpadła wraz z przyjaciółkami w
niesamowite szambo. Nie wiedziała tylko jeszcze jak bardzo głębokie było one.
31 chapter już za nami. Żegnamy zatem listopad z całkiem nie małym wynikiem postów. Tego miesiąca mieliście okazję przeczytać, aż cztery chapterki. Kto zadowolony, szczerzy się do ekranu :p Ja robię to za każdym razem jak czytam wasze komentarze. Oczywiście im dłuższe tym dłużej się szczerzę :p W tym miesiącu z pewnością wygrała Meth :) Słonko twoje domysły i pomysły są genialne i niosą w sobie wiele natchnienia :D Dziękuję ci za każdą sekundę poświęconą na pisanie tych skarbnic :*
Raion o tobie też nie omieszkam wspomnieć :) Twoje góry pytań na gg łechtają moje ego i dodatkowo przysparzają niekiedy niezwykle ciekawych pomysłów ;p Jednym zdaniem: zmuszasz mnie do myślenia i to dalekobieżnego. Kto wie, może jeszcze kilka takich rozmów, a w końcu pouzupełniam zakładki :D Nie powiem, nie zaszkodziłoby mi to :p
Następną niezwykłą osobą jest niejaka Caroline. Obecna od niedawna również żwawo komentuje i to tuż po publikacji. Jestem tym mile zaskoczona ponieważ Caroline nie znam osobiście czy przez gg (a przynajmniej tak mi się wydaję :p), więc dziewczyna odwiedza mnie sama z siebie :p (Wobec osób mi znanych jest to niekiedy przymus i szantaż emocjonalny :p)
Idąc dalej wymienię jeszcze Lilith, która już od pewnego czasu jest ze mną i mimo wszystko zostawia kilka słów :) Krakena, który jest nowym nabytkiem, ale cieszącym me oko, a także Dess. O niej pewnie jak wyjdą pewne moje plany, jeszcze nie raz usłyszycie.
Na dziś to tyle. Nie będę się dalej rozwodzić nad tym jak to mam wspaniałych czytelników :) Jesteście wielcy :D :p Dodam jeszcze na sam, samiuśki koniec, że w ostatnim poście było ponad 30 komentarzy (połowa należała zapewne do mnie, ale i tak się cieszę). Może pobijemy niebawem ten rekord?
Gorąco pozdrawiam wszystkich bez wyjątku :D Buziaki i do następnego postu!!!
P.S Naprawdę już na sam koniec :p Serdecznie zapraszam do świetnego konkursu :) gdzie możecie wygrać prawdziwą i całkiem ciekawą książkę :) Wystarczy kliknąć w button poniżej i wszystkiego się samemu dowiedzieć.
Hahaaha! Jestem pierwsza.
OdpowiedzUsuńNa początek wyjadę z moimi własnymi teoriami spiskowymi.
Zrzucasz wszystkie podejrzenia na biedną panią rektor. Nie ładnie... Daniel Wspaniały przerwał hipnotyzowanie panny Kruk, jej mamy bohatera. Cudowny pan Bibliotekarz tak się martwi o Rewelkę. Teraz zrobię coś za co pewne osoby odsądzą mnie od czci i wiary. Mianowicie odwrócę karty i oskarżę Daniela i Ignacego. Buhahahaha. Ja wiem, że pani rektor się fałszywie uśmiechnęła i stosowała różne sztuczki, żeby dowiedzieć się prawdy, ale może tylko dlatego, by pomóc dziewczyną, bo martwi się o nie, o resztę i o siebie. W końcu ona jest głową Collegium. A Daniel Wspaniały jest zbyt wspaniały, a czarne charaktery zawsze aktorstwo mają opanowane w 100%, to samo tyczy się Ignacego Troskliwego. To taki zwrot akcji, który planowałaś od dawien dawna, a ja Ci zniszczyłam atak z zaskoczenia. Jestem taka ZUAHAHAHAHAHAHA!!!! A Daniel Wspaniały przerwał wypytywanie panny Kruk, gdyż, albowiem i ponieważ sam razem z Ignacym Troskliwym chciał wyciągnąć zeznania z przyjaciółek, nie wtajemniczając wroga.
Fabuła z poprzedniego i tego chaptera: Brawo, zaspokoiłaś moje łaknienie krwiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii... Dziękuję. Ale mogłaś więcej makabrycznych scen. Ja w cale nie jestem niewdzięczna!!!
Oj, Sheridan, Sheridan, jak ty tak możesz czytać cudze sekrety, spostrzeżenia, złote myśli, a potem jeszcze ta łóżkowa scena. Ciuś, ciuś, ciuś. Przecie widziałeś, że Ewelka jest niezbyt chętna. I co?! I dostałeś z liścia.
Ani się poszczęściło, zgubiła pogoń, wpadła na chłopaka, eh, życie układa się tak różowo. Widzisz zabójstwo, ścigają cię groźne bestie, gubisz mniej wyćwiczoną koleżankę i w nagrodę wpadasz do bezpiecznego obozu z opiekunem gratis.
A cóż to za istoty widziała w półśnie - półjawie Rewelka? Chcę wiedzieć i chcę więcej. I przy okazji tego co chcę, to ja chcę jeszcze umieć się dogadać ze zwierzętami i mieć takie umiejętności jak Ania i Jej Wysokość Rektor.
I co się stało Ewelce w tej bibliotece? I kiedy w końcu dziewczyny się zgadają? I kiedy Ewelinka odwiedzi Nightmare`a (i stoczy na nim bój)? I komu zaufają i się zwierzą z problemów? I tak ogólnie wszystko? I miałam jeszcze jakieś uwagi, komentarze i pytania, ale zapomniałam. Jak sobie przypomnę, to, bądź pewna, je napiszę.
A tymczasem żegnam się
Niech wen będzie z Tobą, pozdrawiam, pa!
PS. Wiem chaotyczne, ale takie mają najwięcej uroku :P
Jeszcze raz, DO-WI-DZE-NIA!
Hahaha! No nie mogę :D Coraz więcej teorii i coraz więcej ciekawych pomysłów :p Niebawem nie będę miała jak lawirować między tym co wy piszecie, a tym co nie zostało jeszcze wypowiedziane/napisane. W końcu okaże się, że jestem bardzo przewidywalna, a tego bym nie chciała :p Póki co nie mogę niestety ani potwierdzić, ani zaprzeczyć temu co napisałaś by przypadkiem czegoś nie zdradzić przedwcześnie :p
UsuńCieszę się, że znów mnie odwiedziłaś, a także z tego, że nieco twych potrzeb zaspokoiłam :p Mam nadzieję, że każdy kolejny post będzie ponad to czego oczekujesz.
Gorąco pozdrawiam!!!
Uhu, rozdział! Jaram się tym, że zostałam wymieniona pod rozdziałem jak Kubuś Puchatek garnczkiem miodku. Zjadłabym troszeczkę miodu. Wpadniesz do mnie ze słoiczkiem? Zapraszam!
OdpowiedzUsuńIleż to w mojej głowie narodziło się teorii spiskowych. Po tym co napisałaś, pani rektor jest podejrzana o wszystko. Może jest sprzymierzona z głównymi siłami zła, w tej krainie i chce wykorzystać do czegoś studentów Collegium! Albo jest jakąś wtyką w szkole i chce zniszczyć świat lub podporządkować go sobie, bo to ona jest głównym złym i chce źle dla Eweliny i reszty! A może to ona jest dobra i wielkim zaskoczeniem będzie, że chciała pomóc innym, a ty chcesz wprowadzić nas w błąd. Może to, że próbowała "zahipnotyzować" Anię, ma cel, żeby ją chronić, a może lepiej, że Daniel przerwał im, bo z dziewczyną byłoby źle.
Kim jest ta dziwna kobieta, która zawsze ukazuje się Ani i każe jej kłamać. Dlaczego każe jej to robić? Może wcale nie jest taka dobra jak wszyscy myślą i nie pomaga dziewczynie, a próbuje jej zaszkodzić? Może wszyscy są wplątani w jeden wielki spisek, a jedynym dobrym jest bibliotekarz (on nie może być złyXD).
Te dziwne sny Eweliny, nie są normalne. Coś czuję, że odkryje w sobie moc, bo one na pewno są związane z czymś wielkim i nieokiełznanym, a skoro Ewelcia jest z tych mniej ogarniętych, to jak ona sobie z tym poradzi. No i czyżby ona w tym wszystkim miała kluczową rolę odegrać. Pewnie będzie musiała narażać życie, a ja nie chcę, żeby Ewelci coś się stało.
Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. No i co się stało, że ci ludzie zamordowali tam na bagnach. Musiał być powód, bo nie wyglądało to tak, jakby mordowali dla rozrywki. Tyle tajemnic.
No, ale chyba dlatego czytam te opowiadanie i ciągle chcę więcej. Powiem tak: Dobra robota Rowi i dużo weny życzę, żebyś szybko pisała. Ja chcę więcej, bo zawsze mam uśmiech na twarzy jak czytam kolejne czapsyXD
Pozdrowienia z części Polski, gdzie palce przymarzają do klawiaturyXD
Lilith, Ty mi przypomniałaś!
UsuńChciałam powiedzieć, to jest napisać, to samo co Ty. Ta znad Wisły mi umknęła w poprzednim komentarzu. Zgadzam się z Tobą, może ona stoi po tej ciemnej stronie mocy, jak wszyscy.
A ja czekam na medalion Ewelinki i coby się te jej moce rozwinęły.
I ten zabity coś sprzedał i te genetycznie zmodyfikowane żywności, znaczy wilko-ludzie, teraz tego szukają. Raz, co to było, a dwa, czy to znajdą?
Tutaj jest tylko 0,75 poniżej zera, więc palce do klawiatury nie przymarzają, ale i tak pozdrawiam :P
PS. A nie mówiłam, że jeszcze napiszę?
Pa, pa
Kuźwa jego mać! Oczywiście pisany ponad pół godziny komentarz poszedł w pizdu. No cóż... Nie chce mi się powtarzać tego co pisałam, a było tam tyle twórczych odpowiedzi :( No ale powiem tak w skrócie, że niebawem pojawi się coraz więcej odpowiedzi, a mniej znaków zapytania,. Taką mam nadzieję :) Powoli będziemy zbliżać się do twórczych wyjaśnień :)
UsuńLilith to była rzecz oczywista, że pojawisz się we wspominkach :p W końcu już nieco cię u siebie goszczę :D
Julio wiem, obiecałaś, że oto będziesz i jesteś :D Cieszę się :p Wiesz, że cieszysz mą duszyczkę i karmisz Inferno :D
Buźka robaczki!
Hahahha, złośliwość komentarzy martwychXD
UsuńZazwyczaj nauczona takimi sytuacjami komentuje, ale w rzadkich sytuacjach zdarza mi się zapomnieć. Zazwyczaj właśnie wtedy gdy komentarz jest pokaźnej długości, a mnie się naprawdę nie chce dwa razy go pisać ;p
UsuńPrzeczytałem! ±°±
OdpowiedzUsuńNiesamowicie dłuuuuuuugi ten komentarz! :D Ale niech ci będzie, że tym razem ci daruję i ścigać za niego nie będę :p Chyba, że coś mi się odmieni.
UsuńHahaha! Czas rozpocząć taniec z krakenami, by ucieszyć autoreczkowe oko :3 *podryguje na fotelu radośnie* Powiem Ci, droga Rowi, że ten rozdział jest absolutnie dla mnie wspaniały.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że z początku poczułam falę nienawiści do pani rektor, ale tak się zastanowiłam i stwierdzam, że jeszcze jej nie skreślam. To rektorka w końcu, jaki cel miałaby... no właśnie czym? Chciała się tylko dowiedzieć co dziwnego stało się z dwójką jej uczennic. Ale sam fakt próby włamywania się do czyjegoś umysłu mnie odrzuca. Nie fajnie.
No, ale wejście Danielka też jakieś nie halo. Taak, teraz będę podejżewać wszystkich (łącznie z sobą) o knucie... no właściwie czego?
Wygląda na to, że COŚ zUego niszczy bariery między światami i ma zamiar sporo namieszać, ale jaki w tym cel miałby ktoś kto jest w świecie magii?
Rowi, ja osobiście podejrzewam kogoś ze świata Techniki. Kogoś, kto tak jak Ewelinka czekał z rozpaczą na list, a ten się nie zjawił. I ten ktoś stwierdził, że...no, jak w tym powiedzonku o górze i tym gościu, do którego nie chciała przyjść.
Łącznika póki co nie obstawiam, za wcześnie, ale sama kobitka gadająca o zniszczeniu skojarzyła mi się z Panią Jednorożca. Ale Pani Jednorożca jest od zmarłych i ma jednorożca, także...
Wiesz, tak właściwie, całkiem możliwe, że Solanowej odbiło od Sharidana i nawdychała się oparów z wanny (jak Pytia).dlatego takie rzeczy ma w głowie, a Ty tylko podstępnie mieszasz nam w głowach... *podejżliwe spojrzenie*
OOOOO! Mam jeszcze jeden pomysł odnośnie rektorowej. Że ona uknuła z Danielem, żeby wszedł w takim momencie i Anusia by mu zaufała, bo by ją uratował i wszystko wyćwierkała.
Obstaje przy swojej teorii. Jeszcze nie wiem której ale jednak :3
Hiehue,.ściskam cieplutko i uciekam pląsać z elfowatymi stworkami
Bajos Rowinadlossss
Kraken
O kurczaczki Krakenku jak będę potrzebowała teorii spiskowych z pewnością zapukam do twoich wrót. Zajebiste pomysły kłębią się w twej głowie. Wiesz może jak uda mi się wydać mojego CM'a ogłoszę konkurs na alternatywne zakończenie :P Będziesz miała wielkie, wielkie, wielkie szanse :D
UsuńCholibka przyznam się szczerze i bez bicia, że gdybym nie miała już spisanej całej fabuły to bym coś niecoś od ciebie wykorzystała :D Podobają mi się te pomysły :p
No ale cóż... Mam już swoją teorię :p czy lepsza od twoich dowiemy się z czasem ;p Obyś doczekała ze mną tego momentu :D
Gorąco pozdrawiam i do następnego!
Hej Treaty!
OdpowiedzUsuńNormalnie, aż nie mogę uwierzyć, że przeczytałaś wszystko jednym tchem i się nie znudziłaś :) Nawet nie wiesz jak mi miło z tego powodu :) Morda mi się tak cieszy, że aż mnie bolą policzki :P
Widzę, że sama masz całkiem sporo teorii :) To dobrze. Nowa osoba, nowe pomysły :P Co zaś tyczy się ilości bogów w Świecie Magii znajdziesz zakładkę religie i tam będziesz mogła o wszystkich dokładnie poczytać. Było ich siedmiu, nie ośmiu :p ale i tak polecam przejrzenie różniastych zakamarków CMa.
Dziękuję ci bardzo za komentarz i mam nadzieję, że jeszcze mnie odwiedzisz. Serdecznie pozdrawiam :)
Tyle radości z komentarza, że normalnie wybuchnę :p Jak będę jutro pisała dalsze losy bohaterek przeczytam go sobie jeszcze z kilka razy, żeby się doładować :D Taki maleńki sposobik wenotwórczy :p W końcu, gdyby nie czytelnicy nie miałabym aż tyle zapału :)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz jak najwięcej :) Wcale gniewać się nie będę :p a wręcz przeciwnie. Normalnie kolejne rozdziały pojawiając się co weekend, ale chwilowo ostatni nie jest jeszcze skończony. Wykonałam co prawda dziś szereg szablonów i opublikowałam notkę ;p na Zaczarowanych-Szablonach to i wziąć się za pisanie będę mogła. Tak więc obstawiam wstępnie, że pewnie w sobotę, albo niedzielę już się pojawi kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę udanego dnia :D
No ja wieeeem, miałam się błędów nie czepiać, no ale... 'Anii'? ;> A nie 'Ani'? :D
OdpowiedzUsuńTak czytam i czytam i generalnie skomentuję wszystko po przeczytaniu całości, no ale nie mogę się powstrzymać... PIJACKA ZJAWA!!!!!! <333333333
OK, od początku. Czyli Ewelka i Anka doświadczyły czegoś baaardzo dziwnego. Ech, Sheridan, jak widać, nieźle miesza jej w bańce XD ale jeszcze bardziej chyba namieszał ten dziwny głos. Cóż, bardzo podobało mi się to, co bredził :D Lubie takie klimaty. Śmierć, pożoga i zniszczenie, o taaaak! <3 Taka tam wróżba. Domyślam się, że te "wilki" + ten głos = Ewelka pokonana przez grawitację. Hm, to było naprawdę dziwne, ale podobało mi się ^^ Kto wie, może znowu zemdleje w tym kantorku, ale tym razem nikt jej nie znajdzie, BUHAHAHAHAHAAAA! Nie no, żart, nie byłoby wtedy opowiadana, a ja bardzo chcę, by było opowiadanie. Taaakże ten. Ale muszę ci powiedzieć, że to, co się działo Ance, było o wiele ciekawsze! Przede wszystkim pojawiła się moja ukochana Pijacka Zjawa, tęskniłam za nią :3 Hm, zacznę od Andżeja, bo on najmniej istotny: wohoooo, Solanowa ma już swojego amanta, to i Krokowa sobie jakiegoś znalazła? ;> Ale ten podoba mi się o wiele bardziej. Chociaż nie wiem, ta zadziorność tamtego kolesia też jest fajna, więc jeśli dasz nam go lepiej poznać, to kto wie... :D No, ale ten. JA WIEDZIAŁAM, ZE Z T REKTORKĄ JEST COŚ NIE TAK!! No nie wiem, może ona faktycznie martwi się o uczniów czy coś, ale używałaby przez to tak paskudnej magii? Te macki pewnie od niej były, nie? Nie ta łatwo, moja droga, nie ta łatwo, kochany Danielek stoi a straży! A w sumie ciekawa jestem, co on jej tam przekazał, bo to też ważne, acz nie ważniejsze niż to, co panienki ukrywają 8) Btw kiedy ja się specjalnego odcinka doczekam, hę? :C Tak bardzo chcę poczyta o Danielku moim :C
No dobrz, moja kochana, tyle ode mnie. Czekam na nexta i pozdrawiam! :D
Albo nie, jeszcze nie, nie skończyłam! Zapomniałam o tej dopisanej części od ciebie! Ojeeei, wygrałam?:D Serio?:D No cóż, przynajmniej wiesz, że masz wierne czytelniczki (czytelniczki, bo konkurencja nadal nie śpi :D ). Bardzo mi miło, że otrzymałam swego rodzaju wyróżnienie, ja też cię kocham <3
UsuńKochanie pisanie po raz kolejny tego jak bardzo uwielbiam twoje komentarze mijałyby się z celem. Tak... Ewelina i całowanie gleby, to z pewnością wątek, który nie jednokrotnie będzie się powtarzał :D ona po prostu, aż się prosi o to by ciągle coś się jej działo :D W sumie jak tak się zatrzymałam na chwilkę to dodam, że chyba mnie natchnęłaś. Odpalam worda i biegnę pisać :p Na wszsytkie komcie na ZS odpisałam to mogę działać. Ale jestem w troszkę martwym punkciku, ale może dzięki tobie jakoś polece dalej :p
UsuńCo do Andrzeja to chciałam zauważyć, że chłopak jest w realu prawdziwym facetem Anii :) Uwielbiam go i choć tu może nie będzie tak fajny jak w realu, z pewnością pokaże go z różnych stron ;p Co do Sheridana... No nie wiem :) Może będzie stał po stronie zła XD Kto wie, kto wie :D
Biegnę pisać, poprawiać i zmieniać :D Buziaki :*
No to jestem.
OdpowiedzUsuńRozdział w zasadzie przeczytałam wczoraj, ale uczyniłam to na tablecie i nie chciało mi się logować, w związku z czym komentuję, no cóż, teraz.
Rozdział nawet długi, co oczywiście bardzo, ale to bardzo mi się podoba.
Wujcio Ignacy *.* Dawno go nie było, normalnie sama się za nim stęskniłam xD Tak czy siak wrócił, i tak ma być! ^^
Heh, Ewelina zaczyna mieć dość. W zasadzie to nie ma co się jej dziwić, każdy by miał o.O Ale da radę, musi! :P
Nie przepadam za panią rektor. To pewnie jakaś moja mała prywatna paranoja, ale po prostu wydaje mi się dziwna. Niby taka fajna, miła, się przejmuje i tak dalej, a założę się, że to ona sprawiała, że Ania zasypiała, żeby siłą wydobyć z niej prawdę. Nie lubię i koniec xD
No, i już po zaległościach :D
Cześć kochana! Nie wiem czy już wiesz, ale twój szablon został wybrany do skonstruowania ;p to tak ode mnie z informacji ZSowych :D Co do CMa to jak widzisz staram się zadowalać was czytelników, ale no cóż :p Nie zawsze mi się udaje :D cieszę się, że czujesz radość na widok Ignacego :D Ja też go polubiłam i tak samo jak ty nie darzę rektorki zbyt dużym zaufaniem :D ani sympatią.
UsuńCieplutko pozdrawiam :D